baner

Komiks

Garfield. Tłusty koci trójpak #14

Garfield. Tłusty koci trójpak #14

Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Wydanie: I
Data wydania: 12 Kwiecień 2023
Seria: Garfield
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 20,0x22,3 cm
Stron: 288
Cena: 99,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328150690
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Być może Garfield zrodzony jest do drzemek (musi codziennie przymknąć oko na jakieś osiemnaście godzin), ale kiedy się budzi, jest gotów do działania... Wykasłuje gigantyczny kłaczek, uwalnia zabójcze beknięcie czy chłoszcze Jona językiem (oczywiście językiem Odiego). To tylko dziecinna zabawa dla słynnego kocura.

Garfieldowy cykl TŁUSTYCH KOCICH TRÓJPAKÓW stanowi kolekcję komiksowych pasków zebranych w nowym, kolorowym wydaniu. Garfield zmieniał się trochę na przestrzeni lat, ale jedno pozostało niezmienne: jego gigantyczny apetyt na jedzenie i jego poczucie humoru. Czeka was dużo szaleńczej radości z nienasyconym kotem – ponieważ nigdy dosyć zabawy.

Galerie

Garfield. Tłusty koci trójpak #14 Garfield. Tłusty koci trójpak #14 Garfield. Tłusty koci trójpak #14

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

GAR…NEK PEŁEN JEDZENIA



Sporo jest serii, które zbieram regularnie. Sporo jest opowieści, które darzę szczególnym uwielbieniem. A „Garfield” to jedna z najlepszych, najważniejszych i w ogóle naj z nich wszystkich. Coś, do czego chce się wracać raz po raz, coś, co za każdym razem zachwyca i pozwala odkryć coś nowego. I coś, co zachwyca też niezależnie od wieku. Klasyka i klasa sama w sobie. I chociaż to już czternasty tom serii – a każdy z nich zbiera po trzy oryginalne albumy – autor nie traci werwy, pomysłowości ani jakości. I nadal wszystko jest rewelacyjne i bliskie ideału.



Co do treści, jako, że mamy tu do czynienia z paskami komiksowymi, krótkimi skeczami, można mówić o niej tylko ogólnie. Więc w sumie powtórzę to, co już pisałem. Bo czemu nie.

Rudy, wredny i leniwy kot, który jedzenie wciąga niczym odkurzacz. Jego fajtłapowaty, beznadziejnie próbujący zdobyć powodzenie w miłości właściciel. Wiecznie śliniący się pies, o którym można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że ma mózg. I cała reszta. To ekipa, której życie dzień po dniu śledzimy na stronach albumu. Śledzimy, kibicujemy im, śmiejemy się z nich i przekonujemy jak bardzo podobni są do nas samych, nawet jeśli nie chcemy tego przyznać.



„Garfielda” się uwielbia i nim zachwyca, bo to seria, którą można odczytywać i odbierać na wiele sposobów. No bo tylko zobaczcie. Macie ochotę na traktowanie całości, jako komedii familijnej o kocie? No to śmiało, jak najbardziej można. Bo wszystko tu gatunkowo jest: niezdarny właściciel nie radzi sobie z pupilem (a czesz pupilami) i w życiu – tak codziennym, jak i uczuciowym, zaradny choć leniwy kot ciągle w coś pakuje i jakoś tak sobie żyją od jednego wydarzenia, do drugiego. Chcecie traktować to jako rzecz dla posiadaczy kotów, którzy w kolejnych scenkach z życia rudego kocura zobaczą odbite w krzywym zwierciadle, ale jednak prawdziwe często do bólu zachowania ich własnych czworonogów? No to też tu macie. A na tym nie koniec.



Co jeszcze? A to, co dla mnie najważniejsze: czyli możliwość – a nawet konieczność – traktowana „Garfielda” jako ambitne dzieło z przesłaniem. Bo tym właśnie jest dzieła Davisa – gorzką i ciętą satyrę na społeczeństwo, świat, codzienność, miłość, problemy, troski i… Tak, na domowych pupilów, a koty w szczególności, także. Bo chociaż każdy pasek to samodzielna humoreska, Jim Davis zawarł w nich tyle siły, prawdy i głębi, jak udało się niewielu. Zawarł też wielką moc, wielką magię, poruszając tematy często ważkie, acz obleczone w zabawną formę. Więc jest nad czym się zadumać, co przemyśliwać i czym zachwycać.



No a grafikami także. Te są proste, cartoonowe, kolorowe, ale jednak widać w nich wielki talent i indywidualny styl. „Garfield” z miejsca wpada w oko, urzeka i potrafi rozbawić już samymi ilustracjami. A wszystko to wyśmienicie wieńczy znakomite wydanie. Każdy tom serii to zbiór trzech oryginalnych albumów, wydrukowanych na papierze kredowym i zamkniętych w twardej oprawie. Ot kropka nad i, ale jaka ładna. A całość to coś, co polecam gorąco, całym sobą i w ogóle. Bierzcie, bo warto, jak mało co.