baner

Recenzja

Szczenięce lata Cruelli

Przemysław Pawełek recenzuje Cruella
8/10
Szczenięce lata Cruelli
8/10
W ostatnich latach propozycje Disneya to cień dawnej legendy. Nie licząc produkcji Pixara, ze światów Gwiezdnych Wojen i Marvela, przeważająca część oferty jest formą ponownego spieniężenia starych tytułów, które lata czy wręcz dekady temu wypracowały sobie status legendy. Rewitalizacje starych disneyowskich marek zazwyczaj są wtórne i bez polotu, zdarzają się jednak wyjątki. Jednym z nich jest właśnie "Cruella".

Craig Gillespie proponuje przewrotne podejście do czarnego charakteru z kultowych "101 dalmatyńczyków". Cruella De Mon była podstarzałą i pretensjonalną miłośniczką naturalnych futer, pożądającą płaszcza z tytułowych psiaków. Nowa aktorska produkcja o tej postaci to prequel, pokazujący jej genezę, i robi to z fantazją oraz sporą dozą bezczelności.

Podobnie jak było to w paru innych filmach Disneya - mamy tu nieco wybielania czarnego charakteru czy raczej próbę przedstawienia kolei losu, które ukuły postać, którą poznaliśmy przed laty. W tej produkcji poznajemy graną przez Emmę Stone Estellę - osierocone w dramatycznych okolicznościach dziewczę o zwichrowanej psychice, która żyje z parą uliczników. Życie na marginesie społeczeństwa nie stępiło jednak jej ambicji - pragnie ona zostać jedną z projektantek, kreujących trendy londyńskiego świata mody. Wszystko wydaje się iść po jej myśli, choć odkrycie sekretów związanych z jej przeszłością budzi Cruellę - mroczną i drapieżną stronę jej osobowości, której nie satysfakcjonuje sukces - marzy jej się bowiem także zemsta.

Film wyreżyserowany przez Australijczyka wyróżnia się na tle innych produkcji Disneya z paru powodów. Jak na familijną komedię mamy bowiem do czynienia z filmem dość momentami niegrzecznym, bo nie tylko wyciągane są tu (niemal dosłownie) trupy z szafy, jedną z kluczowych postaci drugoplanowych jest wyraziście queerowy sprzedawca z butiku, ale też głównej bohaterce zdarza się zwyczajnie zachlać podkradniętą whisky i zasnąć w witrynie sklepowej. Jest tu nieco buntowniczo i drapieżnie, w niemal punkowym stylu.

Craig Gillespie nadał postaciom wyrazistość, a akcji rytm oraz spektakularność, momentami ocierając się o typową opowieść o zemście czy heist movie. Seans wypełniony jest treścią, a nie watą, jak wiele innych propozycji Disneya. Jednocześnie widać tu śmiałość w realizacji i oprawie - sporo tu ciekawych, także długich ujęć i bardziej pomysłowego, niż efekciarskiego posługiwania się efektami specjalnymi. Całości dopełnia świetna ścieżka dźwiękowa, być może boomerska, ale jednak pełna klasycznych hitów Stonesów, Doorsów czy Queenów (i wielu innych, nie mniejszych gwiazd).

Nie jest to film idealny. Gillespie pewnie i świadomie kroczy momentami po granicy kiczu i kampu, przerysowując ten świat mody. Reżyser zdaje się nieco mieszać epoki i trudno stwierdzić, czy w kwestii chronologii mamy do czynienia z prequelem animacji czy tej aktorskiej wersji z lat 90. XX wieku. Technika, estetyka czy aspekty kultury przedstawione w filmie przynajmniej mnie wydawały się dość eklektyczne, co jednak w zasadzie w niczym nie przeszkadzało, a nawet nieco pomagało, tworząc uniwersalną, uwspółcześnioną oprawę retro. Reżyser nie wszystkiego jednak dopilnował, nie do końca w roli wydaje się też sprawdzać sama Emma Stone. O ile kreacja Estelli w jej wersji sprawdza się dobrze, o tyle demoniczna Cruella wydaje się być nadmiernie teatralna. Szkoda też, że dość ubogo wypadają kreacje Emmy Thompson czy Marka Stronga, bo ich postaci są na tyle płaskie, że nie mają za dużo do grania. Totalnie zmarnowany wydaje się też być Kayvan Novak, który błyszczał w serialu "Co robimy w ukryciu", a tu przemyka gdzieś w trzecim planie. Na szczęście młodzi aktorzy, tacy jak Joel Fry czy John McCrea, z pozornie prostych ról wycisnęli całkiem sporo.

"Cruella" jest więc niby kolejnym filmem Disneya, który czarnemu charakterowi nadaje nieco głębi i dodaje mu tę jasną stronę, ale jednocześnie ta ekipa robi to z pewną dozą śmiałości, autoironii i bezczelności. Nie wszystko wypadło w tym filmie bezbłędnie, ale i tak byłem pod wrażeniem - spodziewałem się kolejnego odcinania kuponów, a otrzymałem bardzo przyjemny seans. Być może zbyt mroczny i przewrotny dla młodszej dzieciarni, ale jako fan Dalmatyńczyków od połowy lat osiemdziesiątych - bawiłem się przednio.


Autor recenzji jest redaktor Polskiego Radia.

Opublikowano:



Cruella

Cruella

Premiera: Październik 2021
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 128 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-