Dobry wieczór, no to jedziemy z tym koksem.
Ferst - TĘCZA ZŁOŻONOŚCI by Rogaczewski.
Na dzień dobry opieprzenie wydawcy że ani słowa o autorze
A potem uję to tak - dla mnie 10/10, ale - tu do autora kieruję słowa - inne oceny mogą być diametralnie różne. Nawet i 1/10. Dlaczego? Cóż, tekst to specyficzny i nie dla każdego. Na szczęście niżej podpisany siedzi mocno w fizyce kwantowej o sporo biologii oraz mikrobiologii liznął, stąd też poczułem się niczym w domu. Udało się napisać opowiadanie, będące połączeniem eksploracji w świat subatomowy, jednak po przeniesieniu mikro do makro nic nie stracono. Świetny pomysł, wykonanie może i nie perfekcyjne, ale sprawia, że człowiek nie chce przestać czytać. Z pewnością jeszcze kilka razy do tekstu wrócę, a R życzę jak najlepszej drogi do podboju serc czytelników. Choć uprzedzam - nie będzie ich wielu. Za dużo choćby określeń fachowych, a ludzie nie lubią łamać sobie głów w dzisiejszych czasach.
Do redakcji: nie piszemy qubit, tylko zwyczajnie - kubit. Zabawne, znałem definicję o wiele wcześniej, nim sięgnąłem po tekst. Życzę sobie więcej!!!
BUNTOWNIK - nie ukrywam, podobało mi się. Choć początek nieco z Władcy Pierścieni (wybuch, wszyscy leżą, itp), to potem jednak oryginalnie, choć nieco pomysł nie do końca wyeksploatowany. Autor mógł pokusić się o plastyczniejsze opisy myśli narratora, przez co uwiarygodniłby jego boskość i odmienność od rasy ludzkiej. Ale i tak 8/10 jest.
KRÓLOWA ARACHNIDÓW - dobre. ALE. No tak, zawsze ALE, prawda? Po pierwsze - magia kompletnie niepotrzebna. Sceny z portalem i masakrą można by z powodzeniem zastąpić w inny sposób. Nadto zaczyna się z pierwszej osoby, która potem po prostu znika, a my wchodzimy w treść listu, gdzie mamy innego narratora. A jako że pierwszy nie miał szans listu czytać, wychodzi na to, że postać dodana na początku jako... hmmm... ozdoba? Sama historia niezła, aczkolwiek drugie ALE. Większe niż pierwsze. KRÓLOWA ARACHNIDÓW. Czyli pająkowatych, prawda? Definicja prawdziwa, opis postaci - nie. Polipy, dżdżownice... Widzimy tu gdzieś pająka? Owszem, skorpiony się zaliczają. Daję 7,5/10.
KŁOSÓWKA - opowiadanie otrzymane w klimacie onirycznego snu. Miałem jednak wrażenie, że momentami autor sam nie wiedział, co robić dalej ze swymi bohaterami, takoż i zakończenie mało przemawia. 5/10
BAZYLISZEK - sympatyczne i pokazuje, jak rodzi się mit. 6/10
KRÓL I GŁUPIEC - dobre. I bardzo sprawnie napisane. Zdecydowanie 8/10. Nie spodziewałem się, że ten to ten (szczegółów brak, co by spojlerów nie robić).
OBSERWATOR - o, i to jest coś. Nowy miejski mit, a sam tekst utrzymany bardzo dobrze w klimacie współczesnej legendy. Tak trzymać i więcej tajemniczych postaci dawać, autorze!
ZWIADOWCA - szeroki zieeeew. Po co autorka dała elfy zamiast po prostu ludzi? Nie przekonuje mnie ta rasa, ponieważ zachowują się jak ludzie. Odelfienie wyszłoby im na dobre. Tak widzę ludzi,. którzy udają elfy. Wyobraźnia podsuwa obraz ludzi ze szpiczastymi uszami żywcem z dzieła Jacksona wyjętymi. Nic oryginalnego i odmiennego pośród tej nacji nie widzę. To po prostu ludzie, tylko że inaczej nazwani. Nadto osłabiają mnie teksty: "Jestem elfem, jak pewnie widać". Przenieśmy tą sytuację do naszego świata. Porywa dziewoję czarnoskóry przestępca. I odpowiada. "Jestem Murzynem, jak widać". Ma to sens? E-e. Ale po odrzuceniu elfiej otoczki wychodzi nam całkiem udana historia. Nie spodziewałem się, że ją (spojler, kto czytał, wie o co kaman), ani też że taki będzie finał. 7,5/10
WINDYKACJA - zabawne. Po prostu. 5/10.