1 - eliminuje ludzi, aby nie zanieczyszczali środowiska. Bardzo fajnie, ale nie robi tego dla innych ludzi (skoro gardzi nawet ekogospodarstwami), lecz dla ...idei? Skoro człowiek jest złem tego świata, to po likwidacji wszystkich wokół Likwidator sam powinien popełić samobójstwo. Wynika to logicznie z jego sposobu myślenia.
Likwidacje mają charakter symboliczny. Zlikwidowanie całej populacji jest w istocie sygnałem, że za dewastację środowiska naturalnego odpowiadamy wszyscy, swym działanie lub brakiem działania wspierając światosystem. Aby mógł on trwać musimy coraz więcej i coraz szybciej konsumować. I robimy to pogłębiając kryzys.
Likwidator dąży do przywrócenia stanu równowagi w przyrodzie poprzez eliminację ludzi. Tylko że ludzie są częścią ekosystemu, wpisanego w weń od tysięcy lat.
Zgadza się, tu jest jakiś zgrzyt.
Likwidator chce ratować co się da i ocalić ginące gatunki flory i fauny przed zagładą, co w sumie jest zrozumiałe. Z drugiej zaś strony stanem właściwym dla natury jest ruch, rozwój, zmiana, a nie stagnacja.
Co do "Likwidatora" to jest tam jeszcze wiele spraw wartych omówienia. Niestety, pisząc artykuł byłem niemal pewien, że dziewiąty numer "MF" będzie ostatnim i musiałem się zmieścić w 40 tys. znakach, a to zdecydowania za mało, aby wyczerpać temat. Dlatego kilka kwestii ledwo musnąłem. Gdybym miał do dyspozycji 200 tys. znaków, to może bym się wyrobił. Tylko komu by się chciało przez to przebić?