baner

Recenzja

Zaułek koszmarów DVD, Guillermo del Toro [recenzja]

Przemysław Pawełek recenzuje Zaułek koszmarów
7/10
Zaułek koszmarów DVD, Guillermo del Toro [recenzja]
7/10
Guillermo del Toro to autor, którego chyba przedstawiać nie trzeba. Przez lata wyrobił sobie reputację sprawnego filmowca, operującego w obrębie kina głównego nurtu, ale odciskającego na swoich kolejnych dziełach autorskie piętno. Najbardziej kojarzony jest z horrorami, fantastyką, a także - jakże by inaczej - adaptacjami komiksów.

Najnowsza propozycja meksykańskiego filmowca zabiera nas na pogranicze kina grozy, bo tym razem otrzymujemy pełnoprawny thriller osadzony w końcówce lat trzydziestych minionego wieku. Stanton Carlisle to człowiek z tajemnicą, z nieokreślonych powodów zostawiający za sobą swoje dotychczasowe życie, by dołączyć do grupy cyrkowców. Poznaje tam galerię barwnych postaci, by znaleźć swoje własne powołanie - świat iluzji i pseudospirytyzmu. Obie specjalizacje operują na podobnych talentach - szybkim myśleniu, blefowaniu, odczytywaniu obiektu czy też raczej ofiary. Ambitny Carlisle wkrótce porzuca jednak freakshow, by przenieść się do miasta, występować w nocnych klubach, a w końcu podjąć grę o jeszcze wyższą stawkę.

"Zaułek koszmarów" od początku robi wrażenie realizacją. Reżyser zadbał o wiarygodne i estetyczne przedstawienie epoki, zarówno w pierwszej, cyrkowej części filmu, jak i w dalszej, miejskiej. To znakomite scenografie, świetnie wyglądające obrazy epoki, efektu dopełniają kostiumy i znakomita praca portretującej całość kamery. Dan Laustsen operuje często długimi ujęciami, płynnie prześlizgującymi się po planie i ograniczającymi potrzebę montażu, bawi się też ciekawymi perspektywami, a specyficzną atmosferę całości daje stonowana, ciepła paleta kolorystyczna. Efekt jego pracy byłby pewnie słabszy, gdyby nie obsada, a tę udało się na planie zgromadzić naprawdę znakomitą, włącznie z ponownie współpracującym z del Toro Ronem Perlmanem. Jeśli do kogoś miałbym mieć jednak jakieś zastrzeżenia, to byłby to Bradley Cooper, odtwórca głównej roli. Dobrze wypada w kreacji cwaniaka, ale brakowało mu pewnego waloru ponadczasowości, że faktycznie widzę postać z tamtej epoki, a nie współczesnego aktora wbitego w kostium i wrzuconego na tle scenografii.

O ile na film świetnie się patrzy, to już gorzej mi się go oglądało, być może dlatego, że zgodnie z obowiązującą tendencją jest zwyczajnie długawy - to dwie i pół godziny projekcji. Przez ten czas zmienia się konwencja, bo najpierw otrzymujemy niedopowiedzianą tajemnicę, potem cyrkową genezę bohatera, by dopiero w ostatniej godzinie zaczęła się faktyczna, psychologiczna intryga w stylu neo-noirowego thrillera. Być może zbyt późno, bo dużo bardziej podobały mi się obrazki z freak show, a amerykański folklor związany z obwoźnymi cyrkami fascynuje mnie od dawna, a intryga zaczyna się w miejscu, gdzie inne filmy często się już kończą, miejscu, w którym zapomniałem, że mamy też wspominaną tajemnicę.

Na pewno jest to fabuła skomponowana w sposób przemyślany, bo mamy tu sporo wątków, ale wszystkie ładnie się zazębiają, w finale tworząc niejako klamrę. Na pewno jest to film bardzo dopracowany realizacyjnie, z wielkim wyczuciem estetyki i środków wyrazu medium. Jednak jak na thriller przynajmniej mnie zabrakło napięcia, przez co zaskoczenie, które powinna przynosić kulminacja, nie zrobiła na mnie większego wrażenia. A szkoda. Pociesza mnie, że w adaptacji Pinokia, którą zobaczymy już wkrótce, del Toro pewnie znowu na moment zabierze nas do cyrku, a portretowanie go wychodzi mu, jak już wiem, naprawdę dobrze.



Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Zaułek koszmarów

Zaułek koszmarów

Premiera: Czerwiec 2022
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 144 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-