Strona 1 z 1

Spy x Family #09

Post: pn 05.09.2022 5:07
autor: wkp
KONIEC ZAGROŻENIA

No i jest, dziewiąty tomik „Spy×Family” komediowej petardy, który postacią Anyi stoi trafił na rynek i w moje ręce. I znów bawi. Znów satysfakcjonuje. Po prostu dobrze jest i to jeszcze jak.

Wydarzenia na jachcie wycieczkowym dobiegają końca, a wraz nimi walka Yor! Ale gdy wszyscy starają się zapobiec tragedii, każdy na swój własny sposób, to tak naprawdę dopiero początek! Bo koniec jednej sprawy zawsze przynosi początek nowej, a co czeka na nas dalej?

Anya biega, krzywi buzię, robi te swoje miny i… Właściwie nic więcej nie trzeba by było, by ten komiks mnie kupował. Okej, dorzućcie jeszcze do tego jej seplenienie, jej genialnie rozbrajającą logikę – okej, wiem, wiem, to już było i w „Dr. Slumpie”, i w „Yotsubie” i w paru innych tytułach także, ale co z tego, skoro nadal kupuje – i parę innych rzeczy. Na tym można by zbudować świetną serię. Ale autor dorzucił tu zdecydowanie więcej.

Bo z jednej strony jest Anya, z drugiej jej „rodzice” – szpieg i płatna morderczyni, którzy nawzajem o swoich profesjach pojęcia nie mają. Trzecia strona to cała reszta: szalone postacie poboczne, wątki, bo jeden, przewodni, czyli szpiegowska misja tocząca się od pierwszego rozdziału, nie jest jedynym, jakieś przerywniki. A wszystko to równie znakomite. Ten tom na dodatek pokazuje wszystkie aspekty opowieści. Do finału doprowadzony zostaje wątek na jachcie, potem dostajemy spokojniejszy, zabawniejszy przerywnik spod szyldu komedii obyczajowej, a w końcu na scenę wkracza kolejny wątek.

Szkolne życie, wakacje, szpiegowskie akcje, akcje płatnej morderczyni, wszystko to splata się ze sobą znakomicie nawet, jeśli dziwnie brzmi, pędzi na złamanie karku, nie pozwala się nudzić, a ile ma uroku, ile wdzięczności i niezapomnianego klimatu, który łączy w sobie jakąś taka Brytyjką niemalże powściągliwość, z azjatycką ekspresją. Bo jak tu opowieści o szpiegu nie kojarzyć z Bondem, prawda? Zresztą bondowskich nawiązań jest tu więcej, ale to ani „Bond”, ani „Bonda” parodia, a rzecz naprawdę samodzielna, charakterystyczna i pozbawiona chęci udawania coś innego.

I śmiało może nie mieć także żadnych kompleksów, jeśli zestawić ją z innymi szpiegowskimi opowieściami. Czy z innymi historiami z uroczymi dziewczynkami, bo wraz czytelnik wraca do postaci Anyi i najlepiej z tego wszystkiego ją wspomina. I to właśnie jej, jej min i zachowań chce więcej. I w końcu więcej ich dostanie.

Na razie jednak mamy ten tom. Dobry tom, bardzo dobry. Jak zawsze. Do pośmiania, do wciągnięcia w konkretną akcję i do zastanawiania, jak znów to wszystko twórcy rozwiążą. A i jeszcze ze świetnymi rysunkami.