baner

Komiks

Anohana. Kwiat, który widzieliśmy tamtego dnia #03

Anohana. Kwiat, który widzieliśmy tamtego dnia #03

Scenariusz: Mitsu Izumi
Rysunki: Chou Heiwa Busters
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2020
Seria: Anohana. Kwiat, który widzieliśmy tamtego dnia
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Cena: 21,00 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

ŻYCZENIE MENMY



Trzeci i ostatni tom „Anohany” w satysfakcjonujący sposób kończy ujmującą opowieść o duchu i jego przyjaciołach z dzieciństwa. Aż szkoda, że to już koniec, bo fabuła zdecydowanie miała potencjał na dłuższą opowieść, na szczęście przede wszystkim liczy się to, że do końca zachowała ten sam znakomity poziom. A po wszystkim ma się tylko ochotę zacząć wszystko od nowa, a to najlepszy dowód na to, jak świetna jest to historia.



Jintan i jego przyjaciele zjawiają się u rodziców Menmy, chcąc wypełnić ostatnią wolę dziewczyny, starają się znaleźć sposób na zorganizowanie pokazu sztucznych ogni. Nie mają jednak pojęcia, jak zostaną powitani… Po ucieczce z domu ich zmarłej znajomej nie zamierzają jednak się poddać i chcą nadaj walczyć o to, czego chce duch dziewczyny. Czy będą w stanie osiągnąć cel? I czy rzeczywiście jest on taki, jak myśleli?



Jak już zapewne wiecie – w końcu pisałem o tym wielokrotnie – chociaż cenię sobie japońską popkulturę, jednak light noveli nie trawię. Tak samo zresztą, jak wynalazków typu gier visual novel (grałem w jedną, po kwadransie odpadłem…). Co nie znaczy, że nie doceniam mang czy animacji opartych na tego typu tworach. Kupiła mnie seria „Gdy zapłaczą cykady”, spodobało mi się „Shiki”, dobrze się bawiłem także czytając „Anohanę”. I to bardzo. Czy lepiej od wspomnianych powyżej tytułów? Chyba nie, ale była to zabawa na poziomie „Cykad” – chociaż gatunkowo i fabularnie jakże inna – a to rzecz, którą naprawdę trzeba docenić.



Ale jakże mogło być inaczej, skoro „Anohana” to sympatyczna opowieść, w której nie brak zarówno humoru, jak i wzruszeń. Całość oparta jest na sentymentalnej zabawie emocjami. Na spojrzeniu na nasze młode życie z perspektywy dorosłego, który zostawił w tamtym okresie swoje serce, ale też i na spojrzenie na dorosłość oczami dzieci, którymi kiedyś byliśmy. Nie jest to pierwsza taka manga, nie jest tym bardziej ostatnia. Czytałem lepsze, czytałem gorsze, cieszy jednak przede wszystkim to, że mamy tu kawał dobrego komiksu, w którym odnajdzie się każdy czytelnik, śmiejąc się przy tym, wspominając szczenięce lata i jednocześnie ocierając łezkę wzruszenia z kącika oczu.



Czy szata graficzna jest równie udana, co treść? Tak. Ma swój klimat, ma swój urok, jest przy okazji zarówno bardzo zwiewna i delikatna, jak i momentami przyjemnie mroczna i bardziej szczegółowa. Do tego dochodzi dobre wydanie, ale tego wspominać nie trzeba, to w końcu standard. Trzeba za to powiedzieć, że warto „Anohanę” poznać. A przy okazji warto też czekać na podobne tego typu mangi, bo ich nigdy dość.