baner

Komiks

Las

Las

Scenariusz: Thomas Ott
Rysunki: Thomas Ott
Wydanie: I
Data wydania: 15 Kwiecień 2023
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda
Format: 190x265 mm
Stron: 32
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-67360-29-6
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Najnowszy komiks Thomasa Otta, mistrza scrachboardingu!

Opowieść o chłopcu, który wymyka się z pogrzebu i wkracza w leśną gęstwinę. Konfrontuje się tam z największym ludzkim lękiem i znajduje sposób, by go przezwyciężyć.

„Las” to opowieść złożona z dwudziestu pięciu mrocznych niemych obrazów stworzonych przez Thomasa Otta techniką zwaną scratchboard, w której biała powierzchnia zostaje pokryta czarną warstwą, a obraz uzyskuje się metodą wydrapywania. Daje to wstrząsający efekt. W rękach Otta medium to staje się idealnym narzędziem do jego niesamowitych, przesiąkniętych grozą historii.

Galerie

Las Las Las Las Las

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

LAS LĘKÓW



Idziemy przez las

Idziemy przez las

Idziemy przez las

Idziemy przez las

Pijani od słów

Pijani od słów

Pijani od słów

Pijani od słów

- Siekiera



Jak w tej piosence Siekiery, „Idziemy przez las” z krążka „Nowa Aleksandria” – i właściwie każdej innej z niego, ale ten kawałek akurat szczególnie mi tu pasuje – tak i w komiksie Thomasa Otta nie potrzeba wiele słów (właściwie to nie potrzebna żadnych) by wiele powiedzieć. Może nie fabularnie, ale na pewno w kwestii klimatu, w kwestii obłędnie dopieszczonego nastroju i wszystkich tych horrorowych elementów. Bo Ott to nie tylko mistrz scratchboarding, ale i jednego z mistrzów komiksowej grozy, choć bliżej jego komiksom do artbooków z fabułą, niż powieści graficznych jako takich.



Pogrzeb to nie okazja, na której chce się być. Więc pewien chłopiec wymyka się i wybiera do lasu. Ale las też nie jest miejscem, gdzie zawsze być się chce. I może kryć w sobie lęki, z którymi trzeba będzie się zmierzyć…



Szwajcar Thomas Ott, choć tworzy komiksy, rysownikiem ciężko jest go nazwać. Bo on tak do końca nie rysuje. Bierze białą powierzchnię, pokrywa ją czarną farbą, a potem siedzi i skrobie w tym, wydrapując wszystkie te białe linie, aż do uzyskania takiego efektu, jaki widzicie w albumie. A efekt to znakomity, rewelacyjny i zapadający w pamięć. Bo gość ma wielki talent do tego i wprawę też ma wielką. Odwala tu kawał praco- i czasochłonnej roboty, którą się podziwia i do której chętnie się wraca.



No i właśnie dla rysunków warto. Fabuła, jak fabuła – jak wszystkie fabuły Otta – prosta jest, pretekstowa raczej, ale nie o nią przecież tu chodzi. Treścią zresztą, by być uczciwym, też to wszystko nie zawodzi. Ot oniryczna rzecz, krótki koszmar, z którego można wyjść zwycięsko i z korzyścią dla siebie. Standard, ale horrory standardami stoją. Czyta się to szybko – choć należałoby powiedzieć raczej, że się to „czyta”, bo tekstu tu nie ma, wszystko opowiadane jest obrazami i dla obrazów się po to sięga. Choć jeśli szukacie w grozie jakiegoś drugiego dna, to tu znajdziecie historię o przezwyciężaniu lęku przed śmiercią, obaw o bliskich i tym podobnych rzeczach. Więc jest dobrze.



A graficznie wyminiecie jest. Technika to jedno, ale jednocześnie doceniam wielką wyobraźnię autora. I to, jak potrafi uchwycić na papierze to, co ma w głowie. I jednocześnie ile zawrzeć w tym realizmu, ile znakomicie kontrolowanego mroku. No i piękna też.



Kawał dobrego koszmaru sennego przelanego na papier. I zarazem typowa dla horrorów sesja terapeutyczna. Krótka, ale przy ogromie pracy włożonej przez Otta, warta docenienia.