baner

Komiks

ReLife #12

ReLife #12

Scenariusz: Yayoi Sou
Rysunki: Yayoi Sou
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2020
Seria: ReLife
Tłumaczenie: Anna Karpiuk
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Cena: 23,99 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

RANDKA



Chyba z żadną mangową serią nie miałem takich – kolokwialnie rzecz ujmując – jazd, jak z tą. Czasem byłem zachwycony, czasem rozczarowany, czasem dawałem się jej porwać, czasem męczyłem rozdziały. Na szczęście od początku przeważył pozytywy, a od pewnego czasu całość trzyma już wysoki poziom i nie czuję zawodu. I nie czuje go też w najnowszym tomiku. Wybitnym? Nie, ale dostarczającym naprawdę znakomitej rozrywki, która wyróżnia się na tle podobnych opowieści… całkowicie kolorową szatą graficzną.



Oga i Kariu zaczęli być ze sobą, ale jakby ze sobą nie byli. Konfrontacja doprowadziła chłopaka do wyjawienia swoich sekretów i wyjaśnienia co się właściwie dzieje. Teraz oboje muszą na nowo poukładać swoje relacje i przekonać się, co będzie dalej. Szykuje się ich randka, a tą zamierzają obserwować z ukrycia Kaizaki i Hishiro. Co z tego wyniknie? I jakie jeszcze kłopoty czają się na naszych bohaterów za rogiem?



Każdy, kto czyta amerykańskie komiksy wie, że tamtejsi wydawcy co jakiś czas eksperymentują z cyfrowymi opowieściami graficznymi. A to wrzucą jakiś dodatek do znanej serii (prolog do „Avengers kontra X-Men”), a to całą opowieść („Deadpool: Wyzwanie Draculi”). Rzadko jednak wychodzi z tego cokolwiek dobrego. Inaczej jest z mangami. Cokolwiek robią Japończycy, dają z siebie 100% możliwości i to widać. Gdy Amerykanie oszczędzają na tego typy komiksach, upraszczając szatę graficzną i kopiując albo tło, albo postacie, którymi wypełniają kadry, Japończycy serwują nam znakomite komiksy. I takim właśnie dziełem jest „ReLIFE”.



Jak się domyślacie, całość debiutowała w sieci, a dokładniej w internetowym magazynie „PlayArt”. Potem pojawiła się w formie tomików i ostatecznie zamknęła się na czternastu częściach, co tylko świadczy o sukcesie tytułu. Przed nami więc jeszcze trochę zabawy, ale już teraz szkoda, że całość się skończy. Bo to po prostu kawał dobrej opowieści romantyczno-obyczajowej, z fantastyczno-komiczną nutą.



Do tego dochodzi wspomniana barwna, a co ważniejsze znakomita szata graficzna. Prosta, ale udana, stanowiąca przyjemną odskocznię od typowych czarnobiałych mang. Co warto zauważyć, „ReLIFE” mimo ceny niewiele wyższej niż standardowa, wydany został w pełnym kolorze na papierze kredowym. To oczywiście tylko wisienka na torcie, ale warta wspomnienia. Jeśli więc szukacie dobrej, zabawnej, ale potrafiącej poruszyć opowieści obyczajowej, będziecie bardzo zadowoleni. Polecam.