baner

Komiks

Fire Force #13

Fire Force #13

Scenariusz: Atsushi Ohkubo
Rysunki: Atsushi Ohkubo
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2021
Seria: Fire Force
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Cena: 22,99 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

NOWY KONTYNENT



„Fire Force” jak każdy shounen to manga, którą czyta się szybko, lekko i przyjemnie i nawet kiedy bierze się do rąk tomik z dwucyfrową liczbą na okładce, poziom zawsze jest zachowany. Trudno więc w tym miejscy właściwie powiedzieć coś innego, niż to, że jeśli podobały się Wam poprzednie tomy, po ten możecie sięgnąć w ciemno. Tak samo, jak ci, którzy lubią typowe bitewniaki, gdzie walki łączą się z fantastyką, humorem i nuta erotyki.



Walka trwa. Ewangelista chce zdobyć posiadaczy Adolla Burst, ale po co właściwie? Z jego sługami zmagają się Specjalne Siły Przeciwpożarowe, ale czy będą w stanie ocalić Incę, kolejną z ich celów?

Równie istotne jest jednak odkrycie kim jest Ewangelista i po co to wszystko robi. By to zrobić, nasi bohaterowie, w tym Shinra, będą musieli udać się na nowe tereny. Co spotka ich na tym obcym dla nich kontynencie?



Jakiś czas temu, w rozmowie o shounenach, zażartowałem, że łatwo się je recenzuje. Opis? Wystarczy wspomnieć, że bohaterowie biją się po mordach, zmienić tylko ich nazwiska i gotowe. Przy ogólnym spojrzeniu też się to sprawdza, wystarczy raz jeszcze wspomnieć o gatunkowych schematach, które zawsze są powielane. I po sprawie. Żart, ale po dokładniejszym przemyśleniu wcale nie. Bo shounen jest tak wtłoczony we własne ramy – choć zdarzają się wyjątki – że rzadko się z nich wyrywa. I dokładnie to odnosi się do „Fire Force”. A nawet w tym przypadku jeszcze bardziej.



Dlaczego? A dlatego, że „Fire Force” wręcz pełnymi garściami czerpie z innych shounenowych hitów. Na tym polu najbardziej w oczy rzucają się elementy zapożyczone z „Ao no Exorcist” (bohater skrywający w sobie demona, treść o walce sił religijno-militarnych ze złem, pewne podobieństwa w wykreowaniu samego świata.), ale na tym nie koniec. Kto czyta takie mangi, jak „Naruto”, „My Hero Academią” i im podobne też znajdzie tu znajome akcenty. O dziwo wcale nie zatraca przez to własnego charakteru, a autor dokłada starań by znalazły się tu cechy typowe dla niego (tik głównego bohatera, rozbierane wypadki jednej z jego koleżanek itp.).



A skoro to typowy przecież bitewniak, mamy tu szybkie tempo, walki prowadzone z rozmachem i dynamizmem, intrygujących złoli, bez których by się nie obyło i widowiskowe pokazy mocy, zdolności czy gibkości ciał. Poza tym jest tu też humor, odrobina erotyki, fantastyka i dużo lekkości. Czyta się to szybko i przyjemnie. A całość, chociaż nie skłania do zadumy, potrafi zagwarantować udaną rozrywkę i zapewnić czytelnikom trochę czasu w świecie, gdzie oderwą się od codziennych problemów i przez chwilę żyć będą fantastycznymi przygodami wymyślonych postaci.