No wreszcie chwila spokoju i mogę napisać na temat:) Przeczytałem przed świętami jeszcze, ale potem wyjechałem, zostawiając MF w domu, a z pamięci pisać nie lubię.
Pilipiuk - żałośnie głupie i pozbawione sensu. Miało być śmiesznie czy co? Wszyscy razem: ha-ha. Wszyscy: HA-HA-HA!
Tur - nie będę oczywiście siebie recenzował, ale coś na temat dopiszę. Jakiś czas po napisaniu tekstu wpadłem na pomysł napisania prequela, a potem jeszcze prequela prequela. Można więc powiedzieć, że to trzecia część cyklu. Pierwsza będzie się działa ok. 2030 roku, druga ok. 200 lat przed opisanymi wydarzeniami w SD. W samym SMAKU DESZCZU nie rozwinąłem kilku wątków, na które miałem ochotę - np. eksplorację podziemnych tuneli pod platformą, ale tekst i tak jest długi, a jeszcze dłuższy kwalifikowałby się na powieść, którą i tak by nikt nie wydał, więc wolałem żeby poszło gdziekolwiek krótsze, ale żeby poszło. Ciekawostka - pewna występująca w tekście postać NIE JEST człowiekiem... choć tak wygląda.
Patykiewicz - rzecz ciekawa, a dotąd znałem tylko autora z fantasy. Cieszy mnie, że ma tyle pomysłów i potrafi je realizować. Czasem jednak w tekście można się zgubić, a ja to lubię
Zdecydowanie in plus.
Grzybowski - styl pisania skojarzył mi się miejscami z Brunem Schulzem, a to jeden z największych komplementów, jakie można u mnie usłyszeć. Tekstu nie sposób zapomnieć... czyli plus.
Wojtaś - heh, ostatnio u Wolskiego czytałem o gościu, który cofnął się do lat dziecinnych, więc patrzyłem przez pryzmat tego tekstu. Byłoby dobre, ale brak jakiegoś klimatu... Może gdyby innym, bardziej "rozchwianym" stylem było pisane?
Galczak - zabawne. Po prostu.
Wierzchowski - 12... oklepane, EPOKOWE ZMIANY - zabawne, WYPUŚĆCIE MNIE - oklapane
Kaczmarek - tekst pod względem lokacji podobny do mojego, więc czytałem z uprzedzeniem - sympatią
Pomysł dobry, wykonanie niezłe, czegoś tu jednak zabrakło... Nie potrafię określić czego, ale czegoś mi tu brakuje... Czyta się okej, tylko coś takiego w tym jest... Cholera, nie wiem, o co mi chodzi
Wrócę do tematu gdy zdefiniuję.
Szerenos - endżel of destrakszyn i to jest okej. Jednak postać narratora jakaś taka papierowa. Autor z pewnością potrafi pisać, ale powinien mocniej nad bohaterem popracować, bo tak ani on ziębi ani grzeje.
3004 - czyta się świetnie i byłoby świetnie, gdyby nie spieprzona po prostu końcówka. Przejście z trzeciej osoby do pierwszej - po co i na co? Zaskakujące clou, ale co z tym wszystkim ma wspólnego Natalia? Jakaś taka doczepiona na siłę. To historia Remigiusza, po co mi jej życiorys? Do 11:58 wszystko gra, potem niestety autor rozbił umiejętnie budowane napięcie i klimat szaleństwa. Szkoda, naprawdę...
Ziębik - zabawne byłoby, gdyby nie to, że.... tak może być. I to jest przerażające. Trafnie to autor opisał, chętnie poczytałbym więcej.
Publicystyka:
Dworak - świetnie, że pan T. Zbiginiew ma swoje miejsce w MF. Nie znałem opisywanego autora, choć masę starszej radzieckiej sf wydawanej przez ISKRY czytałem. A może i miałem z nim styczność, ale nie pamiętam? W każdym razie tak trzymać, dzięki temu młodzi i starzy poznają zaginione perełki literatury fantastycznej. Panie Dworak - dziękuję!
Volinski - podziękować. Kompletnie nie moja działka.
Ogólnie: MF w końcu się definiuje jako pismo stawiające na teksty mrocznie klimatyczne z pewną doza humoru i eksperymentów. Myślę, że to dobra droga i tak 3mać, obywatelu Zaręba.
(A jak się wyrywa, to po łbie
)
No, Panie Wydawco, dawaj Pan kolejny numer.
PS. Korzystając z okazji proszę o szybki kontakt na pw panów Galczaka i Śmigla (kolejnośc alfabetyczna, żeby nie było, że kogoś wywyższam:) ).
Sprawa pilna i poważna, a po ksywkach nie odróżniam, sorki.