baner

Komiks

Nieskończona granica

Nieskończona granica

Scenariusz: Joshua Williamson
Rysunki: Xermanico, Jesus Merino, Paul Pelletier
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2022
Seria: Uniwersum DC
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 170x260 mm
Stron: 348
Cena: 139,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328156531
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Wonder Woman i inni bohaterowie świata DC uratowali multiwersum przed Perpetuą w historii „Batman Death Metal”. Przywrócili utraconą podczas rozmaitych Kryzysów historię, ale wiązało się to z pewnymi kosztami. Darkseid powrócił z większą mocą niż kiedykolwiek, a w nowym multiwersum aż roi się od tajemnic!

Gdzie jest Barry Allen? Jak to się stało, że Roy Harper żyje? Kto porwał członków Stowarzyszenia Sprawiedliwości? Kim jest nowa Czarna Latarnia? I dlaczego ojciec Batmana z alternatywnego wszechświata zaginął w multiwersum? Do rozwiązania tych zagadek potrzebna będzie drużyna herosów: Alan Scott, Zielona Latarnia z Amerykańskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwości, jego syn Obsidian oraz Prezydent Superman i bohaterowie multiwersum znani jako Międzywymiarowa Liga Sprawiedliwości. Tylko oni stoją pomiędzy Darkseidem a nowym Kryzysem! Następny rozdział uniwersum DC zaczyna się tutaj!

Za scenariusz tomu odpowiada Joshua Williamson („Flash”, „Palcojad”), a za rysunki artyści tacy jak Xermánico („Injustice”), Jesús Merino („Superman”) i Paul Pelletier („Green Lantern”) oraz wielu innych.

Album zawiera materiały opublikowane w amerykańskich zeszytach: „Infinite Frontier” #0–6 oraz „Infinite Frontier: Secret Files” #1.

Recenzja

Nieskończona granica, DC, Liga Sprawiedliwości [recenzja], Jan Sławiński

Galerie

Nieskończona granica Nieskończona granica Nieskończona granica

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

KOLEJNY NOWY ROZDZIAŁ DC



I kolejny event od DC. Zabrzmię, jak stary dziad, ale kiedyś to były czasy – kiedy DC robiło wydarzenie, w którym spotykali się najwięksi jej bohaterowie, to dopiero była okazja. Okazja, która zdarzała się raz na parę dekad tak naprawdę, a jej reperkusje w seriach odczuwalne były przez długie lata. A teraz? Teraz eventów jest na pęczki, co chwila ktoś glinie, ktoś wraca, coś się zmienia, coś zostaje przywrócone. I za każdym razem otwiera się nowy rozdział. Teraz też. Ale jest coś, co jeszcze za każdym razem w przypadku tych historii występuje – chce się je czytać. Choćby z ciekawości, ale i ich rozmach i waga wydarzeń też nie pozostają bez znaczenia. A przy okazji najczęściej jest całkiem przyjemnie, dobrze nawet. I tak właśnie jest i teraz, chociaż nie jest to historia typu musisz-to-mieć. Ale kto lubi DC, coś tu dla siebie znajdzie i będzie bawił się przyjemnie, a wraz z rozwojem akcji coraz lepiej.



„Death Metal” się skończył, multiwersum udało się ocalić, rzeczywistość zabrana przez Kryzysy została odzyskana, ale jakie były tego koszty? Teraz w tym nowym świecie, świecie pełnym tajemnic, nadchodzi pora rozwikłania kilku spraw i stawienia czoła kolejnym zagrożeniem. Darkseid wrócił potężny, jak nigdy dotąd, Barry Allen zniknął, Stowarzyszenie Sprawiedliwości zostało uprowadzone, zaginął też ojciec Batmana, ale żyje za to Roy Harper, a także pojawiła się nowa Czarna Latarnia, ale kim ona jest? By rozwiązać to wszystko, formuje się nowa drużyna. A dokąd zaprowadzą ją te wszystkie wątki i tropy?



„Odrodzenie DC” to właściwie jedna wielka opowieść przetykana solowymi przygodami danych bohaterów. Wszystko to miało właściwie jeden cel – uporządkować uniwersum po „Flashpoincie” i wyjaśnić to i owo. Uporządkowało? Trochę na pewno, ale jednocześnie zrobiło jeszcze więcej bałaganu. Żeby namieszać, zaciekawić, zaintrygować, bo co to będzie dalej? A coś być musi. I jest, kolejny Kryzys, bo tak zawsze najważniejsze eventy DC były nazywane. Kolejny, który ma trochę to wszystko domknąć i otworzyć nas na nowy rozdział. Jaki ten nowy rozdział będzie, czas pokaże, ale ta historia przyjemna jest i całkiem warto po nią sięgnąć.



Na pewno podoba mi się jej rozmach. I jej różnorodność. Nie jest to wielka opowieść, ale dzięki konkretnej akcji i bogactwie graficznym. Dobrze, że sporo tu klasycznego wyglądu, że odniesień do oldschoolowych, dawnych „Kryzysów” i ogólnie, że wszystko to udane, najczęściej miłe dla oka, chociaż te bardziej nowoczesne, współczesne, bardziej brudne, ale i jednocześnie mniej realistyczne, też są obecne. Ale i one jakoś nie zawodzą. A przynajmniej nie bardzo, chociaż można było ukazać te sceny lepiej.



A czy lepiej można było ukazać ten komiks? Tę fabułę? Tak, ale nadal jest dobrze. I warto po album sięgnąć. To rzecz dla fanów, ci, którzy z uniwersum i ostatnimi wydarzeniami nie są obeznani może i jakoś bardzo się w tym nie pogubią, bo za skomplikowane to to nie jest, niemniej nie odnajdą się w tym tak, jak powinni. A to odniesieniami, smaczkami, odwołaniami właśnie stoi. No i fani śmiało przeczytać mogą, a nawet powinni, bo fajny to epilog, choć oparty na znanych nam już schematach.