baner

Recenzja

Fantastyczna Czwórka. Tom 4 [recenzja]

Jan Sławiński recenzuje Fantastyczna Czwórka. Tom 4
6/10
Fantastyczna Czwórka. Tom 4 [recenzja]
6/10
Czwarty i finałowy tom “Fantastycznej Czwórki” Jonathana Hickmana to zbiór kilku luźno powiązanych opowieści. Po dłuższej nieobecności do drużyny powraca Johnny Storm, a bohaterowie przemierzają czas i przestrzeń, odwiedzają alternatywne wymiary, a nawet - niczym w “Było sobie życie” - udają się w głąb ludzkiego organizmu. Wszystko po to, by ratować istnienia, zarówno w mikro-, jak i makroskali. Nie zabraknie występów gościnnych (w tym dłuższej historii o Czarnej Panterze czy humorystycznego przerywnika z Peterem Parkerem), jak i podróży do Wakandy czy Strefy Negatywnej, a w poszczególnych fabułach pierwsze skrzypce będą grali zarówno oryginalni członkowie FF, jak również ojciec Reeda czy dzieci z Fundacji Przyszłości.

Jak na finałowy tom kilkuletniego runu całość nie ma charakteru jakiegoś podsumowania dotychczasowych przygód bohaterów. Mimo że przez cały album przewijają się wątki zapoczątkowane przez Hickmana wcześniej (Inhumans, ojciec Reeda, Doom, Wizard), to całość ma bardzo epizodyczną strukturę. Momentami ma się wręcz wrażenie, że czyta się zbiór przypadkowych zeszytów, bo poszczególne historie średnio się ze sobą łączą i nie ma mowy o związkach przyczynowo skutkowych. Tak jak w poprzednich albumach, tak i tutaj Hickman najlepiej radzi sobie, balansując między wydarzeniami na iście kosmiczną skalę a miniaturami skupionymi na postaciach (w tym tomie doskonale wypadają zwłaszcza występy najmłodszych członków Fundacji Przyszłości).

Mimo że w ostatnim tomie serii Jonathana Hickmana dostajemy to, co znamy już z poprzednich, to tym razem po lekturze odczuwałem pewien niedosyt. Miałem wrażenie, jakby ktoś posadził mnie przed telewizorem i co chwilę zmieniał kanał. Chwilę jesteśmy w przyszłości roku 3030, by zaraz przeskoczyć do Wakandy, wyruszyć w przeszłość, a następnie poznać dalsze losy Wizarda, w międzyczasie dowiadując się co tam u Inhumans. Nawet jeśli poszczególne opowieści same w sobie są dobre, to tom jako całość wypada chaotycznie i sprawia wrażenie przypadkowego zbioru historii, a o tym, że są one na swoim miejscu, świadczy jedynie znajomość poprzednich tomów, w których poszczególne wątki były rozpoczynane. Może przed lekturą finałowej części “Fantastycznej Czwórki” Hickmana powinienem odświeżyć sobie trzy wcześniejsze, a może po prostu w hickmanową precyzję wkradł się chaos.

Bawiłem się więc zdecydowanie gorzej niż przy lekturze tomów 1-3 i z całego albumu zapamiętam przede wszystkim epizod z Wakandy oraz ten na wyspie AIM, który jest opowiedziany z dwóch perspektyw (najpierw dorosłych, potem dzieci, co daje ciekawy kontrast). Co najgorsze, nie czuję zupełnie, by tom ten stanowił jakąkolwiek konkluzję całego runu. Co prawda wątki zostały zakończone, ale zrobiono to w dość pospieszny sposób, który wielu z nim zwyczajnie nie pozwolił wybrzmieć (nawet emocjonalna decyzja Black Bolta, która zamyka story arc Inhumans jakoś nie ma czasu, żeby wsiąknąć w czytelnika, bo zaraz przeskakujemy do kolejnej historii). To zupełne zaprzeczenie tego, za co chwaliłem choćby drugi tom cyklu. Szkoda.

Opublikowano:



Fantastyczna Czwórka. Tom 4

Fantastyczna Czwórka. Tom 4

Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Ryan Stegman, Giuseppe Camuncoli, Ron Garney, Nick Dragotta, Jason Keith
Wydanie: I
Data wydania: 4 Grudzień 2024
Seria: Fantastyczna Czwórka, Marvel Classic
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolorowy
Oprawa: twarda
Format: 17,0x26,0 cm
Stron: 368
Cena: 149,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328171633
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...

Galerie

Fantastyczna Czwórka. Tom 4 [recenzja] Fantastyczna Czwórka. Tom 4 [recenzja] Fantastyczna Czwórka. Tom 4 [recenzja]

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-