baner

Recenzja

Szkatułka pełna Nieskończonych

Przemysław Pawełek recenzuje Sandman. Koniec światów
8/10
Szkatułka pełna Nieskończonych
8/10
Neil Gaiman znowu zaprasza nas do intertekstualnej zabawy. Cykl o panu Śnienia od początku jest fabułą misternie utkaną z nawiązań, cytatów i odwołań, tym razem brytyjski scenarzysta niby robi to samo, ale robi to inaczej. "Koniec Światów" to jeden z tych tomów sagi, które mniej skupiają się na samym Sandmanie i jego losach, by zamiast tego przybliżyć krótsze formy splecione postaciami i wątkami ze świata Nieskończonych. Tym razem jednak nie liczy się tylko, co i jak zostaje opowiedziane, ale też jak poszczególne historie łączą się ze sobą i przechodzą jedna w drugą.

W tytułowym lokalu zatrzymują się wędrowcy z różnych światów, którzy najczęściej trafili tam zupełnie przypadkiem. Na zewnątrz panuje burza, którą można najwyżej przeczekać, ale lokal jest przytulny i gościnny, a goście raczej pokojowo nastawieni, więc kolejni podróżni zostają tam na dłużej, choć zamieć wydaje się nie mieć końca. Para amerykańskich podróżnych dołącza więc do stołu, przy którym można posilić się ciepłym gulaszem, i wsłuchuje w opowieści, które dla zabicia czasu snują inni pechowcy o często dość osobliwym pochodzeniu.

Kolejne opowiadania kręcą się dokoła motywów snu, postaci Nieskończonych czy innych bohaterów znanych już ze stron serii Gaimana, wątki te przewijają się jednak dość nienachalnie, pozwalając zaistnieć innym pomysłom, na które w serii nie było raczej miejsca. Jest tu choćby miejsce na nieco psychodeliczną opowieść o śniącym mieście, budzącą lekkie skojarzenia z twórczością Granta Morrisona z lat 90. Inna historia przybliża lud zamieszkujący nekropolię Lithargis - ponurych mistrzów pogrzebowego fachu, artystów pośród grabarzy. Bywa, że bohaterowie opowieści snutych przy stole mają swoje własne historyjki do opowiedzenia, w efekcie Gaiman bawi się w tworzenie szkatułkowej konstrukcji w stylu "Opowieści kanterberyjskich", choć ze względu na klimat niesamowitości i tajemniczości osobiście miałem większe skojarzenia z naszym polskim "Rękopisem znalezionym w Saragossie". Śmiem przypuszczać że to właściwy trop - pisarz przyznaje się do fascynacji zarówno oryginalną książką Potockiego, jak i jej filmową adaptacją.

Zostawienie na chwilę Sandmana samemu sobie wychodzi albumowi na korzyść - mniej tu pompy i nadęcia, historie są bezpretensjonalne a zmienność narracji podkreślają także zmiany rysunku, choć to w dalszym ciągu komiks z Vertigo z lat 90., a one wtedy po prostu wyglądały, tak jak wyglądały. Opowieści są urozmaicone, miotając się pomiędzy grozą, fantasy, przygodą na morzu a przypowieścią na temat polityki. W efekcie, choć nie należę do wielbicieli serii o bladolicym Morfeuszu, to doceniam zarówno formę jak i treść tego zbiorku, który można czytać, zarówno znając poprzednie tomy, jak i w oderwaniu od cyklu. Album broni się także sam i broni się naprawdę dobrze, nie tylko jako opowieść, ale też jako opowieść o opowiadaniu.

Opublikowano:



Sandman. Koniec światów

Sandman. Koniec światów

Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Dick Giordano
Wydanie: II
Data wydania: Marzec 2015
Seria: Sandman
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 168
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Szkatułka pełna Nieskończonych Szkatułka pełna Nieskończonych Szkatułka pełna Nieskończonych

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-