baner

Recenzja

Lara Croft i jej pierwsza krucjata

Krzysztof Zimiński recenzuje Tomb Raider
6/10
Lara Croft i jej pierwsza krucjata
6/10
Lara Croft to jedna z najwyrazistszych ikon kultury popularnej ostatnich dwóch dekad. Doczekała się serii gier, które doczekały się spin-offów, powstały o niej komiksy i dwa filmy kinowe. W końcu sama seria gier przeszła restrukturyzację, by nadgonić zmiany, jakie zaszły w tym przemyśle na przestrzeni lat. Reboot okazał się być strzałem w dziesiątkę, nowa Lara doczekała się więc nowej adaptacji kinowej, mającej oddać jej nowego ducha.

Kolejna adaptacja przygód panny Croft budzi jednak u mnie mieszane reakcje. Z jednej strony dość intensywnie oparto się na nowych grach, przez co mamy do czynienia nie ze skaczącą na wszystkie strony seksbombą z pistoletami, a z młodą dziewczyną, która dopiero ma stać się poszukiwaczką przygód, a my tę przemianę obserwujemy. Dobrze w tytułowej roli sprawdza się Alicia Vikander (zresztą reszta obsady też nie nawala), sporo ujęć i efektów specjalnych prezentuje się co najmniej porządnie, mocno wyczuwalny jest też duch nowych gier. To zwrot w stronę szorstkiego realizmu (powiedzmy) i ikoniczny już sprzęt survivalowy, który zapewnił 'nowej' Larze przeżycie - łuk i czekan, łącznie z równie już ikoniczną szarą podkoszulką bez rękawków.

Jednocześnie nie mogłem w trakcie seansu wyjść z podziwu, ile rzeczy w tym samograju poszło nie tak, od etapu scenariusza, aż po reżyserię. Dziwi sama kompozycja filmu, który obiecywał przygodę, a przez pierwsze trzydzieści minut najbardziej emocjonująca scena, jaką otrzymujemy, to gdy bohaterce ukradziony zostaje plecak. Sama przygoda startuje zresztą dopiero w połowie obrazu, bo jego pierwsza część to nudnawa i zbędna w aż takim formacie ekspozycja, mająca zarysować samodzielność bohaterki i jej przywiązanie do zaginionego ojca, które popycha ją w podróż na japońskie wyspy, szlakiem jego dawnych poszukiwań.

Autorzy zdają się tu czerpać garściami z przygód Indiany Jonesa, co nie dziwi, biorąc pod uwagę growy rodowód serii, ale jednocześnie robią chyba to bez próby zrozumienia, co zapewniło popularność filmom z Harrisonem Fordem. "Tomb Raider" praktycznie cytuje elementy "Indiany Jonesa i Ostatniej Krucjaty", gdzie także wyeksponowany był wątek ojciec-syn, ale już od pierwszej sceny byliśmy wciągani w przygodę. Tu, nawet jeśli coś się dzieje, to brak kolejnym wydarzeniom i działaniom bohaterów dramatyzmu, a często też elementarnej logiki. Co więcej, edycja 3D wydaje się być pełna zmarnowanych pomysłów na zabawę efektami przestrzennymi, które nawet jeśli już je dobrze widać, co nie zbyt często, to zawodzą. Dla przykładu deszcz w trakcie sztormu w punkcie zwrotnym fabuły, w połowie filmu, nie jest wszechobecną kanonadą kropli deszczu, a raczej sprawia wrażenie żywej, płaskiej kurtyny, oddzielającej Larę Croft od widza.

"Tomb Raider" nie jest najlepszą produkcją, a złośliwi dodaliby pewnie, że nie ma się co dziwić, w końcu mamy do czynienia z adaptacją gry komputerowej. O ile jednak film średnio się sprawdza jako samodzielna historia, o tyle jest niezłym wstępem do serii. Sprawnie zarysowano tu bohaterkę, która przechodzi swoją inicjację jako poszukiwaczka przygód, i jest gotowa do następnych podróży. Oby były to wyprawy bardziej emocjonujące.

Opublikowano:



Tomb Raider

Tomb Raider

Scenariusz: Geneva Robertson-Dworet, Alastair Siddons
Premiera: 6 Kwiecień 2018
Oprawa: DVD, Blue ray
Wydawnictwo: Galapagos
  • Reżyser: Roar Uthaug
  • ZAPOWIEDŹ
    WASZA OCENA
    Brak głosów...

    Komentarze

    -Jeszcze nie ma komentarzy-