baner

Recenzja

Oddział bez celu

Tomasz Kleszcz recenzuje Suicide Squad. Oddział Samobójców #01: Nadzorować i karać
5/10
Oddział bez celu
5/10
Zazwyczaj po lekturze pozostają w czytelniku pewne emocje, pozytywne bądź negatywne, w zależności od tego, czy dzieło nam się podoba, czy też nie. Czasami na refleksję trzeba poczekać nieco dłużej lub raz jeszcze wrócić do lektury. W przypadku nowej pozycji wydawniczej Egmontu określenie emocji przychodzi z trudem.

Po zapoznaniu się z pierwszym tomem podchodziłem do napisania recenzji przynajmniej trzykrotnie. Skąd to wahanie? Prawdopodobnie z faktu, że komiks wywołuje mało wyraziste emocje, które ciężko ubrać w słowa.

Ale od początku. Oddział Samobójców pojawił się na polskim rynku w formie komiksu prawdopodobnie głównie z powodu zbliżającej się premiery kinowej filmu o nieco zmienionym tytule, co jest dziwnym zabiegiem. Skąd Legion, skoro w skład grupy wchodzi tylko kilka postaci, nie wiem, ale specjaliści od marketingu na pewno mieli jakieś przesłanki. Filmy superbohaterskie niezmiennie cieszą się ogromną popularnością i wypuszczanie przy okazji premier kinowych nowych pozycji komiksowych to zrozumiała praktyka. Mniej oczywiste za to jest, w przypadku tego konkretnego albumu, co powodowało redaktorami Egmontu o doborze tych, a nie innych zeszytów.

Oddział samobójców nie jest szeroko znany i popularny w naszym kraju, przynajmniej na chwilę obecną. Poszczególne postaci ze świata DC wchodzące w skład grupy nie były jak do tej pory mocno eksponowane i odgrywały szczątkową rolę. Teraz dostajemy w ręce album z Harley, Deadshoot’em, Cheetach, King Shark'iem, Nieznanym Żołnierzem oraz młodym Gordonem w rolach głównych. Historia otwierająca album, zajmująca większą część jego objętości, jest chaotyczna, średnio przekonująca i momentami wręcz kiczowata, a do tego niespecjalnie sprawdza się w roli wprowadzenia, bo niewiele mówi nam o poszczególnych członkach. Pogadanki o miłości syna Gordona, który jest psychopatycznym mordercą, ze swoją przełożoną, na tle których odbywa się walka reszty oddziału z wielkim potworem, osiągają mieszany efekt. Bardzo dobrze wypada natomiast historia z Harley w roli głównej, która stanowi odrębny, zamknięty zeszyt. Przemyślenia, jakie zawarł w tej opowieści drugi scenarzysta, Matt Kindt, są ostre jak brzytwa, ale jakże bolesne dla naszego konsumpcyjnego do bólu społeczeństwa. Dla tego zeszytu warto sięgnąć po całość. Mamy też rozdział poświęcony Deadshootowi, ale akurat tutaj jest dość przeciętnie zarówno rysunkowo, jak i fabularnie.

Jeśli o ilustracje chodzi, komiks prezentuje się przyzwoicie. Rysownicy nie powalają na kolana, ale trzymają dobry poziom i plansze ogląda się z przyjemnością. Skromna ilość dodatków na końcu, związana z postacią, która nawet nie występuje w albumie pozostawia silny niedosyt.

Co dalej? Czeka nas tom drugi i wszystko zależy od tego, na które zeszyty zdecyduje się Egmont. Oddział ma potencjał i to spory. Postaci zostały ledwie zarysowane, a przy tak wybuchowym środowisku pozostaje czekać w napięciu na widowiskowe fajerwerki. Miejmy nadzieję, że nastąpią. Jak na album otwierający "Nadzorować i karać" nieco zawodzi. Zawodowych zabójców i psychopatów na pewno stać na znacznie więcej. Szkoda, że nie zaczęliśmy przygody z nimi od początku.

Opublikowano:



Suicide Squad. Oddział Samobójców #01: Nadzorować i karać

Suicide Squad. Oddział Samobójców #01: Nadzorować i karać

Scenariusz: Matt Kindt, Ales Kot
Rysunki: Neil Googe, Carmen Carnero, Sami Basri, Rick Leonardi, Patrick Zircher
Okładka: Jason Pearson
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2016
Seria: Suicide Squad, Nowe DC Comics
Tytuł oryginału: Suicide Squad Vol 4 Discipline & Punish
Rok wydania oryginału: 2014
Wydawca oryginału: DC
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 144
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-1693-1
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Oddział bez celu Oddział bez celu Oddział bez celu

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-