baner

Recenzja

Takie sobie perypetie

Tomasz Kleszcz recenzuje Green Arrow #02: Wyspa blizn
6/10
Takie sobie perypetie
6/10
Doświadczony skład artystów i wypróbowana grupa postaci powracają. I chociaż wszystko jest jakby podobne, to jednak jakby słabsze.

Album otwiera historia zatytułowana Grzechy Matki. Główną postacią jest tutaj Emi, siostra Olivera, którą czytelnicy zdążyli już poznać. Młoda, butna, a do tego niezwykle utalentowana, przewyższająca wręcz, pomimo młodego wieku, brata - chciałoby się powiedzieć, jakżeby inaczej - nastolatka w trakcie jednego zeszytu przeżywa mocno rozbudowaną przygodę. Odkrywa, że niektórzy uczniowie z jej szkoły noszący oryginalne zegarki nieco wyróżniają się na tle reszty szkolnej społeczności. Nie byłoby to zapewne godne uwagi, gdyby nie przypadek napadu z użyciem broni przez jednego z tych uczniów, który następnie w tajemniczych okolicznościach umiera na zawał. Emi rusza więc tropem zegarków, bardzo szybko wchodząc w posiadanie jednego z tych urządzeń, które okazuje się służyć nie tylko odmierzaniu upływu czasu. Równolegle załatwia porachunki z Oyabunem, który jest w posiadaniu jej Matki, o ile można łączący tę dwójkę układ nazwać. Jak na potężną, nadprzyrodzoną istotę Oyabun zostaje pokonany nad wyraz łatwo, a sprawa z zegarkami rozwiązana równie szybko i bez emocji, jak się zaczęła.

Następnie na scenę wkracza Oli, znajdujący się jak wiadomo na wyspie gdzieś na oceanie. Krótki rozdział, który można potraktować jako rozbudowany wstęp do dalszej przygody, rozwija nieco wątek miłosny pomiędzy parą jasnowłosych, idealnych ludzi. O ile nie bardzo jest tu coś fabularnie wciągającego, o tyle klimat plaży, zachodzącego słońca i erotycznego uniesienia, jaki Schmidt zdołał zawrzeć w swoich planszach, budzi podziw. Jednocześnie całkiem dojrzały wątek gryzie się z zupełnie młodzieżowym, wręcz miejscami dziecinnym klimatem rozdziału Grzechy Matki.

Niestety, po krótkiej idylli na plaży para musi wrócić do bardziej tradycyjnych obowiązków. Tak się bowiem, składa, że na rajskiej wyspie zlokalizowana jest podziemna stacja kolei transpacyficznej, która miała połączyć kontynenty. Tymczasem pierwszy kurs zostaje sabotowany i nasza drużyna - wspierana przez Digle'a, również znanego czytelnikom z debiutanckiego albumu - musi zrobić wszystko, żeby spotkanie na szczycie nie zakończyło się katastrofą.

Miałkie, nieoryginalne pomysły zostały słabo napisane. Akcja niby cały czas jest, ale jakoś kompletnie bez siły oddziaływania. Lekkość lektury została zastąpiona płytkością, a w Wyspie Blizn praktycznie nie ma nic, czemu warto by poświęcić czas, jeśli o fabułę chodzi.

Fani graficznej strony komiksów mogą liczyć na przebojowego Schmidta oraz poprawnego, dość młodzieżowego Ferreyrę. Niestety, słabo wypada Byrne, ale trzeba podkreślić, że rysownik nie miał łatwego zadania. Pędzący podwodnym tunelem pociąg pełen ważniaków, ciasne pomieszczenia i monotonia otoczenia nie dawały nazbyt wiele pola do manewru. Natomiast pomysł, żeby Black Canary ubrać w obcisłą mini i szpilki na obcasie długości łydki, a następnie kazać jej stosować karate i ciosy z wyskoku zawodzi na całej linii, serwując odbiorcy niepotrzebny kicz rodem z lat 90. i tanich filmów sensacyjnych.

Wyspa blizn to album wyraźnie słabszy od debiutu. Historie proponowane przez Percy'ego trudno uznać za wciągające. Rozdźwięk pomiędzy niemal erotycznymi scenami z udziałem Black Canary i Green Arrowa razi w zestawieniu z młodzieżowymi, nieco naiwnymi przygodami Emi. Ich poziom intelektualny również pozostawia wiele do życzenia. Niezłe ilustracje nie ratują sytuacji.

Opublikowano:



Green Arrow #02: Wyspa blizn

Green Arrow #02: Wyspa blizn

Scenariusz: Benjamin Percy
Rysunki: Juan Ferreyra, Otto Schmidt, Stephen Byrne
Tusz: Ande Parks
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2018
Seria: Green Arrow, Odrodzenie
Wydawca oryginału: DC
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x255 cm
Stron: 132
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328126398
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Takie sobie perypetie Takie sobie perypetie Takie sobie perypetie

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-