baner

Artykuł

Punisher: Born

Yaqza, Yaqza
     Wojna w Wietnamie trwała 9 długich lat, okupionych życiem 1,5 mln Wietnamczyków i doszczętnym zniszczeniem gospodarki kraju. Amerykanie zapłacili cenę 135 mld dolarów, 50 tys. zabitych i 300 tys. rannych- nieporównanie mniej niż Wietnam, jednak ból po utracie ukochanych dzieci zawsze jest taki sam...
Konflikt nie przyniósł żadnego rozwiązania, doprowadził tylko do wykrwawienia się przeciwników i utraty przez rząd USA tak potrzebnego poparcia społeczeństwa.

    Angel, Tedrow, McDonald, Goodwin, Castle- oni też tam byli. Też przelewali swą krew w imię sprawy której sens był dla nich zagadką. I to o nich opowiada "Born"- miniseria Gartha Ennisa, znanego już dobrze polskim czytelnikom autora takich tytułów jak "Kaznodzieja" czy "Pielgrzym".
    Akcja komiksu rozpoczyna się pod koniec października 1971 roku i rozciąga na cztery upiorne dni. To aż nadto by poznać i prawie że doświadczyć piekła życia w bazie Valley Forge oddalonej od granicy kambodżańskiej o 7 kilometrów.
Narratorem opowieści jest Stevie Goodwin, jeden z żołnierzy broniących tejże placówki- młody, inteligentny i nienawidzący miejsca w którym się znalazł szeregowiec. W piekle dżungli stara się zachować resztki człowieczeństwa, będąc świadkiem potworności bezsensownego konfliktu nikomu nie przynoszącego korzyści ni chwały.
    Ale to Frank Castle, oficer Marines i weteran licznych konfliktów zbrojnych stanie się głównym bohaterem dramatu. Bo to on niewiele później namalowawszy na piersi symbol trupiej czaszki ruszy samotnie w najmroczniejsze zakamarki miast by nie przebierając w środkach eliminować przestępców zyskując przy tym przydomek "Punisher"... Wietnam jest jednym z czynników, które ukształtowały tę postać- nieustająca, wyczerpująca do granic walka z przeciwnikiem zawsze była jego żywiołem, ale konflikty z dowództwem i świadomość bliskiego końca wojny bez jednoznacznego jej rozstrzygnięcia irytowały go. Frustracja i złość znalazłszy podatny grunt drążyły jego duszę krok po kroku powołując do życia ciemną stronę osobowości.
    W "Born" na własne oczy zobaczymy jak Wietnam przyczynił się do narodzin tak kontrowersyjnej postaci jak Punisher- wszystko zaczęło się od zwykłej woli przetrwania i zmagań o realizację żołnierskiego obowiązku.
Jednocześnie będziemy świadkami zmagań żołnierzy amerykańskiej placówki z Vietcongiem, stopniowo przygotowującym się do ostatecznego rozwiązania kwestii obcej ingerencji na jego terenie.
    Ołówek dzierży Darick Robertson, znany polskiemu czytelnikowi z serii "Transmetropolitan". Ennis nigdy szczególnego szczęścia do rysowników nie miał- a i teraz sytuacja niewiele się poprawiła. Robertson należy do wyrobników plasujących się w samym środku peletonu. Fizjonomie postaci dramatu nie są arcydziełem, kreska należy do bardziej sztampowych- znacznie lepiej wypada umundurowanie i oddanie warunków pogodowych.
Kolorystyka jest pstrokata i wykorzystuje pokaźną paletę barw- jednak nie na siłę; nie uświadczymy tu "syndromu tęczy" znanego z wielu innych pozycji. Wziąwszy pod uwagę miejsce akcji można pewne przejaskrawienia podciągnąć pod... koloryt lokalny.
    Ale oprawa jest tylko przystawką do głównego dania, jakim jest świetny, sugestywny i przeładowany emocjami scenariusz Ennisa- to on nie pozwala czytelnikowi oderwać się od lektury, zmuszając do przewracania kolejnych kart komiksu; dynamicznie prowadzona i nie dająca chwili wytchnienia akcja (nie pozbawiona wielu krwawych elementów), świetne dialogi i komentarze bohaterów (dotykające też spraw polityki) tworzą razem niezwykły komiks opowiadający historię, która przecież mogła mieć miejsce...
"Born" to historia ze wszech miar godna polecenia- nie tylko fanom postaci "Pogromcy".
    Miniseria ta (składająca się z czterech zeszytów) rok temu ukazała się w Stanach Zjednoczonych nakładem wydawnictwa Marvel, w imprincie MAX publikującym komiksy skierowane (ze względu na prezentowane w nich treści) do starszego czytelnika- zaś w Polsce ma ją wydać w maju Mandragora.



Opublikowano:



Tagi

Garth Ennis Marvel Punisher

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-