Recenzja
Komiksowy antybohater bohaterem filmu
Przemysław Pawełek recenzuje DeadpoolCzy jednak film się udał? Jak zawsze - zdania są podzielone, ale ja jestem na tak, z bardzo prostego powodu. Filmowy Deadpool to bardzo wierne odbicie jego komiksowego pierwowzoru. Gadatliwy najemnik uzbrojony w miecze i broń palną nader często robi użytek zarówno ze swojego wyposażenia, jak i z czynnika regenerującego, a sceny akcji gęsto przekładane są żartami. Komiksowy Wilson jest postacią ironiczną i złośliwą, ale do brytyjskiego poczucia humoru nieco mu daleko, podobnie jest i w filmie, gdzie dowcip jest poutykany gęsto, ale raczej są to żarty niskich lotów, co mnie akurat nie przeszkadzało w zabawie. Film, tak jak i komiksy, naćkany jest odniesieniami do kultury popularnej, zwłaszcza do kinowego świata Marvela, zarówno tej jego części, za którą odpowiada Disney, jak i do tego obszaru, w którym grasują mutanci. Co najważniejsze - Deadpool dalej odwala swój popisowy numer łamania czwartej ściany, jest świadom faktu, że jest bohaterem filmu i regularnie zwraca się bezpośrednio do widza. Jeśli czegoś mi w tej mieszance zabrakło, to głosów, które Wade regularnie słyszy w swojej głowie i z którymi często wdaje się w dyskusje. Z drugiej strony w filmie gościnnie pojawiła się para X-Menów, w tym Kolos, który mówi tu chyba więcej niż we wszystkich dotychczasowych filmach o podopiecznych Xaviera.
Kinowe przygody Deadpoola nie powinny zawieść osób, które oczekują przeniesienia jego niezrównoważonego charakteru na duży ekran. Mamy do czynienia niemal z fabularnym odpowiednikiem przygód Strusia Pędziwiatra - sporo przerysowanej przemocy i dość brutalnych, choć mało dojrzałych żartów. Jeśli spodziewacie się od przygód najemnika faktycznie dorosłych żartów i fabuły będącej czymś więcej, niż pretekstem do kolejnych walk czy autoironicznych i mało cenzuralnych wycieczek, to możecie się zawieść. Jeśli jednak bawi Was koncepcja komiksowej postaci, która zdaje sobie sprawę, że przeżywa swoje przygody na kartach komiksu czy na dużym ekranie, to i film powinien sprawić Wam dużo frajdy. Przygody Wade'a odniosły komercyjny sukces, do czego przyczyniło się nieszablonowe podejście do marketingu i pozostaje nam czekać na sequel, być może na oddzielny film o X-Force, a także na reakcję Warner Bros i DC. W końcu nic nie powinno już teoretycznie stać na przeszkodzie dla zrealizowania równie brutalnych, prostackich i jednocześnie zabawnych kinowych przygód Lobo, a na pewno nie da się już argumentować, że taka inwestycja się nie zwróci. Być może przesadzam, ale sukces Deadpoole'a może oznaczać otwarcie nowego rozdziału w adaptacjach komiksów. Oby tak się stało i oby nowy rozdział nie okazał się być ślepym zaułkiem.
Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.
Opublikowano:
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Komentarze
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
AnonimowyGrzybiarz -
Ja miałem trochę inne odczucia:http://mnichhistorii.blogspot.com/2016/02/deadpool-2015-tim-miller-rape-and.html