baner

Komiks

Dr Stone #22

Dr Stone #22

Scenariusz: Boichi
Rysunki: Riichirou Inagaki
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2023
Seria: Dr Stone
Tłumaczenie: Agnieszka Zychma
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Stron: 200
Cena: 24,99 zł
Wydawnictwo: Waneko
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Nadchodzi czas na ostateczną bitwę ze ścigającym bohaterów Stanleyem! Królestwo Nauki podejmuje desperacką walkę, żywiąc niewielką nadzieję na uruchomienie urządzenia petryfikującego, ale…?! Gdy zbliżają się ich ostatnie chwile, bohaterowie powierzają swój los złowrogiemu światłu!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

STONE’D DO WIECZNOŚCI



Run to the light

It won't save you tonight

All our yesterdays are pictures lost in time

Never enough

Towers crumble to dust

Looking back on the moments of our lives

- The Offspring



No i już dwudziesty drugi tomik „Dr. Stone’a” za nami. Konkretny, szybki, dynamiczny, no ale w tym konkrecie tkwimy już jakiś czas i wiele wiemy. Ale i wiele przed nami – no może nie tak wiele, bo już bliżej nam do końca, jak dalej, niemniej nadal trochę tych wydarzeń jeszcze czeka. A zabawa? No cóż, przesadzona jest, przegięta, przekombinowana, ale nadal sympatyczna i tak po prostu shounenowo fajna. Ot co.



Pora na ostateczne starcie ze Stanleyem! Czy uda się uruchomić urządzenie petryfikujące? I jak to wszystko się zakończy?



„Dr. Stone’a” przede wszystkim cenię sobie za to, że mimo wszystko coś w tym zgranym shounenowym schemacie chciał znaleźć świeżego. Jak to znajdowanie wyszło, wiadomo, pomysł bardzo fajny, wykonanie czasem mogłoby być lepsze i mniej naciągana, ale przecież to seria dla nastoletnich chłopaków, gdzie liczyć ma przede wszystkim akcja, więc wybaczamy i oko przymykami. Ale to, że twórcy poszli w taką naukę poprzez zabawę samo w sobie bardzo mi się podoba i powinno być w komiksach częściej wykorzystywane.



I chociaż wszystko to pędzi już na złamanie karku i do samego finału niewiele nam zostało, nadal scenarzysta nie zapomina, że tak właśnie ma być. Ma być lekko, zabawnie, dynamicznie i ciekawie. Przekombinowanie jest przy okazji, ale nie na tyle, by jakoś to raziło. Czasem są sceny, które wypadają naiwnie, czasem specyficznie, ale ogół jest przyjemny, nudzić się nie pozwala, a bywa, że ma do zaoferowania naprawdę sporo dobrej rozrywki.



No i jeszcze szata graficzna – świetnie dobrana pod wieloma względem. Bo rysunki Boichiego tez bywają przegięte, jak ta historia. Przecież design jego postaci, kształty czy nawet cała ta cartoonowość są przesadzone, a zarazem jednak sporo w nich realizmu i masa przyjemnych dla oka detali. Plus jeszcze fajny klimat, świetna dynamika i cały, udany ogół robią swoje.



Więc nadal uważam, że warto, mimo pewnych minusów. I nadal jestem ciekaw, jak to się dalej potoczy i jak zakończy. I chyba tak miało być.