baner

Komiks

Providence. Tom 2

Providence. Tom 2

Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Jacen Burrows
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2019
Seria: Providence, Mistrzowie Komiksu
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260mm
Stron: 184
Cena: 69,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328135864
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Ameryka, lata dwudzieste XX wieku. Robert Black kontynuuje swoje śledztwo, a zarazem pisanie powieści. Młody racjonalny dziennikarz wkracza w pogmatwany, przerażający świat, gdzie nic nie jest takie, jak się pozornie wydaje. Na swojej drodze spotyka coraz dziwniejsze postaci, z którymi odbywa coraz bardziej niepokojące rozmowy. Czyżby tajemnicza księga, wywołująca szaleństwo u każdego, kto ją przeczytał, wpływała już także na niego? Alan Moore, genialny twórca Strażników i V jak Vendetta, sięga do uniwersum autora Zewu Cthulhu.
Tę mroczną, niepokojącą historię zilustrował Jacen Burrows. Polskie wydanie zostało wzbogacone o leksykon nawiązań do twórczości H.P. Lovecrafta autorstwa Mateusza Kopacza.

Galerie

Providence. Tom 2 Providence. Tom 2 Providence. Tom 2

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

SEKS, GROZA I NAPIĘCIE



Komiksy Moore'a inspirowane dziełami H.P. Lovecrafta to dzieła specyficzne i albo się je kocha, albo nienawidzi. Scenarzysta bowiem bierze na warsztat wszystkie ważne i mniej ważne elementy jego twórczości i życia, jednocześnie podlewa je rzeczami, których w dziełach samotnika z Providence próżno jest szukać. W konsekwencji w ręce czytelników trafia mocne, pełne seksu, przemocy i wulgarności dzieło, co do którego można mieć właściwie jeden zarzut: że nie jest genialne, a tego po Moore’ze należałoby oczekiwać. Wciąż jednak to kawał bardzo dobrego horroru, w którym spotykają się thriller, kryminał i historia i który warto polecić miłośnikom prozy Lovecrafta.



Lata dwudzieste XX wieku. Robert Black to dziennikarz i pisarz. Racjonalista, który trafił w sam środek dziwacznych wydarzeń. Wraz z kontynuacją swojego śledztwa i postępem prac nad powieścią Robert wchodzi coraz głębiej w dziwny, mroczny i przerażający świat. Świat niepokojących postaci, gdzie istnieje księga, która rzekomo wywołuje szaleństwo u każdego, kto tylko ją przeczyta. Czyżby i dziennikarz padł jej ofiarą? I dokąd doprowadzi go to wszystko?



Chociaż nie znajdzie się nikt, kto zaprzeczyłby, że podstawową inspiracją dla komiksów z tej serii były prace H.P. Lovecrafta – co potwierdza też sam autor – trzeba pamiętać, że wszystko swój początek wzięło… z kłopotów finansowych. Historie zebrane w tomie „Neonomicon”, czyli pierwszej części cyklu, powstał, bo Alan Moore potrzebował pilnie pieniędzy na rachunki. Nic więc dziwnego, że zrodziło się z tego dzieło inne, niż te, do jakich przyzwyczaił nas scenarzysta. I w tym samym tonie utrzymane jest też „Providence”. To dekonstrukcja mitów Cthulhu i twórczości Lovecrafta, ale dokonana na nieco prostszym, stricte rozrywkowym poziomie.



W odróżnieniu od Lovecrafta jednak Moore, który przepuszcza całość przez filtr własnej wrażliwości, wkracza na tereny ostrej erotyki, czyli coś, czego samotnik z Providence nie poruszał w swojej twórczości i czego w życiu unikał, traktując jako obowiązek, nie przyjemność. W „Providence” nie ma jednak tylu mocnych scen, co w „Neonomiconie”, bo autor nie chce dawać upustu swoim fantazjom, a jedynie przełamać pruderię literatury sprzed wieku i złożyć wielki hołd Lovecraftowi. I robi to w takim stylu, że tylko prawdziwi fani dzieł ojca Cthulhu wyłapią je wszystkie. Dla tych, którzy nie są z nimi aż tak zaznajomieni, przygotowano jednak porcję informacji o odniesieniach i nawiązaniach.



A jak rzecz wypada od strony graficznej? Cóż, nie jestem miłośnikiem kreski Burrowsa, która jest sterylna i czysta, ale brak jej prawdziwego mroku. Wciąż jednak zebrane tu komiksy wypadają dobrze pod względem ilustracji, a dzięki kolorowi, zbudowany zostaje udany nastrój. Miłośnicy prozy Lovecrafta jak i fani Moore’a (rzecz jest lepsza od chociażby jego „Promethei”) na pewno nie pożałują sięgnięcia po ten tytuł. Dobra rozrywka z dreszczykiem gwarantowana.