baner

Recenzja

Nowi i nierówni

Przemysław Pawełek recenzuje Nowi Mutanci
5/10
Nowi i nierówni
5/10
Pierwsza część kinowych X-Menów otworzyła niejako nową erę kina superbohaterskiego. "Pierwsza klasa" i "Logan" to filmy, które znaczyły kolejne etapy dojrzewania nurtu, głębszego wejścia w tematykę, ale i coraz większą odwagę autorów. Po dwudziestu latach seria Foxa doszła do swojego finału, a prawa do postaci przeszły w ręce Disenya. "Nowi Mutanci" to ostatni film w ramach tego cyklu, i niestety mamy do czynienia w najlepszym przypadku z cieniem świetności serii.

Sama historia prezentuje się dość oryginalnie i intrygująco. Nie mamy bowiem do czynienia z kolejnym spektakularnym filmem o trykociarzach, a z dość kameralną opowieścią grozy o straumatyzowanej młodzieży obdarzonej mocami, będącymi tyleż błogosławieństwem, co i przekleństwem. Odizolowani od reszty ludzkości przebywają w specjalnym ośrodku - ni to szpitalu, ni to poprawczaku. Wyobcowanym młodym gniewnym dość trudno idzie nawiązywanie relacji, ale muszą stawić czoło kilku problemom, a co najważniejsze - stoczyć metaforyczną walkę z samym sobą.

Historia rozwija się powoli, kreując tajemniczy klimat miejsca ich zesłania, oraz badań, którymi są objęci. Jednocześnie każdy z bohaterów ma tu swoje tajemnice - zarówno młodzież, jak i opiekująca się nimi pani doktor. Koniec końców właśnie ta sfera była dla mnie w tym filmie najciekawsza. Dość przyzwoita fabuła rozsypuje się jednak jak domek z kart za sprawą sztampowych rozwiązań jak obowiązkowe bijatyki.

"Nowi Mutanci" nie są filmem złym, są po prostu filmem dość nierównym. Nieźle wypadają na przykład efekty specjalne budujące przez pół filmu nastrój, ale już w finale wypadają po prostu śmiesznie. Sporo sobie obiecywałem po udziale w filmie Anyi Taylor-Joy, która jednak swoją kreacją Iliany Raspitin nie olśniewa. Miałem też wrażenie, że brak jej konsekwencji w używaniu rosyjskiego akcentu. Dużo lepiej wypadają Charlie Heaton i Maisie Williams, którzy dość przekonująco naśladują odpowiednio akcenty z południa USA i ze Szkocji, choć są rodowitymi Anglikami. Są w tym filmie też odwołania do serii, aluzje do szkoły Xaviera, ale niemal wszystkie one ograniczają się do aluzji, tak jakby Disney wymógł ostatecznie ograniczone posługiwanie się znakami handlowymi z uniwersum Marvela, a przecież to właśnie bogactwo świata przesądzało w minionych latach o sukcesach filmów.

"Nowi Mutanci" to ostatnia produkcja 20th Century Fox, która przejdzie do historii głównie nie z powodu zamknięcia serii, a jako olbrzymi niewypał i finansowa klapa. Film przez lata miał rozgrzebany scenariusz, w trakcie prac zaliczał dokrętki, premierę przekładano kilkukrotnie, prawa do mutantów przeszły w ręce Disneya, a po drodze wydarzyła się jeszcze pandemia koronawirusa. Na koniec dostaliśmy jeszcze tę nieszczęsną polską okładkę DVD pozbawionego jakichkolwiek dodatków, przy czym dystrybutor zrezygnował z edycji dedykowanej czytnikom Blu-Ray. Spory pech, acz z perspektywy fana to małe usprawiedliwienie, bo głównym powodem do obejrzenia tego filmu pozostaje chyba poczucie obowiązku, by zamknąć także dla siebie ten etap funkcjonowania marki.


Autor recenzji jest dziennikarzem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Nowi Mutanci

Nowi Mutanci

Premiera: Styczeń 2021
Oprawa: DVD
Stron: 91 min.
Wydawnictwo: Galapagos
  • Reżyser: Josh Boone
  • WASZA OCENA
    Brak głosów...
    TWOJA OCENA
    Zagłosuj!

    Komentarze

    -Jeszcze nie ma komentarzy-