Artykuł
Titeuf i inni: Fenomen komiksu dziecięcego w krajach frankofońskich
Wojciech BirekOpowieści o psotnych dzieciakach należą do najwcześniej ukształtowanej gatunkowo odmiany komiksu. To właśnie „Kid strips” – jak „Yellow Kid” czy „The Katzenjammer Kids” legły u podstaw popularności nowego medium w ostatnich latach XIX wieku, w czasach jego kształtowania na łamach amerykańskiej prasy wysokonakładowej. Co ciekawe, komiksy te, choć opowiadały o przygodach bohaterów dziecięcych, nie były skierowane do dziecięcego, lecz dorosłego odbiorcy. Także później, gdy komiks stał się formą rozrywki adresowaną w dużej mierze do dzieci i młodzieży, nie zapomniano i o bardziej dojrzałym czytelniku; slogan „komiksy, przeznaczone dla czytelników w wieku od lat 7 do 77” można z powodzeniem odnieść do większości komiksów, składających się na przebogatą historię gatunku. Wystarczy tu wymienić trzy powszechnie znane tytuły komiksowych serii o dzieciach: „Peanuts” Charlesa M. Schulza, „Dennisa Rozrabiakę” Hanka Ketchama czy najnowszy z nich - „Jeremiego” Jerry’ego Scotta i Jima Borgmana; każdy z tych komiksów
Komiksy europejskie, a zwłaszcza komiksy krajów francuskojęzycznych – Francji, Belgii i Szwajcarii – zawsze odznaczały się wyraźną odmiennością od swych amerykańskich odpowiedników, tak pod względem formy, jak i typu poczucia humoru. Tradycję komiksów z dziecięcymi bohaterami widać tu może mniej, choć nie brak ich na kartach historii gatunku. Do klasycznych tytułów należą serie „Zig i Puce” Alaina Saint Ogana z lat 30 czy mniej u nas znana seria Herge’a „Quick i Flupke”, przyćmiona przez nieporównywalnie większą popularność cyklu o Tintinie tego autora. O wiele łatwiej w komiksie frankofońskim spotkać bohaterów „młodych duchem”, których można określić jako dorosłych o mentalności dziecka. Tacy są bohaterowie serii „Asterix”; dziecięcą mentalnością odznaczają się legendarne Smerfy z serialu Peyo; dużym dzieckiem jest Gaston Gafa z serii Andre Franquina.
Jednak archetypowym bohaterem dziecięcym komiksu francuskojęzycznego, zarazem szacownym klasykiem, jak i wzorcem nowoczesnego podejścia do ogranej do cna tematyki, stała się nie seria komiksowa, a cykl bogato ilustrowanych opowiadań: „Mikołajek” René Goscinnego i Jeana-Jacquesa Sempe. Seria, zapoczątkowana w połowie lat 50, podbiła czytelników błyskotliwą i piekielnie śmieszną wizją świata, widzianego oczami niesfornego chłopaka, bystrego obserwatora i niezrównanego interpretatora rzeczywistości, jej absurdów i paradoksów. Co ważne, kluczem do interpretacji Mikołajkowego świata była wybujała wyobraźnia chłopca, karmiona komiksami, serialami telewizyjnymi i powieściami przygodowymi. Ten klucz do dziecięcego świata okazał się uniwersalnym wytrychem, co dostrzegli i wykorzystali twórcy franko-belgijsko-szwajcarskiej nowej fali komiksów dziecięcych ostatniej dekady.

