baner

Komiks

Świt X. X-Men #01

Świt X. X-Men #01

Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Leinil Francis Yu, Russell Dauterman
Wydanie: I
Data wydania: 22 Marzec 2023
Seria: Świt X, Marvel Fresh
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 16,7x25,5 cm
Stron: 240
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328157637
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Pierwszy tom głównej serii o przygodach X-Men spod szyldu „Świt X”! 

Niezależne państwo na wyspie Krakoa rozkwitło, a mutanci odzyskali nadzieję na lepsze jutro. Dzięki własnej odwadze i niebywale zaawansowanej biotechnologii stali się poważnymi graczami na arenie międzynarodowej, ale im większe zyskują wpływy, tym potężniejszych mają przeciwników. Czy Cyclops, Jean Grey, Wolverine, Magneto i inni zdołają obronić swój nowy dom przed wrogami, którzy czyhają na nich na całej Ziemi… i poza nią? 

Scenariusz tego tomu napisał Jonathan Hickman – mistrz pełnych rozmachu, drobiazgowo zaplanowanych opowieści, znany z „Fantastycznej Czwórki” i sagi o Avengers zakończonej „Tajnymi wojnami”. Rysunki stworzyli Leinil Francis Yu („Avengers”) i Russell Dauterman („Potężna Thor”). Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „X-Men” #1–7 i „Giant-Size X-Men: Jean Grey & Emma Frost” #1. 

Uwaga: „Świt X – X-Men” to główna seria o przygodach mutantów z cyklu „Świt X”. Ukazujące się w nim komiksy kontynuują wątki z albumu „Ród X/Potęgi X”, w którym scenarzysta Jonathan Hickman otworzył zupełnie nowy rozdział w historii Marvelowskich mutantów. Pod szyldem „Świt X” wydawane są również historie poboczne, takie jak „Świt X – New Mutants”, które znakomicie uzupełniają fabułę serii głównej.

Galerie

Świt X. X-Men #01 Świt X. X-Men #01 Świt X. X-Men #01

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

NOWY ROZDZIAŁ, NOWI WROGOWIE



Hickman – ten gość to najlepsze, co „X-Menom” przydarzyło się od czasu Bendisa, a nawet jeszcze dalej. Bo przed Bendisem w serii naprawdę długo nie było nic, co naprawdę warte byłoby uwagi i tak dobrze robiło czytelnikowi. Więc cieszy fakt, że rzecz ukazuje się na polskim rynku. A tym bardziej cieszy to, że tym razem dostajemy dwa tomy na raz. Jeden – ten – taki bardziej głóny, drugi – „New Mutants” – już nieco poboczny, ale nie warto przegapić żadnego, bo świetnie się uzupełniają i robią wrażenie.



Mutanci znów mają się całkiem dobrze. ich najnowszy plan niemalże wypalił, jak należy, zdobyli technologię i liczą się na świecie – choć owo liczenie się bardziej wymusili, niż zyskali w jakikolwiek inny sposób. I właśnie te ich ostatnie działania przysporzyły im kolejnych wrogów – nie tylko na Ziemi. Jak z tym wszystkim poradzą sobie nasi mutanci? Co jeszcze na nich czeka? I dokąd zaprowadzi ich tym razem całe to zamieszanie?



Hickman to artysta, który do materii komiksu ma dość ciężkie podejście. Kiedy robi jakąś opowieść, robi ją na serio, dramatycznie, bez miejsca na humor, za to jednocześnie w sposób bardziej skomplikowany, niż w większości podobnych serii. i to mnie kupuje. Bo gość jest pomysłowy, nawet jeśli czasem kiepści finał (bo „Tajne wojny” lepiej mogły się kończyć), potrafi wycisnąć coś świeżego, coś nowego i coś fascynującego. I dokładnie to robi w swoich przygodach mutantów. Może ten tom aż takiego wrażenia, jak „Ród X / Potęgi X”, ale nadal bardzo udany.



To, co podoba mi się w podejściu Hickmana, to zarówno to, jak traktuje postacie, jak i jego zabawa całą x-menową mitologią. Co z tymi postaciami u niego? Są poważniejsze, bardziej ponure, kojarząc się z mroczną erą komiksu, ale przede wszystkim daleko im do prawdziwych bohaterów. X-Men w jego wykonaniu wcale nie są tacy dobrzy, to nie nieskazitelne jednostki, każdy z nich ma swoje cele, kombinuje i w większości przypadków nawet lubić się ich nie da. To takie typy, które może i chcą dobrze, ale uważają, że wiedzą najlepiej i że tylko ich wizja jest jedyną słuszną, więc starają się przekonać do niej wszystkich. Za wszelką cenę. I po trupach.



I tak to wygląda. Świetnie się to czyta, znakomicie jest zaplanowane, bo scenarzysta dba o detale i drobiazgi, pomyśleć też jest nad czym, akcja jest konkretna, ale nie najważniejsza, a jeszcze Hickman wyciąga różne rzeczy z przeszłości, różne schematu i motywy, odtwarza, łączy, miesza ze sobą. I podaje to z pomocą świetnych rysowników. Bo Leinil Francis Yu i Russell Dauterman znakomici są, odmienni stylem, ale jakże dobrze pasującym do tego wszystkiego. Mnie to kupuje, mam ochotę na więcej i cieszę się, że na rynku mamy wybór i nowych opowieści z serii, i klasyki.