baner

Recenzja

Męska przyjaźń

Karol Sus recenzuje Kapitan Ameryka. Biały
7/10
Męska przyjaźń
7/10
Słynny "kolorowy cykl" duetu Tim Sale i Jeph Loeb powstawał przez ponad 15 lat. Zapoczątkował go wydawany w latach 2001-02 "Daredevil. Żółty", następnie artyści wzięli na warsztat Spidermana („Spiderman. Niebieski” z 2002 - 2003 roku), Hulka („Hulk. Szary” z 2003 - 2004 roku). Zwieńczeniem tej tetralogii jest „Kapitan Ameryka. Biały”, wydawany w USA w latach 2008-15. Każdy z tych komiksów, poza kolorem przewodnim, łączy silne nacechowanie emocjonalne historii. Twórcy kładą bowiem nacisk przede wszystkim na ukazanie swoich bohaterów od strony emocjonalnej. Każdy z herosów ma przecież swoją muzę, Daredevil Karen Page, Spiderman Gwen Stacy i Mary Jane, Hulk Betty Ross, a Kapitan Ameryka... No właśnie. Loeb i Sale słusznie zauważają, że Steven Rogers nie ma stałego obiektu westchnień, kogoś bliskiego, dla którego miałby się poświęcać. Oczywiście jest to uzasadnione w historii tej postaci. Kapitan Ameryka miał przede wszystkim spełniać cele propagandowe podczas II wojny światowej. Nie było tam miejsca na romans i uczucia, a jedynie poświęcenie dla kraju i walkę z nazistami.

Autorzy stawiają jednak śmiałe i zaskakujące jednocześnie pytanie. Co, jeśli jedyną osobą, do której Rogers żywił jakiekolwiek uczucia, był jego młodszy partner, Bucky? Bohater rzeczywiście stawia sobie nadrzędny cel (poza obroną ojczyzny, rzecz jasna), jakim jest opieka nad chłopakiem. Wyjaśnia to automatycznie symbolikę koloru białego, który w wypadku Kapitana Ameryki można odczytywać zarówno jako jego niewinność (w komiksie wyraźnie podkreślone jest, że to Bucky, mimo różnicy wieku, jest bardziej doświadczony w sprawach damsko-męskich), jak i platoniczność uczucia, jakim bohater darzy swego młodszego pomocnika.

Temat przewodni komiksu został przedstawiony z charakterystyczną dla kolorowego cyklu skłonnością do egzaltacji. Kogo więc raziła nadmierna ekspresja bohaterów w poprzednich historiach, znów będzie niepocieszony. Twórcy trzymają się przyjętej konwencji, stawiając na pierwszy plan życie wewnętrzne bohaterów. Jest to posunięte na tyle daleko, że w zasadzie sama akcja zostaje niejako zaniedbana. Owszem, w komiksie dzieje się sporo, jest walka z nazistami, francuski ruch oporu i działania na tyłach wroga, lecz wszystko podane w maksymalnie uproszczony sposób, który może razić swą sztucznością.

Tim Sale w „Kapitanie Ameryce. Białym” składa hołd klasycznym komiksom z tym bohaterem, które ukazywały się w pierwszej połowie XX wieku. Zarówno stroje postaci, jak i kompozycja plansz są bardzo klasyczne, utrzymane w duchu lat 40. Rysunki Sale'a stoją na wysokim poziomie, a niektóre z kadrów aż proszą się o swoje miejsce na ścianie. Ogromna w tym zasługa także Dave’a Stewarta, który pokolorował komiks. Co prawda artysta ten ma już na swoim koncie większe wyzwania (jak chociażby „Sandman. Uwertura” Neila Gaimana i J. H. Williamsa), lecz także i w „Kapitanie Ameryce. Białym” potwierdza swoją wysoką pozycję jako kolorysty.

Czytelnikom, którzy rozsmakowali się w poprzednich częściach kolorowego cyklu, raczej nie trzeba rekomendować kolejnej odsłony. Duet Loeb i Sale znów sięgają po sprawdzone metody pogłębienia psychiki superbohaterów, jednocześnie pokazując ich z bardziej ludzkiej strony, jako postacie kruche i wrażliwe. Ci, którzy zmęczeni byli lekturą poprzednich części, ta raczej nie przekona. Pomimo że „Kapitan Ameryka. Biały” to wciąż bardzo udany komiks, jest on zapewne najsłabszą częścią z całego cyklu.

Opublikowano:



Kapitan Ameryka. Biały

Kapitan Ameryka. Biały

Scenariusz: Jeph Loeb
Rysunki: Tim Sale
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2017
Seria: Kapitan Ameryka
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 160
Cena: 65,00 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 978-83-61319-82-5
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Męska przyjaźń Męska przyjaźń Męska przyjaźń

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-