baner

Komiks

Anihilacja. Podbój. Tom 1

Anihilacja. Podbój. Tom 1

Scenariusz: Keith Giffen, Dan Abnett, Andy Lanning, Christos Gage
Rysunki: Mike Lilly, Mike Perkins, Timothy Green II
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2018
Seria: Anihilacja. Podbój, Marvel Classic
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260mm
Stron: 276
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328127869
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Kontynuacja monumentalnej kosmicznej sagi Anihilacja. Wojna z władcą Strefy Negatywnej dobiegła końca, ale mieszkańcy wszechświata niedługo mogli cieszyć się pokojem. Hala, stołeczna planeta Imperium Kree, padła ofiarą podstępnej inwazji. Aby ją uratować, Star-Lord wyrusza na niebezpieczną misję za linię wroga, a towarzyszą mu przyszli Strażnicy Galaktyki – szop Rocket i Groot. Tymczasem Quasar, córka Kapitana Marvela, szuka tajemniczego zbawiciela. Czy garstka bohaterów zdoła pokonać wroga, który ma własny pomysł na zaprowadzenie pokoju we wszechświecie?
Historie zebrane w tym tomie napisali znani z trylogii Anihilacja scenarzyści: Dan Abnett i Andy Lanning (Imperatyw Thanosa), Keith Giffen (Lobo: Portret bękarta) oraz Christos N. Gage (The Superior Spider-Man). Twórcami rysunków są Mike Perkins (Captain America), Timothy Green II (The Immortal Iron Fist) i Mike Lilly (Nightwing).

[opis wydawcy]

Recenzja

Fala [Anihi]lanxów, Tomasz Kleszcz

Galerie

Anihilacja. Podbój. Tom 1 Anihilacja. Podbój. Tom 1 Anihilacja. Podbój. Tom 1

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

NOWA ANIHILACJA



„Anihilacja”, choć nic na to nie wskazywało, okazała się jednym z najlepszych Marvelowskich eventów. Historia, której publikacja na naszym rynku zajęła rok, była prawdziwym powiewem świeżości, jeśli chodzi o podobne komiksy superohaterskie. Jej twórcy zrezygnowali z obecności największych gwiazd ze swojej stajni, głównymi bohaterami uczynili postacie drugoplanowe i takie, które dotychczas przewijały się przede wszystkim w tle, historię natomiast zbudowali na podobnych zasadach, co „Gwiezdne Wojny”, z tym, że w poważniejszy sposób. W konsekwencji powstał twór naprawdę udany, mający rewelacyjne momenty (miniseria „Drax Niszczyciel”) i wciągający. Teraz nadszedł czas ciągu dalszego i muszę przyznać, że „Anihilacja: Podbój” to komiks równie dobry, co jego poprzednik.



Anihilacja dobiegła końca, jednak konsekwencje wielkiej wojny wciąż są odczuwalne we wszechświecie. Całe sektory galaktyki obróciły się w ruinę, wiele cywilizacji albo przestało istnieć, albo też cofnęło się w rozwoju. Niektórzy jednoczą się w obawie przed kolejnymi zagrożeniami, inni natomiast starają się zdobyć jakieś korzyści posuwając się do przemocy. Quasar i Moondragon bronią kogo mogą, starają się zaprowadzać porządek, ale w trakcie jednej z kolejnych walk pierwsza z nich słyszy w swojej głowie tajemniczy głos. Głos wzywający ją by kogoś odnalazła…

Tymczasem Star Lord i Nova działają na różnych frontach. Ten pierwszy już niedługo będzie musiał połączyć siły z kosmicznymi straceńcami, Grootem, Mantis i Rocketem, dając początek Strażnikom Galaktyki, by wykonać niebezpieczną misję. Ten drugi stara się udźwignąć na swoich barkach obowiązki całego korpusu Nova. A nowy wróg, chcący urządzić wszechświat według własnego planu, nie śpi…



„Anihilacja: Podbój” to kawał dobrego komiksu w realiach spektakularnych kosmicznych bitew i olbrzymich zagrożeń mogących niszczyć całe światy. Jeśli podobają się Wam Marvelowskie serie „Star Wars”, tym dziełem będziecie zachwyceni. Dlaczego? Bo to świetnie napisany, poważny i klimatyczny komiks wojenny, dobrze pokazujący konflikt dziejący się gdzieś we wszechświecie. Akcji i widowiskowych scen tutaj nie brakuje, jest nuta patosu, tajemnica i ciekawi bohaterowie, którzy najczęściej w głównych opowieściach Marvela nie mają szans zabłysnąć, a przecież często są co najmniej tak samo ciekawi, jak ci czołowi. Sama fabuła też jest znakomita, napisali ją zresztą ci sami twórcy, którzy odpowiadali za sukces „Anihilacji”: Dan Abnett, Andy Lanning, Christos N. Gage i ojciec „Lobo” Keith Giffen.



Na plus w porównaniu do poprzedniego eventu zmieniły się natomiast rysunki. W „Anihilacji” były one głównie cartoonowe i dość uproszczone, teraz album oferuje realistyczną, bardziej złożoną i skupioną na szczegółach kreskę, która wygląda po prostu znakomicie. Tamta też miała swój urok, jeśli jednak mam być szczery, wolę takie ilustracje, jak w „Podboju”. Do tego mamy znakomite wydanie w twardej oprawie, wydrukowane na papierze kredowym i fakt, że to jeszcze nie koniec. Historia dopiero się rozwija, jej zakończenie poznamy w kolejnym tomie, ale już teraz wiadomo, że jest na co czekać. Ja ze swej strony polecam, tak „Podbój”, jak i znakomitą „Anihilację”.

AnonimowyGrzybiarz -

Recenzja:

http://mnichhistorii.blogspot.com/2018/03/anihilacja-podboj-tom-1.html