Nieustający deszcz nagród, jaki sypie się na szczęśliwego autora, to ledwie blade odbicie międzynarodowej popularności komiksu. Najnowszy, dziewiąty album przygód Titeufa, zatytułowany „Prawo podwórka”, pojawił się na Zachodzie w inicjalnym nakładzie 1 400 000 egzemplarzy, co stanowi drugi w historii wynik (rekord należy do ostatniego albumu uznanej klasycznej serii „Asterix”) i absolutny ewenement w przypadku młodego autora.
Titeuf jest niewątpliwą gwiazdą popularnego magazynu komiksowego „Tchô!” (to idiom z języka francuskiej młodzieży, będący przekształconym fonetycznie odpowiednikiem naszego „Cześć”. Pismo, założone w 1997 r., zdecydowanie odbiega formułą od typowych magazynów komiksowych; reklamowane jako „najmniejsze megaolbrzymie pismo planety” składa się ze stron małego formatu, które jednak po rozłożeniu przybierają postać płachty na podobieństwo map. „Tchô!” skierowane jest do czytelników w wieku bohaterów zamieszczanych tam historii; oprócz samych komiksów pełno tam zabawnych gagów, zagadek, a do numerów pisma często dołączane są oryginalne (i na pewno niezwykle inspirujące przyszłych użytkowników) gadżety. Wokół pisma skupiona jest grupa twórców, publikujących komiksy bliskie estetyką i wizją świata serii Zepa: Dab’s rysuje i pisze serial „Tony i Alberto”, będący oryginalnym wariantem archetypicznej opowieści o chłopcu i jego psiaku z ery MTV; Eric Buche tworzy cykl o Frankym Snow – nieletnim ryzykancie, amatorze wszystkich sportów ekstremalnych, wszelkiego typu desko-ślizgo-rolko-spado-lotni, spędzającym czas na zgłębianiu tajników najbardziej ekscentrycznych rozrywek i imponowaniu zachwyconym dziewczynom; „Samson & Neon” to z kolei swoisty „anty-E. T.” – opowieść o chłopcu, przyjaźniącemu się z kosmitą, tyle że pełna szalonych figli i anarchicznych karamboli.
„Tchô!”, magazyn wydawany przez wydawnictwo „Glenat”, nie jest jedynym w krajach frankofońskich magazynem z komiksami „chłopięcymi”. Równie frapującą sferę doświadczeń przedstawicieli młodego pokolenia Europejczyków eksploruje inny popularny komiks z tego gatunku – „Kid Paddle”, realizowany przez Midama

Zjawisko, które wielu pedagogom i ludziom kultury jeży włosy na głowie i spędza sen z powiek, w komiksach stało się obiektem masy celnych i śmiesznych obserwacji, pokazujących przede wszystkim, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują”... a komiks znalazł ponadto masę wdzięcznych czytelników w osobach zapalonych graczy – chłopców w wieku 8 – 12 lat, choć czytają go chętnie również odbiorcy w starszym wieku. Także i „„Kid Paddle”doczekał się własnego magazynu, nazwanego imieniem bohatera, gdzie znalazły miejsce inne komiksy o pokrewnym poczuciu humoru, choć dziejące się w odmiennych środowiskach: „Izydor Garaż” pokazuje przeróżne przypadki, zdarzające się w pewnym garażu samochodowym; „Kaktus Klub” to typowy serial „plażowy”, którego bohaterowie spędzają czas wałkoniąc się na egzotycznych plażach i zażywając kąpieli słonecznej; „Agent 212” natomiast jest opowieścią o życiu gapowatego policjanta.
„Kid Paddle” rozpoczął swój żywot na łamach jednego z najbardziej długowiecznych pism komiksowych – magazynu „Spirou”. Nazwy magazynowi użyczyła inna postać komiksowa, wymyślona w roku 1937 – młody goniec hotelowy, który w polskim wydaniu komiksu ochrzczony został imieniem Sprycjan. Sprycjan i jego przyjaciel Fantazjusz do dziś przeżywają coraz to nowe przygody, ale w 1989 r. realizatorzy serii – Tome (Philippe Vandevelde) i Janry (Jean-Richard Geurts) – postanowili nieco zmienić klimat i tak obok serii podstawowej pojawiły się przygody małego Sprytka. Specyfiką tej serii

Fenomen nowoczesnego komiksu „chłopięcego” nad Sekwaną (i w okolicach) nie ma bynajmniej wymiaru lokalnego; tak same komiksy, jak i ich gorący odbiór przez małoletnich czytelników (a także ich starsze rodzeństwo, rodziców i – kto wie – może i dziadków) może mieć – i w paru przypadkach już ma – wymiar co najmniej europejski.
Opublikowano:
Tagi
Egomnt Gry Kid Paddle TiteufKomentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-