Pomyślałem sobie: "Fazzzzi, ograniczony jesteś co do komiksów, poza japońszczyzną tylko Thorgala czytasz. Trza się rozwijać..." No więc znalazłem pozycję TechnoKapłani (pierwsze lepsze, co po polsku znalazlem na torrentach) i za wiele się nie zastanawiając zassałem trzy pierwsze tomiki. Moje wrarzenia po pierwszych 11 stronach, hmmm chyba najbliższe temu:
Nie no sorry, ale ja odpadam.
Głowny bochater Albino, syn zgwałconej przez 60 piratów "...młodej dziewicy o legendarnej urodzie, która miała zostać wyrocznia na dworze cesarza..."; podrzucony przez matkę - z powodu albinizmu (ze niby mutant z niego) - dla Guanodoncicy, która aktualnie miała małe. No ale nie miał tak żle, bo razem z nim podrzucona została czteroręka, czerwonoskóra siostra bliźniaczka, bo dzieciaczki pecha miały i mamie się tylko jedno z trojaczków spodobało - szroskóry (że ten to niby nie mutant). No ale matka postanawia zebrać pieniadze i zabic tych co ją tak zkrzywdzili i wiecie co robi? ... zajmuje sie produkcją sera! A wiecie z kim pracuje? ... z bandą mutanów, ale do dwujki swoich się nie przyznaje, chociaż w całej tej chołocie, to one zupełnie normalnie wygladają.
A no i główny nasz bohater, to chce twórcą gier zostać, więc go matka wysyła (pozbywa się znaczy) na nauki.
Tyle pojawiło się na pierwszych 11 stronach, boję się myśleć co bedzie w okolicach 30. Jeżeli ktoś to czytał, to niech mi powie, czy całość jest taka trefna, czy może da się to czytać.
Pozdrawiam!!!!!!!!!!