baner

Recenzja

Black Adam, film, The Rock, DC [recenzja]

Krzysztof Zimiński recenzuje Black Adam
7/10
Black Adam, film, The Rock, DC [recenzja]
7/10
"Black Adam" to film dość wyjątkowy. Praca nad nim - umownie szacując - rozpoczęła się jakieś 15 lat temu, gdy Dwayne Johnson wyraził chęć zagrania tytułowej postaci. Przez ten czas projekt bywał bliższy lub dalszy realizacji, samo kinowe uniwersum DC też przeżywało wiele burzliwych zmian, a gdy miała rozpocząć się faktyczna produkcja - rozpoczęła się covidowa pandemia. W końcu, po kolejnych perturbacjach film trafił do kin, zetknął się z odbiorem poniżej przeciętnej, a nawet na siebie nie zarobił. Ostatecznie, po kolejnej zmianie warty u sterów DC stanęło na tym, że kończący się intrygującym cliffhangerem projekt zostaje skasowany i kontynuacji nie będzie.

A szkoda, bo ubawiłem się jak rzadko na superbohaterskich produkcjach od Warner Bros.

Tym razem mamy do czynienia z luźnym odpryskiem "Shazama!", ale o ile wtedy mieliśmy do czynienia z familijną komedyjką, to teraz, zgodnie z tytułem, mamy do czynienia z mroczną inkarnacją starożytnych mocy. Fabuła przenosi nas do antycznego Kahndaq, gdzieś w rejonie Bliskiego Wschodu, gdzie obserwujemy opór rodzący się przeciw demonicznemu tyranowi. Po czym historia przeskakuje do współczesności, by iść tropem gier o Larze Croft do momentu, gdy pojawia się Black Adam - historyczny heros Kahndaq, zupełnie odmienny jednak od tego, do czego przyzwyczaili nas superbohaterowie. Wyzbyty oporów względem przemocy, dążący do konfrontacji, radykalny. Lokalną sytuację wkrótce komplikuje pojawienie się Stowarzyszenia Sprawiedliwości, superherosów w bardziej typowym, amerykańskim stylu, uważających antyczną potęgę za nowe, międzynarodowe zagrożenie.

"Black Adam" to jedna wielka zabawa konwencją i nawiązaniami, która jednak niestety wpisana jest w typowy nurt kina superbohaterskiego, więc prędzej czy później musi dojść do konfrontacji z Większym Złem, gdy Adam okaże serce, nastąpi walka i typowa kulminacja. Do tego momentu autorzy wybornie bawią się jednak innością bohatera i tym, jak bardzo kontrastuje on na tle bohaterów ze Stowarzyszenia. Bo Adam to postać dość psychopatyczna, rozdzierająca wrogów na pół, zabijająca bez względu na to, czy jest to konieczne, albo nawet pomocne. Po prostu tak robi, przypominając rzeszę mrocznych superherosów, którzy zagościli na stronach komiksów w latach 80. Ponadto mamy tu nieco nawiązań kinowych - zachowanie półboskiej postaci z innej epoki może przywodzić na myśl Thora z MCU, który miał podobne problemy z adaptacją wśród ludzi, za to wątek relacji Adama z synem kobiety, która go przyzwała, budzi skojarzenia z "Terminatorem 2".

Sporo tu przemocy przeplatającej się z dość wisielczym humorem, ale to nie wszystko. "Black Adam" to także zazwyczaj spektakularne efekty, pełne zabaw przestrzenią i slow motion w scenach akcji, i aż szkoda mi, że nie mogę obejrzeć tego filmu w domu w technice 3D, bo sporo sekwencji aż kipi patentami, które dobrze by eksponowały przestrzenne okulary. Świetnie też w dynamicznych scenach gra przestrzenne udźwiękowienie. Nieźle też sprawdza się w tym filmie obsada. Jak zawsze cieszy obecność Pierce'a Brosnana, a Rock w roli tytułowej sprawdza się nadzwyczaj dobrze, stroniąc od typowych dla siebie błazeństw, szerokiego uśmiechu czy groteskowej mimiki. Dodatkowym, ciekawym kontekstem, jest w tym filmie ironiczny metakomentarz do amerykańskiej aktywności w zapalnych rejonach świata, gdy 'wybawcy' działają według własnych, a nie lokalnych wartości, co warunkuje ich cel, ale też ogranicza ich metody w momencie próby.

Nie brak oczywiście wad. Tak długo, jak film jest radosną nawalanką, w której bohater co jakiś czas zaskakuje nas swoimi (nie)moralnymi decyzjami, całość po prostu bawi. Im bliżej jednak końca, tym bliżej jednak wspomnianych schematów, które film z początku zgrabnie obchodzi bokiem. Także efekty specjalne zaskakują nierównością. Dosłownie widać, że spora część ujęć realizowana była z cyfrowym tłem, które nie zawsze trzyma poziom, podobnie nieumarli, pojawiający się pod koniec, wyglądają jak wyjęci z gry wideo, i to takiej starszej.

Mimo wszystko, ostatecznie, zapewnił mi ten film sporo zabawy, głównie przez obecność bohatera tak innego od reszty kinowego panteonu DC. Dlatego smuci mnie, że peleryna Black Adama została - być może nawet ostatecznie - odwieszona na kołek, a dużo obiecująca scena po napisach końcowych nie doczeka się żadnego rozwinięcia. Kinowe uniwersum DC szuka teraz nowej tożsamości, szkoda, że jednym z tego kosztów jest ukręcenie łba właśnie temu projektowi.

Opublikowano:



Black Adam

Black Adam

Premiera: Styczeń 2023
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 125 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-