baner

Recenzja

Promyk nadziei

Tomasz Kleszcz recenzuje Avengers #06: Wieczni Avengers
6/10
Promyk nadziei
6/10
Jonathan Hickman stworzył jedną z najbardziej rozbudowanych opowieści w historii Avengers. Ale alternatywne wszechświaty i niezliczone Ziemie nie wystarczyły, dlatego dorzucił również podróże w czasie. Chaotyczny twór powoli wydaje się nabierać wyraźniejszych kształtów i zmierzać do celu, który jednak nie wygląda zachęcająco.

Kamień Czasu jako jedyny przetrwał, gdy wiele, wiele zeszytów temu Steve Rogers użył Rękawicy Mocy do odepchnięcia planety zmierzającej ku Ziemi w trakcie jednej z pierwszych inkursji. Jak pamiętamy Steve, z uwagi na swoje przekonania został wykluczony z grupy decyzyjnej i pozbawiony pamięci o tych wydarzeniach. Teraz bez żadnego uzasadnienia po prostu miał sen, który przypominał mu całą sytuację. Kapitan nieco się wkurzył. Strange również powinien się wkurzyć i zastanowić nad dalszą karierą, skoro nawet tak proste zaklęcie mu nie wyszło, a zdjęcie go nie wymagało żadnego wysiłku.

Bohaterowie rozpoczynają zatem wycieczkę w przyszłość. Dochodzi do kilku skoków, a każdy następny przenosi czytelnika naprzód w tempie rosnącym wykładniczo. W trakcie podróży autor odkrywa przed nami kolejne ledwo zrozumiałe wskazówki i próbuje uzasadnić sens tych skoków, a robi to w swoim ulubionym stylu - postaci rozmawiają tak, jakby nie chciały powiedzieć sobie absolutnie nic konkretnego. To ma powodować stan napięcia i dreszcz emocji, jednak nie działało w poprzednich albumach i nic się pod tym względem nie zmieniło. Niemniej nawiązanie w jednej ze scen do zniszczonej przez Steve'a planety każe przypuszczać, że sprawiająca wrażenie nieco rozwlekłej fabuła była bardziej przemyślana, niż mogła to sugerować lektura. Cóż z tego, skoro sytuacja jest na tyle mętna, że po prostu nie bardzo już wiadomo, co się właściwie dzieje.

Jedynym w miarę wyraźnym i dobrze skonstruowanym elementem omawianego albumu jest konflikt rodzący się pomiędzy największymi do tej pory sojusznikami - Steve'm i Tonym. Jeden i drugi należą do nieprzeciętnych osobowości, jeden i drugi zrobią, co w ich mocy, aby ratować świat. Ale droga, którą obiorą, jest inna dla każdego i niemożliwa do pogodzenia. Niebezpiecznie przypomina to oczywiście Wojnę Domową i oby scenarzysta tak nisko nie upadł, żeby po tylu setkach stron zaserwować czytelnikom równie banalne rozwiązanie, czyli epicką bitwę pomiędzy dwoma obozami. Nadchodzi czas rozliczenia grzechów z przeszłości. A Tony w mniemaniu Kapitana popełnił bardzo ciężkie grzechy.

Album "Avengers #6: Wieczni Avengers" zilustrował świetny Leinil Francis Yu i to on ratuje sytuację. Jego styl zdaje się powoli i systematycznie ewoluować, będąc coraz bardziej charakterystycznym i rozpoznawalnym. Kapitan w wykonaniu tego artysty prezentuje się wyśmienicie. Mroczne twarze i zdecydowane linie oraz ciemne plamy dobrze oddają nastrój opowieści. Rysownik świetnie radzi sobie również z futurystycznymi lokacjami, wymaganymi przez scenariusz. Za kolor odpowiada Sunny Gho, a efekt współpracy tych artystów robi mocne wrażenie.

Hickman kontynuuje strategię zniechęcającą do czytania jego dzieła, chociaż i tak jest lepiej niż w poprzednim albumie. Mamy motyw przewodni, wokół którego kręci się akcja, a co najważniejsze, wszystko zmierza do - przynajmniej teoretycznie - jasno określonego celu. Co prawda ów cel przeraża brakiem jakiejkolwiek oryginalności, ale może to tylko gra pozorów i czytelnik zostanie pozytywnie zaskoczony. Skupienie się w głównej mierze tylko na jednej postaci pozwala scenarzyście na zbudowanie klimatu, który we wcześniejszych zeszytach był nieuchwytny ze względu na przytłaczającą ilość wątków. Tytuł przypomina swoją konstrukcją trzeci numer serii New Avengers, co stanowi komplement. Co będzie dalej? Obyśmy się w końcu przekonali.

Opublikowano:



Avengers #06: Wieczni Avengers

Avengers #06: Wieczni Avengers

Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Leinil Francis Yu
Kolor: Sunny Gho
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2017
Seria: Avengers, Marvel Now
Tytuł oryginału: Avengers Volume 6: Infinite Avengers
Rok wydania oryginału: 2015
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 170x260 mm
Stron: 144
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328119284
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Promyk nadziei Promyk nadziei Promyk nadziei

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-