baner

Komiks

Cedryk #02: Dziadek skater

Cedryk #02: Dziadek skater

Scenariusz: Raoul Cauvin
Rysunki: Laudec
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2022
Seria: Cedryk, Komiksy są super
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 16,7x25,5 cm
Stron: 144
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328155626
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Opowieść o chłopcu, który chodzi do szkoły podstawowej, ale pod względem szalonych pomysłów zasługuje co najmniej na maturę. Cedryk nie jest mistrzem nauki, jest za to mistrzem wymyślania sposobów, aby rodzice nie karali go za złe oceny. Także za pały z zachowania, bo chociaż nie należy do łobuzów, co chwila wymyśla rzeczy, które przyprawiają innych o palpitację serca. Jakby tego było mało, kocha Chen, koleżankę z klasy, a wiadomo, że miłość utrudnia życie nie tylko samym zainteresowanym, ale też wszystkim wokół. Równie postrzelony i uparty jest dziadek Cedryka... Autorami serii są dwaj belgijscy twórcy: wielokrotnie nagradzany (m.in. Nagroda Festiwalu w Angoulême) scenarzysta Raoul Cauvin („Niebieskie Mundury”, „Kupidyn”) oraz rysownik o pseudonimie Laudec („L’an 40”, „Taxi girl”). Na podstawie przygód Cedryka nakręcono serial animowany. Album zbiorczy zawiera trzy tomy oryginalne: „Dziadek skater”, „Przerwana lekcja” oraz „Pasożyt kanapowy”.

Galerie

Cedryk #02: Dziadek skater Cedryk #02: Dziadek skater Cedryk #02: Dziadek skater

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

SZKOŁA PSOT



Komiksu europejskiego, takiego familijnego chyba nie da się nie lubić. Bo „Asteriks”, bo „Smerfy”, bo… Dobra, długo można by wymieniać. A skoro długo, to dużo tego jest, więc mogłoby się wydawać, że już temat się wyczerpał, że jest przesyt, że forma się zużyła. A jednak nie. W ostatnich latach potwierdziło to kilka pozycji, od „Lou” zaczynając, przez „Diabełki”, na „Cedryku” właśnie skończywszy. I chociaż początkowo z tych nowości to właśnie „Diabełki” kupiły mnie bardziej, teraz muszę przyznać, że „Cedryk” jest lepszy i z czystym sercem polecam go i młodym, i starszym.



Cedryk potrafi. Oj potrafi. Psocić, ale to też się liczy, prawda? Więc psoci, w szkole średnio mu idzie, ale za to potrafi wymyślić co zrobić, by rodzice go nie ukarali. A mają za co. Już to by wystarczyło, by zająć jego życie, ale przecież jeszcze kocha się w dziewczynie z klasy, a przecież są jeszcze inni ludzie w ich otoczeniu…



Za dużo lubię komiksowych opowieści, by powiedzieć, że familijny komiks europejski należy do zdecydowanej czołówki. Ale jest tu kilka serii, które szczególnie zapadły mi w pamięć i w sercu zostały. „Asteriks” czy raczej ogólnie serie, do których przyłożył rękę Goscinny (bo i „Iznogud”, i „Lucky Luke”, i wiele innych), „Smerfy”, „Lou”, „Ptyś i Bill”, „Kid Paddle”, „Titeuf”… Nie wiem czy „Cedryk” do nich dołączy, ale na pewno bawię się znakomicie. Dlaczego?



Bo lubię takie opowieści o niegrzecznych dzieciakach, których kreatywność na polu psot przerasta nasze wyobrażenia. Kocham tą kreatywność autora scenariuszy, który w „Cedryku” znakomicie lawiruje między tym, co dziecięce i niegrzeczne zarazem, bez zbaczania w nieodpowiednie kierunki. A dzieci ugrzecznienia nie lubią, a dorośli to całkiem tego nie trawią. Pewnie są wyjątki, ale… Właśnie, a tutaj scenarzysta wykorzystuje te nasze odczucia, by dać nam opowieść, która bawi, uczy i urzeka czytelników w różnym wieku.



Nadal marzy mi się, żeby Egmont wydał w końcu zbiorczo „Titeufa”, bo to chyba mój ulubieniec na polu takich niegrzecznych historii dla całej rodziny, ale „Cedryk” to dobry jego następca na polskim rynku. A pamiętajmy, że to rzecz dużo wcześniejsza, bo na rynku obecna od 1986 (swoją drogą jeden z autorów, Raoul Cauvin, zmarł rok temu), świetnie przy tym narysowany, klasyczny, a jednak atrakcyjny dla współczesnych odbiorców.



Świetna rzecz. Dobrze, że przed nami jeszcze tyle przyjemności, bo seria liczy sobie 34 cześć, a choć polskie wydanie zbiera po trzy z nich, przed nami jeszcze masa rozrywki. I to jakiej.