baner

Komiks

Abara

Abara

Scenariusz: Tsutomu Nihei
Rysunki: Tsutomu Nihei
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2014
Seria: Mega Manga
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Format: A5
Stron: 400
Cena: 44,90 zł
Wydawnictwo: JPF
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Recenzja

Walki pustelniaków, Przemysław Pawełek

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

NIC WPROST



Tsutomu Nihei to bez dwóch zdań mangaka niezwykły. Wystarczy przeczytać dowolny jego komiks, by się o tym przekonać. Autor za każdym razem rzuca nas w sam środek wydarzeń, których nie rozumiemy, w świecie świat dla nas zupełnie obcym i w towarzystwie towarzystwo postaci równie nam odległych, jak wszystko w jego dziełach. A potem atakuje nas ze wszystkich stron niesamowitymi obrazami i genialnym klimatem, nie dając niemal żadnych odpowiedzi, ale sugerując dość, byśmy sami mogli wyciągnąć wnioski. Taka jest też Abara, dzieło krótkie w stosunku choćby do Blame’a! czy Rycerzy Sidonii, ale równie rewelacyjne, intensywne i chyba najlepiej ze wszystkich komiksów Niheiego narysowane.



W świecie przyszłości ludzkość staje w obliczu problemu, z którym musieli zmierzyć się ich przodkowie. Stworzyli oni co prawda broń zdolną poradzić sobie z wrogiem, ale czy i tym razem będzie ona skuteczna? Kiedy jeden z ludzi nieoczekiwanie zmienia się w Białego Pustelniaka, stworzenie stanowiące wielkie zagrożenie dla ludzi, staje się to początkiem fali podobnych przemian. Do walki włącza się tajemniczy Denji, zmieniający się w podobnego potwora, ale najwyraźniej będącego po stronie ludzi. Czy ma on jakiekolwiek szanse z wrogiem? Kim właściwie jest? Kim są ludzie zaangażowani w całą sprawę? I wreszcie, co kryją przyciągające Pustelniaki tajemnicze budynki, które większość ludzi uważa za naturalne wytwory skorupy ziemskiej?



Największą silą mang Tsutomu Niheiego, co pisałem już przy okazji jego opus magnum, Blame’a!, jest ich absolutnie genialny klimat, który w dużej mierze budowany jest przez świat przedstawiony. Atmosfera panująca na stronach mangi z jednej strony przytłacza, z drugiej zaś fascynuje: przestrzenie są rozległe, strzeliste tak, że nie widać często ani tego co ponad, ani co na dnie, zaułki wąskie, schody, po których bohaterowie wędrują, wydają się ciasne i niebezpieczne… Wszystko tu jest albo za duże albo za małe. Nawet twarz jednego z bohatera jest tak odkształcona, że trudno się do niej przyzwyczaić. I wrażenia z oglądania tego wszystkiego są niesamowite.



Ale to przecież nie wszystko, bo twórczość Tsutomu Niheiego, oprócz epatowania klaustrofobiczno-agorafobicznymi plenerami, gdzie pełno jest wszelkiej maści rur i budowli, których przeznaczenia czasami nie wiedzą znają sami bohaterowie, mnóstwo jest też biologicznych, a może biomechanicznych elementów. W Abarze na dodatek mangaka, który pokazał nam nawet w największych swoich dziełach, jak niechlujny i oszczędny potrafi być, tym razem udowodnił, że potrafi rysować złożone i realistyczne twarze. Do tego mamy znakomicie oddany mrok całości, dynamiczne sekwencje, sceny walki i krwawe detale, których także nie brakuje. Jest tu nawet kilka kolorowych ilustracji.



Najbardziej jednak cieszy fakt, że sama fabuła, choć nieskomplikowana, skupiona na akcji i niewiele nam mówiąca, nie jest wcale pusta. Nihei, jak zawsze, stawia ciekawe pytania – – nie wprost, a jedynie naprowadzając nas i skłaniając do myślenia, co tym bardziej warto docenić. Do tego niepewność panująca na stronach też urzeka, bo czytelnik chce wiedzieć, chce zrozumieć więcej, niż autor podał mu wprost i zaczyna szukać. A w Abarze, jak i pozostałych dziełach autora, jest więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. To w zasadzie rodzaj puzzli, które najlepiej poznać kilka razy, by w pełni móc cieszyć się wizją autora i odkryć zostawione przez niego tropy. A przy okazji wyrobić sobie zdanie, czy Abara łączy się z Rycerzami Sidonii, Blame! i innymi mangami Niheiego czy też nie.



Ja ze swej strony gorąco polecam i mam nadzieję, że więcej komiksów autora zagości na naszym rynku. To w końcu jeden z najniezwyklejszych twórców, jakich spotkałem, wyrazisty, nietypowy i po prostu niesamowity. Warto go poznać i z każdym dziełem dawać wciąż na nowo zachwycać tym samym rzeczom.