baner

Recenzja

Ostatni zajazd w Bretanii

Przemysław Pawełek recenzuje Krwawe gody
7/10
Ostatni zajazd w Bretanii
7/10
Nieświeże owoce morza mogą mocno zaszkodzić - zwłaszcza jak trafią na stół niewłaściwej osoby. Tytułowy dramat w prowincjonalnym zajeździe zaczyna się od podania pomidorów faszerowanych krewetkami. Ojciec pana młodego domaga się podania świeższego dania. Szef kuchni nie czuje się zobowiązany do dogadzania gościom. Poirytowany klient postanawia opuścić lokal bez płacenia rachunku, by przenieść wesele gdzieś indziej. Właściciel lokalu zatrzymuje pannę młodą i matkę pana młodego jako zakładników, dopóki nie zostanie mu wypłacona należność. Zaczyna się gra nerwów.

Komiks dwóch gigantów europejskiego komiksu to historia radosnego z pozoru wydarzenia, które szybko staje się groteskowe, by w efekcie stać się dramatem. Pycha, upór i głupota prowadzą do eskalacji sporu, a w efekcie do niepotrzebnej przemocy. W konfrontację zostają wmieszani nie tylko skłóceniu mężczyźni, ale te też cała grupa weselników, pracownicy zajazdu czy postronni goście.

Hermann i Van Hamme niemal chirurgicznie rozkładają tu sytuację na czynniki pierwsze, w kocioł wrzucając rasizm, demencję, urażoną dumę ojca, synowskie poczucie odtrącenia, pogardę i inne elementy codziennego życia rodzinnego bądź społecznego. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że chociaż licznych bohaterów udało się zarysować w sposób zróżnicowany, to każdy z nich pozostaje jednak postacią jednowymiarową, czasami do granic przerysowaną, co zwłaszcza odczułem w przypadku głowy rodziny Maillardów. Na nadmiar psychologii narzekać tu nie sposób. Także absurdalny stopień eskalacji konfliktu, który powoli przekształca się w małą wojenkę, wypada nie do końca wiarygodnie. To praktycznie rzecz biorąc, historia rodem z westernu, tylko że przeniesiona we współczesne czasy. Poddanie się nienawiści i zaślepienie osiągające takie granice w cywilizowanych realiach powinno robić tym większe wrażenie, ale właśnie mało przekonuje, być może właśnie przez grubą kreskę, jaką zarysowano patriarchę rodu, i ślepo posłusznych mu zauszników. Być może to też częściowo efekt zbyt powolnego rozwoju sytuacji, gdy i tak wiadomo, do czego to wszystko zmierza, i czeka się tylko aż broń palna dosięgnie pierwszych ofiar.

"Krwawe gody" to solidnie opowiedziana opowieść o demonach drzemiących w ludziach, także o tych niewygodnych tajemnicach, o których często wiemy, ale wszyscy boją się o nich mówić na głos. Na pewno po album powinni sięgnąć fani Hermanna - prezentuje on tu kondycję wyraźnie lepszą, niż w niektórych jego ostatnich dziełach, a i jego kreska dobrze sprawdza się w tej właśnie opowieści. Belg z wprawą oddaje zarówno silne emocje targające bohaterami, które odznaczają się na ich mimice, jak i maski obojętności, za którymi kryją się inni. Bardzo interesująco w jego wykonaniu wypadają też sceny rozgrywające się w świetle księżyca - monochromatyczne, kontrastowe, ale i czytelne. Fabularnie ten komiks nie dostarczy zbyt wielu niespodzianek - jego tytuł jest niemalże zawartym w dwóch słowach streszczeniem - ale ze względu na nazwiska autorów można (lub - wedle własnych sympatii - nawet trzeba) dać mu szansę. Być może szału nie będzie, ale zbytniego zawodu raczej też nie.


Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Krwawe gody

Krwawe gody

Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Hermann
Wydanie: II
Data wydania: Maj 2016
Tytuł oryginału: Lune de guerre
Rok wydania oryginału: 2000
Wydawca oryginału: Le Lombard
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 240 x 320 mm
Stron: 54
Cena: 41,90 zł
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
ISBN: 978-83-8069-333-3
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Ostatni zajazd w Bretanii Ostatni zajazd w Bretanii Ostatni zajazd w Bretanii

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-