baner

Komiks

Artemizja

Artemizja

Scenariusz: Nathalie Ferlut
Rysunki: Tamia Baudouin
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2019
Tłumaczenie: Olga Mysłowska
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 200x265 mm
Stron: 102
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 978-83-66140-74-5
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
W dniu, w którym Artemizja Gentileschi przychodzi na świat, Caravaggio zaczyna osiągać pozycję jednego z najważniejszych malarzy epoki. Orazio, ojciec dziewczynki, należy do grona jego uczniów. Nie osiągnie sławy swojego mentora, ale on i jego synowie będą utrzymywali się z obrazów. Na początku XVII wieku malarstwo jest sztuką zarezerwowaną dla mężczyzn: kobieta nie może zostać członkiem Akademii, ani podpisywać obrazów, nawet jeśli jest ich autorką. Nie może brać za nie pieniędzy.

A właśnie tym chce zajmować się Artemizja obserwująca ojca i braci, sprzątająca w ich pracowni, myjąca pędzle, którymi potrafi posługiwać się nie gorzej niż oni. Droga do spełnienia marzeń będzie jednak długa i niezwykle trudna. „Artemizja” Nathalie Ferlut i Tamii Baudouin to świetnie udokumentowany i napisany portret niezależnej kobiety o wielkim talencie, wybitnej malarki epoki baroku.

Tamia Baudouin / rysunki
Studia artystyczne rozpoczęła od dwóch lat spędzonych w szkole im. Emile’a Cohla, następnie kontynuowała naukę w brukselskiej Ecole Superieure des Arts Saint-Luc. Obecnie w całości pochłania ją rysowanie. Specjalizuje się w komiksie, ale pracuje też nad zleceniami ze świata mody. Jest wielką fanką komiksów – oprócz ich tworzenia bardzo dużo czyta, nie zwracając uwagi, czy to tytuły niezależne, czy mainstreamowe. Mieszka w Japonii.

Nathalie Ferlut / scenariusz
Urodziła się 26 listopada 1968 roku na południu Francji. Po maturze ze sztuk plastycznych w Nîmes studiowała w Montpellier na wydziale literatury, gdzie zdobyła dwa dyplomy: z historii sztuki oraz technik audiowizualnych. Od 10 lat mieszka w Angoulême, gdzie zaczynała od wizyt w pracowni komiksowej miejscowej szkoły plastycznej. Przez chwilę pracowała przy filmach animowanych, jest też autorką wielu plakatów, grafik i kartek okolicznościowych, a także ilustracji publikowanych co miesiąc w magazynie „Journal de Minnie”. Od 1990 roku regularnie udziela się w licznych inicjatywach poświęconych komiksowi, skierowanych zarówno do dzieci, jak i dorosłych, pisze scenariusze i rysuje. Wielbicielka czarno-białego kina oraz staromodnych komedii muzycznych („Deszczowa piosenka”!), uwielbia Joséphine Baker, a także piosenkarza i kompozytora Charlesa Treneta, któremu kiedyś chciałaby poświęcić komiks. Inspirująco działa na nią również świat baśni Andersena – pracuje nad adaptacją „Pastereczki i kominiarczyka”.

Galerie

Artemizja Artemizja Artemizja Artemizja Artemizja Artemizja

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

ART(EMIZJA)



W historii sztuki niezbyt często pojawiają się kobiece nazwiska. Czy to znaczy, że mężczyźni lepiej czują się w tej dziedzinie? Wcale nie. I o tym właśnie opowiada „Artemizja” – a dokładniej o kobiecie, która w czasach., gdy przedstawicielki płci pięknej nie mogły ani podpisywać, ani nawet sprzedawać swoich dzieł, zapragnęła zostać malarką. O kobiecie, otaczających ją ludziach i świecie, do którego nie pasowała.



Jest rok 1593, kiedy na świat przychodzi Artemizja Gentileschi, córka malarza Orazia. Od małego otoczona przez płótna i przybory malarskie, nie ma zbytniej okazji do zapamiętania swojej matki, która umiera kilka wiosen później. Zostaje jej tylko ojciec, człek chłodny i wymagający, który odnośnie swojej pociechy ma jasne oczekiwania – chce by dziecko jak najszybciej zaczęło pracować w służbie sztuki. Ktoś w końcu musi mu mieszać proszki, chłodzić oleje, rozrabiać kleje… A wszystko to w dojmującej, chaotycznej biedzie, jaka panuje w domu Oraziów. Ale jej ojcu, uczniowi samego Caravaggio, nawet jeśli nie jest dane osiągnąć sławy swego mistrza, udaje się związać koniec z końcem właśnie dzięki malarstwu. Jednak Artemizja zaczyna mieć zdecydowanie większe plany – sama chce zostać malarką. Jak ma jednak tego dokonać, skoro jest to sztuka zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn? Skoro kobieta nie może nawet podpisać swojego dzieła ani sprzedać go dla własnego zysku? Dziewczyny to nie zraża. Wręcz przeciwnie. Podejmuje zaciekłą walkę z losem i konwenansami, starając się spełnić swoje marzenia. Czy jej się to uda? Czeka ją ciężka droga, gdzie poniżenia i wyśmiewanie będą nie tylko chlebem powszednim, ale przede wszystkim jedną z najłagodniejszych rzeczy, jakie się jej przytrafią…



„Artemizja” to dobry komiks. Może typowo skrojony, jak na współczesne powieści graficzne zajmujące się biografiami znanych ludzi – szczególnie tymi z dość odległej przeszłości – przystało, niemniej wciąż to udana rzecz. Właściwie jedynym zarzutem, jaki mogę mieć wobec niego jest pewien brak świeżości. Już tyle bowiem podobnych dzieł przewinęło się przez moje ręce, że nie robią takiego wrażenia, jak przed laty. Wciąż jednak to dobrze napisana i równie dobrze zilustrowana rzecz, którą czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem. Bywa lekka i nastrojowa, częściej jednak jest to opowieść smutna, mocna i poruszająca. Dramat Artemizji potrafi przerazić i wywołuje wiele emocji. Jednocześnie dostajemy tu mnóstwo ciekawostek i faktów z okresu XVII wieku i świata artystów – a także ówczesnego traktowania kobiet.



Wszystko to zyskało ciekawą szatę graficzną, nastrojową, podlaną dużą dozą artyzmu, choć jednocześnie pełną swobodnego podejścia do prezentacji bohaterów i świata. Kolor też wypada mile dla oka, bo w swej prostocie dobrze do całości pasuje i tylko cieniowanie twarzy bohaterów prezentuje się czasem nieprzekonująco, ale akurat to pojawia się bardzo rzadko. Świetnie natomiast wypada samo wydanie, w twardej oprawie. A że między okładkami znajduję się kawał dobrego komiksu, warto przyjrzeć mu się bliżej. Dla fanów historii i sztuki oraz opowieści graficznych z feministycznym zacięciem, „Artemizja” będzie jak znalazł.