Recenzja
Udany powrót Godzilli
Przemysław Pawełek recenzuje Godzilla II. Król Potworów"Godzilla" z 2014 roku była nie tylko nowym filmem o potworze, ale inicjowała też monsterwersum - nowy kinowy świat, w którym miały się krzyżować ścieżki gigantów. Film sam w sobie najbardziej udany nie był - tak bardzo skupiał się na zarysowaniu koncepcji świata coraz bardziej pogrążającego się w skażeniu i rodzinnych dramatów bohaterów, że na postać tytułową ledwo co starczało miejsca. Nie ma się oszukiwać - filmy o kaiju przyciągają głównie fanów spektakularnych walk i demolki, a nie scenariuszowych meandrów, więc film pozostawił niedosyt. Dużo lepiej wypadł dwa lata temu "Kong: Wyspa Czaszki". Najnowsza część cyklu, choć ustępuje filmowi o gigantycznej małpie, zdaje się sugerować, że filmowcy odrobili pracę domową i poprawili mankamenty dzieła otwierającego serię.
"Godzilla II: Król Potworów" nie zaskakuje scenariuszowo, ale w zasadzie nie musi. Znowu obserwujemy zwykłych ludzi (głównie wojskowych i naukowców), którzy muszą się zmierzyć z dla większości z nich nieznanym zagrożeniem, gigantami, które symbolizują niszczącą, ale i opiekuńczą siłę natury. Historia znowu zabarwiona jest kontekstem rozbitej rodziny, a akcja skacze po kolejnych punktach na mapie globu, a wszystko to, by dostarczyć wizualnie ciekawych i dynamicznych starć z potworami oraz pomiędzy potworami. Studio filmowe poszło tym razem na całość, do filmu włączając nie tylko Godzillę i jego antagonistę, ale łącznie cztery olbrzymie stworzenia. Jest więc tu także trzygłowy Król Gidorah, ćma Mothra oraz Rodan.
Tym, czego filmowi na pewno nie brak, jest spektakularność oraz dopracowane efekty, i to dopracowane na kilku poziomach, bo zarówno robią tu wrażenie wysokiej jakości komputerowe animacje, jak i fakt, że do stworzenia mimiki potworów wykorzystano prawdziwych aktorów i technikę motion capturingu. Dołączone na Blu-Discu obfite dodatki robią także wrażenie entuzjazmem reżysera, fascynata japońskiej serii o Godzilli, który swoją miłość przełożył tu na szacunek do materiału źródłowego oraz liczne nawiązania.
Druga część serii o Godzilli nie jest może dobrym punktem do zapoznania się z tą serią, bo zwykle lepiej zaczynać od początku, ale w tym przypadku nie powinien to być problem. W końcu oba filmy łączy tu głównie tytułowy potwór, a same scenariusze są ze sobą powiązane nader luźno. Poza tym jest żwawiej, ciekawiej i z jeszcze większym przytupem. Po tym filmie z jeszcze większą ciekawością czekam na kolejny epizod monsterwersum, w którym Godzilla zmierzy się z Kongiem.
Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.
Opublikowano:
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-