baner

Komiks

Vademecum złego ojca #3

Vademecum złego ojca #3

Scenariusz: Guy Delisle
Rysunki: Guy Delisle
Wydanie: I
Data wydania: 18 Sierpień 2022
Seria: Vademecum złego ojca
Tłumaczenie: Ada Wapniarska
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 127 × 180 mm
Stron: 192
Cena: 44,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-67360-07-4
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Trzecia część niesłychanie popularnego komiksu Guya Delisle o jego życiu z dziećmi.

Fani twórczości autora „Kronik jerozolimskich” i „Pjongjangu” znajdą tu wszystkie charakterystyczne elementy jego stylu - ironiczne poczucie humoru, duży dystans do bohaterów (głównie siebie) i przydatne w codziennym życiu wskazówki. Z tym, że tym razem nie dotyczą one podróżowania, ale wychowywania dzieci.

Delisle ma dla wszystkich rodziców – choć nie tylko oczywiście – garść porad i zmyślnych sposobów, jak radzić sobie z niesfornymi i zawracającymi głowę dziećmi (ignorować!). Poza aspektem poradnikowym „Vademecum złego ojca” to także bardzo osobiste i czułe spojrzenie na radości (?) płynące z tacierzyństwa.

Jeśli macie znajomych, którzy właśnie toczą nierówny bój ze swoimi dziećmi, podsuńcie im tę książkę. Sprawicie im ulgę i dacie bilet do wspólnoty rodziców - udręczonych przez swoje dzieci i bardzo kochających je równocześnie.
„Fakt”

Komiks, który dostarcza czytelnikowi całe spektrum emocji. Wzruszenie, śmiech, przerażenie, nostalgię i jeszcze raz śmiech. Mnóstwo śmiechu.
KZ.pl

Bycie ojcem to wyzwanie większe niż wyprawa w najdalszy zakątek świata.
Głos Kultury

Galerie

Vademecum złego ojca #3 Vademecum złego ojca #3 Vademecum złego ojca #3 Vademecum złego ojca #3 Vademecum złego ojca #3 Vademecum złego ojca #3

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

TATA PSYCHOPATA



Chociaż Guy Delisle nigdy nie był autorem, którego ciągnęło do ciężkich komiksów i nawet ciężkie tematy podać potrafił w formie lekkiej, prostej, przystępnej, a przy okazji jakże przyjemnej (nie liczę „Zakładnika”, bo to wyjątek potwierdzający regułę), ale w „Vademecum złego ojca” z tą lekkością przeszedł samego siebie. Z jak najlepszych zresztą skutkiem, bo dzięki temu rzecz jest po prostu znakomita w każdym calu. I za każdym razem bawi mnie w ten specyficzny dla siebie sposób, pełen satyry i goryczy.



Jak można nauczyć się czasowników od Harry’ego Pottera? Co znaczy „Kulwa”? I wiele, wiele więcej!

Wraz z głównym bohaterem, ojcem, i jego dziećmi weźmiemy udział w sprzątaniu ogródka, odrabianiu lekcji, czytaniu bajek i innych, codziennych obowiązkach. Ale w wykonaniu tego rodzica żadna z tych rzeczy nie jest zwyczajna. Tym bardziej, że sam często jest jak dziecko…



Co uwielbiam w tej serii? Właściwie wszystko, a w szczególności to odpowiedzialno-nieodpowiedzialne podejście głównego bohatera / autora do rodzicielstwa, czego chyba najlepszym przykładem jest wspomniana wyżej „kulwa”. Nie chcę w tym miejscu wdawać się w szczegóły, ale ten komiks to chyba kwintesencja całej serii, pokazująca połączenie familijnej opowieści z wulgarnością dorosłości. A to dobitnie pokazuje, że wbrew temu, co można by sądzić, „Vademeceum złego ojca” nie jest wcale komiksem dla dzieci, chociaż o dzieciach mocno przecież traktuje.



Bo seria ta to nic innego, jak przeniesienie takiej właśnie opowieści dla całej rodziny o zabawnych zmaganiach z dorastaniem i wychowywaniem dzieci na grunt dorosły. I podana z perspektywy dorosłego, który jednocześnie wcale taki dojrzały nie jest. Ma wiedzę, jest inteligentnym gościem, ale robi głupoty, do bycia odpowiedzialnym sporo mu brakuje, dydaktyzmu jako takiego więc tu niewiele, chyba że tego, wynikającego z ośmieszania rodzicielskich wad i życia rodzinnego, jako takiego, wytykającego co robimy źle, bo nie tylko bohater źle to robi, ale jednocześnie dającego pocieszenie, że jest więcej takich ludzi. Katharsis? To już zależy od czytelnika, ale sporo oczyszczających elementów, choćby śmiechu, wypełnia tę serię.



I to mnie kupuje. Tak na całego. Śmieszy, bawi, skłania do refleksji, potrafi też urzec, zachwycić. Także prostotą. Delisle swoim zwyczajem, tak fabularnie, jak i graficznie, stawia na minimalizm, ale jest to minimalizm w punkt trafiony. Te cartoonowe ilustracje, czasem bliskie szkicom, a jednak niewymagające niczego więcej, żadnego dopracowania, żadnych dodatkowych detali, nic. Tak są dobre. Ale to Guy Delisle, gość z wielkim doświadczeniem zawodowym, nie mogło być inaczej. I chociaż w „Vademecum złego ojca” robi coś innego, niż w całej swojej twórczości, skupionej przecież na relacjach z podróży – innego, ale nie do końca, bo to nadal relacja z życia, w ten czy inny sposób nawet, jeśli podkręcona i z dorzuconą nutą absurdów – ale robi to równie wyśmienici, co w swoich największych dziełach.