baner

Recenzja

Pojedynek w strugach deszczu

Krzysztof Tymczyński recenzuje Comanche #05: Mroczna pustynia
9/10
Pojedynek w strugach deszczu
9/10
Wbrew tytułowi, seria ”Comanche” to przede wszystkim opowieść o dzielnym kowboju, który skrywa się za pseudonimem Red Dust. Początkowo przedstawiony został nam jako szlachetny, pewny siebie i uroczy awanturnik, w kolejnych tomach zyskał nieco więcej rozbudowanych cech charakteru. Te nie sprowadziły go na złą drogę, ale sprawiły, że popełnił błąd i kosztowało go to utratę wolności.

”Mroczna Pustynia” rozpoczyna się blisko dwa lata po wydarzeniach z poprzedniej odsłony serii. Comanche i reszta mieszkańców Trzech Szóstek dopięli swego i udało im się załatwić zwolnienie warunkowe dla Red Dusta. Lecz mężczyzna ten nie jest już tą samą osobą – to zniszczony człowiek, który doświadczywszy trudów życia w więzieniu zgodzi się na wszystko, byle tylko tam nie wrócić. Nawet, jeśli oznacza to upokarzanie go przez mieszkańców miasteczka, które tyle mu zawdzięcza. Czy jednak przeznaczenie można oszukać? Gdy na miejscu pojawia się kolejna, niezwykle groźna grupa rzezimieszków, Dust staje przed niemożliwym wyborem: respektować warunki zwolnienia i nie chwytać za broń czy też zrobić to, ryzykując powrotem za kraty.

Nie zawaham się napisać tego już teraz - piąty tom ”Comanche” to moim zdaniem zdecydowanie najlepsza jak dotąd odsłona serii. Brakuje tutaj tych naiwnych skrótów fabularnych, które wszechobecne były w pierwszych dwóch tomach, a całość to złożona, wciągająca jak diabli i świetnie przemyślana oraz opowiedziana historia. Trudno jest mi sobie przypomnieć przykład komiksu, który na tak niewielkiej ilości stron przeprowadził tak udaną dekonstrukcję wiodącej postaci. Na łamach ”Mrocznej Pustyni” Greg przedstawił nam tak odmienionego Red Dusta, że aż trudno uwierzyć, że to ta sama postać, co na przykład w pierwszym tomie. Wychudzony, zastraszony, obawiający się własnego cienia – scenarzyście udało się totalnie odmienić tego bohatera i uczynić go dużo bardziej ludzkim, niż wydawał się dotąd.

Lecz o ile mężczyzna ten jest kluczową postacią komiksu, tak reszta obsady również nie daje sobie w kaszę dmuchać. Powracają wszystkie znane i lubiane postacie, lecz twórcy dorzucają także i parę świeżych. Debiutujący w tym tomie, nowy szeryf Greystone Falls okazał się być na tyle wyrazisty i intrygujący, że do samego końca trzymałem kciuki za to, by nie okazał się być bohaterem raptem jednej odsłony serii. Ruszają też do przodu pewne wątki, które przewijały się w tle dotychczasowych odsłon cyklu i wszystko rozpisane jest w taki sposób, że po zakończeniu lektury jako czytelnik chciałbym od razu przeskoczyć do kolejnej odsłony.

Także i graficznie jest to jak dotąd najciekawsza odsłona. Rozwój Hermanna jako artysty jest na łamach serii widoczny gołym okiem. To wciąż tytuł, po którym widać ponad czterdzieści lat na karku, lecz chociażby sekwencja ataku bandziorów na Greystone Falls, która odbyła się podczas sporego deszczu, to prawdziwa uczta dla oczu. – pełna szczegółów, z mocno rozbudowanym drugim planem. Bardzo cieszy mnie to, że kolejne tomy będą pod tym względem prawdopodobnie jeszcze lepsze.

Jeśli dotąd nie mieliście okazji zapoznać się z serią ”Comanche”, to powinniście jak najszybciej to zmienić. Co więcej, omawiany właśnie komiks wydaje się być dobrym miejscem, by w tytuł bez większego problemu wskoczyć. I właśnie to zdecydowanie Wam polecam, bo pomimo czterech dekad na karku, ”Comanche” cały czas jest bardzo solidnym i mocno wciągającym komiksem.

Opublikowano:



Comanche #05: Mroczna pustynia

Comanche #05: Mroczna pustynia

Scenariusz: Greg
Rysunki: Hermann
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2017
Seria: Comanche
Tytuł oryginału: Comanche. Le désert sans lumière
Rok wydania oryginału: 1976
Wydawca oryginału: Lombard
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 240 x 320mm
Stron: 48
Cena: 39,90 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8069-338-8
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-