baner

Komiks

Batman Death Metal #02

Batman Death Metal #02

Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2021
Seria: Batman Death Metal, Batman
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 17,0x26,0 cm
Stron: 240
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Batman, Który się Śmieje posiadł moc Doktora Manhattana i planuje przekształcenie wszystkiego na swoje podobieństwo. Rzuca wyzwanie Perpetui, twórczyni multiwersum, i rusza w pościg za Flashem, który ukrył się w mocy prędkości. Tymczasem bohaterowie z Ligi Sprawiedliwości próbują ułożyć plan pokonania obu istot dysponujących nadludzkimi mocami, a Batman, Superman i Wonder Woman trafiają do mrocznego multiwersum, na planety, na których wciąż trwają Kryzysy, które niegdyś toczyły się na Ziemi.
Drugi tom opowieści „Batman: Death Metal” kontynuuje historię stworzoną przez scenarzystę Scotta Snydera i rysownika Grega Capullo (twórców odpowiedzialnych za takie serie jak „Batman” i „Batman Metal”). Ciąg dalszy bestsellerowej historii „Batman Metal” zaskakuje niespodziewanymi rozwiązaniami i swoim rozmachem.
W albumie znajdują się również materiały z zeszytów dodatkowych towarzyszących głównej serii, za które odpowiadają tacy twórcy jak James Tynion IV („Justice League Dark”), Francis Manapul („Flash”), Peter J. Tomasi („Batman & Robin”) i Eddy Barrows (Nightwing).
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Dark Nights: Death Metal” #4, „Dark Nights: Death Metal – Trinity Crisis” #1, „Dark Nights: Death Metal – Robin King” #1, „Dark Nights: Death Metal – Multiversum’s End” #1, „Dark Nights: Death Metal – Rise Of The New God” #1.

Galerie

Batman Death Metal #02 Batman Death Metal #02 Batman Death Metal #02

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

DARK NIGHTS RETURN



Drugi tom „Death Metalu” zabiera nas w sam środek jeszcze bardziej epickiej opowieści, która swoim rozmachem sięga na całe uniwersum DC. co prawda tym razem dostajemy tylko jeden zeszyt głównego wydarzenia – cała reszta to poboczne, choć mocno z nim związane historie – ale zabawa trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaiły nas zarówno poprzedni tom, jak i „Batman: Metal”.



Batman, Który się Śmieje był groźnym przeciwnikiem zanim posiadł moc Doktora Manhattana. Teraz jednak, gdy to nastąpiło, nic już nie stoi mu na przeszkodzie do osiągnięcia celu i przekształcenia uniwersum według własnej wizji. Najpierw musi jednak zająć się Perpetuą i Flashem.

Ale ziemscy bohaterowie nie śpią. Ich walka z wrogami wydaje się być jednak skazana na porażkę. Czy dziejąca się na różnych frontach walka i kolejne postacie wmieszane w te wydarzenia mogą zapobiec temu, co nadciąga?



„Batman: Metal”, czy jak ktoś woli „Dark Nights: Metal”, wprowadzał do świata DC mroczne odpowiedniki naszych bohaterów, a wraz z nimi całe mroczne uniwersum. I od początku były w nim najlepsze dwie rzeczy: rozmach i bawienie się postaciami właśnie. Ten pierwszy to zresztą cecha charakterystyczna wszystkich wielkich komiksowych wydarzeń. W Marvelu nie zawsze są one na kosmiczną skalę, w DC jednak od samego początku, kiedy w 1985 roku twórcy zderzyli wszystkie Ziemie alternatywne, rozmach jest imponujący. A wraz z takim rozmachem idzie zawsze w parze mnóstwo zgonów znanych postaci, mnóstwo przetasowań, dramatycznych wydarzeń i zmian. I dokładnie to tutaj mamy. Co prawda po tym tomie jesteśmy dopiero w połowie opowieści, ale i wszystko, co napisałem powyżej, jest już tu obecne.



Druga z atrakcji to zabawa postaciami, przekonwertowanie ich do mrocznej wersji i puszczenia oka do fanów. Twórcy biorą bohaterów, pokazując ich kim by byli, gdyby stali się źli. Serwują nam mroczne odpowiedniki o genezach pełnych smaczków i odniesień do innych dzieł, a także mnóstwo wydarzeń kojarzących się z klasycznymi komiksami, ale ukazanych w nowej, horrorowej formie. Dzięki temu znajdą tu coś dla siebie miłośnicy grozy, jak i fani uniwersum, którzy dobrze je znają. Trochę ciężej będzie miał czytelnik niezbyt obeznany z tym wszystkim, ale też nie jest to historia tak skomplikowana, by nie móc się w niej odnaleźć i bez tego.



Szata graficzna? Tu tradycyjnie najlepsze są ilustracje Grega Capullo, którego kreska łącząca w sobie i solidnie opakowany w detale realizm, i cartoonową lekkość i czystość, ale i cała reszta wypada nieźle. Dzięki temu komiks ma przyjemną atmosferę, trochę mroczną, trochę kolorową, pełną zarówno klimatu, jak i popisów efektywnych wybuchów i tym podobnych atrakcji. Wszystko to jest miłe dla oka i dobrze oddaje charakter scenariusza. A jako całość to po prostu dobry komiks rozrywkowy, pełen akcji i widowiskowych scen, który czyta się tak, jak ogląda w kinie epic movies. A komu będzie mało atrakcji, jednocześnie Egmont ma w ofercie grę karcianą inspirowaną „Metalem”, a że karcianki typu deck building są czymś iście rewelacyjnym, warto jest skupić na niej swoją uwagę.