baner

Recenzja

Porażka na smętarzu

Przemysław Pawełek recenzuje Smętarz dla zwierzaków
4/10
Porażka na smętarzu
4/10
Nie da się nie zauważyć, że żyjemy w epoce, którą roboczo można nazwać renesansem kinowego horroru. Niczym bumerang powracają do nas od lat kultowe tytuły sprzed lat, co nie powinno dziwić - w końcu dorosła nam nowa generacja horrorowej publiczności. Wewnętrznym nurtem tego renesansu mogą się wydawać adaptacje prozy Stephena Kinga, który w zasadzie nigdy nie wyszedł z mody. Otrzymaliśmy między innymi nową "Carrie", nowe "To", po drodze dostaliśmy inspirowane Kingiem "Stranger Things" czy nieadaptowaną wcześniej "Mroczną Wieżę". W końcu, po trzech dekadach, nowej adaptacji doczekał się kolejny Kingowski klasyk.

"Smętarz dla zwierzaków" to powieść, o której sam autor powiedział, że spośród jego własnych dzieł przeraziła go najbardziej. Historia poświęcona jest małżeństwu z dwójką dzieci, które trafia na prowincję, by rozpocząć nowy etap swojego życia. Jak dobrze wiemy - to klasyczny wstęp do kontaktu z Nieznanym, czekającym na miejscu, które wkrótce zagrozi ich życiu. Tym razem fabuła kręci się dokoła mistycznego obszaru lokalnego lasu powiązanego indiańskimi wierzeniami, który - jak się okazuje - może przywracać życie zwierzętom. Podobne pokusy wiodą jednak zwykle żywych w stronę śmierci.

Nowy film został zrealizowany w nowoczesnym stylu i choć nie da się wiele zarzucić realizacji, to widać niestety momentami, jak niskim budżetem musiała się posiłkować ekipa. Czuć tu jednak nieco ducha starych filmowych horrorów, co niestety nie jest w tym momencie z mojej strony komplementem. Film się snuje, kamera stara się budzić nastrój, jednak klimatu tu aż tak dużo nie ma, bo historia wydaje się być dość przewidywalna (i niemal do samego końca jest). Nawet te mocniejsze momenty nie budziły we mnie namiastki strachu.

Nowa wersja "Smętarza dla zwierzaków" nie jest jednak jako film porażką - po prostu nie zaspokaja oczekiwań towarzyszącym adaptacjom Kinga. Film jest zrealizowany fachowo na poziomie operatorskim, a na uwagę zasługuje też umieszczenie w obsadzie Johna Lithgowa, niesamowicie wszechstronnego aktora, którego uwielbiam. Jednocześnie efekt Lithgowa bardziej niż osłabia fatalna Jeté Laurence w roli starszej córki, dokoła której osnuta jest cała fabuła. Swoje robi jednak fakt, że przez niemal cztery dekady od premiery książki horror nieco się zmienił, a opowieść Kinga jest z obecnej perspektywy niemal oklepanym wzorcem. Rodzina - pokusa - zagrożenie - dramat, to schemat który znamy od lat. Opowieść Kinga wręcz wieje naftaliną, bo budzi mocne skojarzenia z Lovecraftem i jego Reanimatorem, który w opowiadaniu zadebiutował praktycznie sto lat temu.

Czy warto więc dać Smętarzowi szansę? Tak, ale tylko gdy jest się fanatycznym fanem horrorów, w innym przypadku można sobie darować. Nie jest to może zawód na miarę komiksowej "Mrocznej Wieży", ale jednak - mimo wszystko - zawód.

Autor recenzji jest dziennikarzem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Smętarz dla zwierzaków

Smętarz dla zwierzaków

Scenariusz: Stephen King, Matt Greenberg, David Kajganich, Jeff Buhler
Premiera: Wrzesień 2019
Oprawa: DVD, Blue Ray
Wydawnictwo: Imperial CinePix
  • Reżyser: Kevin Kolsch, Dennis Widmyer
  • WASZA OCENA
    Brak głosów...
    TWOJA OCENA
    Zagłosuj!

    Komentarze

    Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

    Gazza -

    Absolutnie nie mogę zgodzić się z recenzją - kawał dobrej adaptacji! Wszystkie zmiany względem książkowego pierwowzoru na plus. Solidne 7/10.