Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?
Życzenie, Disney, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

baner

Recenzja

Zemsta z poczuciem deja vu

Krzysztof Tymczyński recenzuje Jonah Hex #02: Mściciel
7/10
Zemsta z poczuciem deja vu
7/10
Gdy seria ”Jonah Hex” zadebiutowała w Stanach Zjednoczonych, szybko stałem się jej dużym fanem i co miesiąc ściągałem sobie kolejne zeszyty. Do dziś żałuję, że wraz z czystkami w kolekcji pozbyłem się także i ich, ponieważ przynajmniej początkowo była to najważniejsza pozycja z każdej przesyłki. Bardzo podobało mi się to, że co 30 dni otrzymywałem zamkniętą w 22 stronach, zazwyczaj stojącą na stosunkowo wysokim poziomie historię. Nie spodziewałem się tego, że wraz z przejściem na wydania zbiorcze od Egmontu, raz jeszcze zatęsknię za zeszytówkami. Uważam bowiem, że czytanie takiego tytułu jak ”Jonah Hex” idealnie nadaje się do takiej właśnie formy publikacji.

Ale właściwie dlaczego tak uważam? To, co już rzucało się w oczy podczas lektury ”Oblicza pełnego gniewu”, powtórzyło się także przy ”Mścicielu”. Tom od wydawnictwa Egmont liczy sobie sześć zeszytów oryginalnej serii, które czytane jednym ciągiem wydają się powielać jeden i ten sam schemat, delikatnie tylko zmieniony pod kątem takich szczegółów jak miejsce akcji czy bohaterowie drugoplanowi, a także szczegóły intrygi. Ale generalnie jest ciągle tak samo: Hex przyjmuje zlecenie, krótkie śledztwo, strzelanina, Hex odbiera nagrodę i odjeżdża lub idzie do pobliskiego baru. Jeśli podczas lektury pierwszego tomu odnieśliście takie wrażenie, nie jest ono mylne, zaś w ”Mścicielu” sytuacja się powtarza. Czy jednak sprawia to, że komiks przez tę swoistą powtarzalność staje się lekturą słabą i nie wartą zachodu? Jestem daleki od takiego stwierdzenia.

Palmiotti i Gray, chociaż ewidentnie nie starają się zbytnio wyjść za dość sztywne ramy, jakie prawdopodobnie sami sobie narzucili, cały czas potrafią zaskoczyć warsztatem. Na łamach ”Mściciela” nie poznamy wielu nowych szczegółów na temat samego głównego bohatera, a i rozwój postaci praktycznie nie ma miejsca, lecz scenarzystom jak dotąd udaje się stworzyć pełnokrwiste i wyraziste postacie drugoplanowe w poszczególnych rozdziałach. Mając do dyspozycji tak niewielką ilość miejsca na każdą historię, jest to osiągnięcie znaczące. Podobać mogą się także pojawiające się co jakiś czas zwroty akcji, nierzadko całkowicie niespodziewane, chociaż momentami także ocierające się o przesadę.

Tak na przykład było w przypadku zeszytu, w którym Hex łączy siły z przypominającym z wyglądu lekko przerobionego Zorro, tajemniczym El Diablo (nie mylić z postacią z filmu ”Legion Samobójców”). Zeszyt zaczyna się od sceny powieszenia Hexa, który zostaje po jakimś czasie uratowany przez swojego kompana. Jednak czas, jaki spędził na stryczku sugeruje, że nie tylko nie powinien, ale wręcz nie miał prawa tego przeżyć, nie posiadając żadnych supermocy. Tych, jak wiemy, Hex nie ma. Dla sprawiedliwości dodam, że podobnie przesadzone sceny przewijały się także przez pierwszy tom cyklu.

”Mściciel” pozytywnie wyróżnia się na tle pierwszego tomu ze względów graficznych. Luke Ross, który zilustrował całość ”Oblicza pełnego gniewu”, tym razem zajął się tylko jednym rozdziałem komiksu, zaś każdy kolejny rysowany był przez kogoś innego. W tym gronie znalazł się między innymi Phil Noto, którego niedawno chwaliłem przy okazji recenzji drugiego tomu badziewia o nazwie ”Thunderbolts”. Rysownik ten spisał się tutaj jeszcze lepiej, odchodząc nieco od swojego standardowego stylu. Wspomnieć trzeba także o rozdziale zilustrowanym przez Tony’ego DeZunigę – współtwórcę postaci Hexa, od którego mocno czuć było ducha komiksu amerykańskiego z lat siedemdziesiątych. Mnie najbardziej jednak przypadł do gustu zamykający tom epizod narysowany przez Paula Gulacy’ego – zdecydowanie niedostatecznie znanego i docenianego w naszym kraju artysty. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, poziom warstwy graficznej całości albumu jest zmienny, lecz przy tym nie sposób wskazać kogoś, kto zdecydowanie odstawałby od reszty. ”Mściciel” moim zdaniem graficznie prezentuje się bardzo dobrze.

Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu, także i ten wydany został w miękkiej oprawie ze skrzydełkami i w cenie okładkowej 50 zł bez grosza. Konsekwentnie uważam, że jest to komiks o kilka długości lepszy od ”All-Star Western”, lecz jednocześnie nie umywający się do poziomu klasycznych, europejskich westernów komiksowych. Przymykając oko na pewną schematyczność zaprezentowanych opowieści, okaże się, że otrzymaliśmy przyjemny, rozrywkowy komiks na przyzwoitym poziomie. Cudów jednak proszę nie oczekiwać.

Opublikowano:



Jonah Hex #02: Mściciel

Jonah Hex #02: Mściciel

Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Justin Grey
Rysunki: Luke Ross, Dylan Teague, Val Semeiks, Tony DeZuniga, Phil Noto, David Michael Beck, Paul Gulacy
Tusz: Dan Green
Kolor: Phil Noto, Rob Schwager
Okładka: David Michael Beck
Ilustracja: Giuseppe Camuncoli, David Michael Beck, Tony DeZuniga, Phil Noto, Art Thibert, Luke Ross
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2016
Seria: Jonah Hex
Tytuł oryginału: Jonah Hex Vol. 2
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x255 mm
Stron: 144
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328118010
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Zemsta z poczuciem deja vu Zemsta z poczuciem deja vu Zemsta z poczuciem deja vu

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-