baner

Komiks

Diabełki #03: Siostrom wstęp wzbroniony

Diabełki #03: Siostrom wstęp wzbroniony

Scenariusz: Olivier Dutto
Rysunki: Olivier Dutto
Wydanie: I
Data wydania: 25 Styczeń 2023
Seria: Diabełki
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 16,7x25,5 cm
Stron: 144
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328155220
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Diabełki są w znakomitej formie do robienia dowcipów! Siostra i jej młodszy brat, zwani przez dalszą rodzinę „dwiema dzikimi bestiami”, toczą ze sobą bezustanne boje. Zwykle wygrywa sprytniejsza Nina, bo ma mnóstwo pomysłów, jak sprawić, aby rodzice karali Tomka za rzeczy, których nie zrobił. Jednak nawet ona może się okazać bezradna w konfrontacji z kuzynem Frankiem... A jak poradzi sobie rodzeństwo, gdy mama wyjedzie na kilka dni i zostaną z tatą, który nie przepada za gotowaniem i sprzątaniem? Czy to naprawdę będzie tydzień raju z pizzą i filmami? Przekonamy się też, że i z rodziców naszych bohaterów są niezłe ziółka...

Scenarzystą i rysownikiem serii jest francuski twórca Olivier Dutto, który zdobył popularność właśnie „Diabełkami”, które są wydawane od 2004 roku. Wymyślił też serię poboczną, „Grippy”, poświęconą leniwemu kotu Niny i Tomka.

Jedna z najpopularniejszych we Francji serii humorystycznych dla dzieci. Druga część cyklu została w 2005 roku wyróżniona nagrodą na Festiwalu Komiksu w Angoulême w kategorii dla młodych odbiorców. Trzeci album zbiorczy składa się z trzech tomów oryginalnych: „Prawdziwe aniołki”, „Jedna siostra wystarczy” i „Siostrom wstęp wzbroniony!”.

Galerie

Diabełki #03: Siostrom wstęp wzbroniony Diabełki #03: Siostrom wstęp wzbroniony Diabełki #03: Siostrom wstęp wzbroniony

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

DIABEŁKI WCIELONE



I trzeci tom „Diabełków” wskoczył na sklepowe półki. I ja się cieszę, bo lubię tę serię, choć to nic wielkiego, nic odkrywczego i nic tak mocnego, jak niektóre uwielbiane przeze mnie serie („Titeuf” chociażby). Bo nadal dobrze się bawię, bo nadal mnie to śmieszy – nie cały czas, ale jednak – i ogólnie rzecz biorąc przyjemne jest to wszystko, z mile niegrzeczną nutą, choć jednocześnie, jak wiadomo, bez treści, których mali czytelnicy poznawać nie powinni. A wszystko jest tak zrobione, że ma szansę spodobać się nie tylko dzieciom.



Oto oni. Rodzeństwo, prawdziwe diabełki, diabły wcielone. Ciągle coś psocą, a przede wszystkim ciągle sobie dokuczają, ciągle wykręcają jakieś numery i zmagają się ze sobą. Kto jest górą? Oczywiście Nina, ale czasem Tomek też potrafi pokazać na co stać. A tu jeszcze pojawia się tym razem kuzyn Franek, który może zmienić układ sił. Do tego wkrótce rodzeństwo zostanie samotnie z tatą i…



Pamiętacie, jak to było być dzieckiem? Co się wtedy lubiło? Za czasów mojego dzieciństwa wielkiego wyboru lektur nie było, więc czytałem wszystko, jak leciało, co tylko wpadło mi w ręce, więc i wszystkie te stricte ugrzecznione komiksy, z dydaktycznym wydźwiękiem nawet, jeśli czasem zgrzytałem przy tym zębami, i czytałem te zdecydowanie mniej grzeczne. Bo te też były, choć już niestety w późniejszych latach. „Kid Paddle” czy „Titeuf” kupiły mnie jednak właśnie takim niegrzecznym podejściem, nieszablonowym, jak na komiksy dla dzieci i nadal je cenię. A „Diabełki” to właśnie coś w tym stylu, łagodniejsze, takiego wrażenia już nie robią, ale nadal przyjemne są i warte uwagi.



„Diabełki”, jak ich Diabełki, psotne są, nieułożone, niepokorne, ale też nie aż tak, by wywinąć nam numer, jaki by nie przeszedł. I są też jakby odrobinę obrzydliwe, ale nie aż tak, jak „Titeuf”. Poza tym, zostając w tej sferze porównań, ich przygody bazują na podobnych, co np. „Sisters” schematach, ale jednocześnie są bardziej szalone i nastawione na mocniejszą akcję. Ale nadal ograniczone są do jednostronicowych opowiastek, które czytać można niezależnie. Także po dowolny tom serii możecie sięgnąć nie znając całej reszty, zaczął go czytać w dowolnym momencie i nie będzie miało to wpływu na odbiór, bo seria nie wymaga od czytelnika nic, poza chęcią rozerwania się.



Ale też i oferuje sporo ponadto. Bo chyba każdy, kto na dzieci nie patrzy przez różowe okulary, zobaczy w tym sporo prawdy, czasem jakże gorzkiej. Co oczywiście nikomu nie przeszkodzi w czerpaniu przyjemności z lektury. I z bardzo przyjemnych dla oka ilustracji, które też spodobają się czytelnikom w różnym wieku.



Fajna rzecz. Tak po prostu. Jest kilka podobnych tytułów, które wolę, choćby wydawanego obecnie „Cedryka”, nadal jednak „Diabełki” do mnie trafiają i chętnie tu wracam. I wrócę jeszcze nie raz.