baner

Recenzja

Bunt, który się zestarzał

Tomasz Kleszcz recenzuje Tank Girl #01
5/10
Bunt, który się zestarzał
5/10
W drugiej połowie lat 90. XX wieku na ekranach polskich telewizorów zagościł film z nietypową, żywiołową bohaterką, ciekawą jak na owe czasy fabułą, dynamiczną akcją i niezłym wykonaniem. Widowisko - czego nietrudno było się domyśleć po wstawkach - powstało na podstawie komiksu. Okazuje się, że niewiele miało z nim wspólnego.

Tank Girl została wymyślona pod koniec lat 80. przez Hewletta oraz Martina i dość szybko zaczęła żyć własnym życiem. Prezentowany zbiorczy album zawiera 4 zeszyty, które są ze sobą fabularnie raczej niepowiązane, a wspólnym mianownikiem jest postać głównej bohaterki, Australia, czołg i gadający kangur. Zresztą, trudno w ogóle mówić w przypadku omawianej pozycji o jakiejś większej fabule. Trzeba przyznać, że o ile po prawie 30 latach łysa, wygadana i dobrze obdarzona przez naturę wybuchowa dziewczyna nie straciła nic ze swojej charyzmy, o tyle komiks jako całość to już zupełnie inna historia. Przede wszystkim to nie jest typowy album, na który składają się poszczególne tomy, a raczej zbiór kilkunastu shortów.

Tank Girl powstała jako zin i tak naprawdę dokładnie z tą formą mamy do czynienia. Szybkie, czasami absurdalne, czasami głupie, a czasami nawet zabawne historyjki nie służą opowiedzeniu jakiejś konkretnej historii, są raczej luźnym zbiorem pomysłów, które autorom akurat wpadły do głowy. Liczne nawiązania popkulturowe dziś są już stare i tylko ktoś, kto jeszcze pamięta padające nazwiska z branży około rozrywkowej może mieć z tego jakąś zabawę, jeśli wyłapie, co artyści mieli na myśli. Śmiem postawić tezę, że takich czytelników będzie raczej mniej niż więcej.

O ile za fabułę odpowiada głównie Martin, o tyle rysunkiem zajmuje się Jamie Hewlett i jest on tym, kim Jack Kirby był dla Stana Lee. Bez Jamiego Tank Girl nie byłaby tym, kim jest. Jego niezwykle dynamiczna kreska idealnie sprawdza się w omawianej pozycji. Warstwa graficzna również kojarzy się bardziej z zinami. Duża różnorodność w kompozycji plansz, ręcznie robione dymki, kadry, różnego rodzaju przypisy do ilustracji, odręczne onomatopeje - to wszystko nadaje ten jedyny klimat, jaki posiadają w sobie autorskie pisemka z czasów epoki ksero. Z tym że styl Jamiego to nie są jakieś bohomazy robione na kolanie, ale dobra, mięsista krecha. Omawiany album to ostatnie, uporządkowane wznowienie, jak czytelnik dowie się ze wstępu. W Stanach komiks drukowany był pierwotnie oczywiście w kolorze. Czy to dobrze? Można porównać, kolorowa wersja na pewno wprowadza nieco porządku na załadowane po brzegi i pękające od akcji strony.

Słówko o wydaniu. NonStopComics podszedł do sprawy ambitnie, wchodząc na rynek od razu z szeroką gamą tytułów. Omawiany album wydany jest poprawnie, lakierowana okładka, satynowy, przyjemny papier, kolorowe dodatki. Odrobinę szwankuje nasycenie czerni, która na niektórych stronach zrobiła się ledwie ciemnoszara, ale traktując pierwszy integral jako pół zin można przymknąć na to oko.

Tank Girl broni się jako pewien symbol sprzeciwu i buntu wobec panującego porządku rzeczy, który pojawia się w każdym pokoleniu (przynajmniej do tej pory zazwyczaj jakieś formy buntu się pojawiały, czy w pokoleniu żyjącym wyłącznie fejsbukiem i jutubem zrodzi się w ogóle jakiś bunt, przyszłość pokaże). Jednakże forma narracji i pomysły, które wyszły spod rąk artystów prawie 30 lat temu, dziś nie są w stanie zachwycić. Picie piwska, głupkowate gagi, brak konkretnej historii i nawiązania do wydarzeń, które wydają się zamierzchłą przeszłością, raczej nie bawią. Komiks tylko dla fanów specyficznego, zinowego gatunku.

Opublikowano:



Tank Girl #01

Tank Girl #01

Scenariusz: Alan Martin
Rysunki: Jamie Hewlett
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2017
Seria: Tank Girl
Wydawca oryginału: Titan Comics
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 190x260mm
Stron: 136
Cena: 40,00 zł
Wydawnictwo: Non Stop Comics
ISBN: 978-83-8110-171-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Bunt, który się zestarzał Bunt, który się zestarzał Bunt, który się zestarzał

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Cello -

Ja bym dał nawet jeszcze niższą ocenę. To jest poziom tych najbardziej głupkowatych komiksów z Lobo.