baner

Recenzja

Kanoniczny major

Przemysław Pawełek recenzuje Garaż hermetyczny
8/10
Kanoniczny major
8/10
Jeana Girauda nikomu za bardzo przedstawiać nie trzeba. Znamy jego bardziej tradycyjne oblicze z komiksów o Blueberrym, poznaliśmy też jego psychodeliczne alter ego, czyli Moebiusa. Wydano u nas jego Silver Surfera, stworzonego w kooperacji ze Stanem Lee, znamy też jego klasyczne dzieła, które przybliżał nam Egmont. Wydawnictwo zatoczyło pewną pętlę, po niemal dekadzie wracając do pozycji, od której zaczęło przybliżanie nam bardziej odjechanej twórczości tego rysownika.

Na wstępie warto nadmienić - „Garaż Hermetyczny”, choć jego lwią część stanowi właśnie opowieść o Feralnym Majorze, nie jest tym samym albumem, co pozycja wydana w Polsce w 2005 roku. To prawie to samo, ale "prawie" tworzy tu sporą różnicę. Po pierwsze – to tylko część tamtego albumu, nie załapał się tu napisany po latach drugi człon, czyli „Człowiek z Ciguri”. Powód jest prosty – wspomniana pozycja powstała w drugiej połowie lat 90. XX wieku, a na nasz rynek trafia właśnie album oparty na amerykańskim wydaniu komiksu z końca lat 70.

Druga różnica sprawia na pierwszy rzut oka wrażenie czysto kosmetyczne, ale w trakcie lektury okazuje się, że ma znaczenie nie mniejsze. Amerykańskie wydanie, które właśnie do nas trafia, zostało na użytek Marvel Comics pokolorowane. Nie jestem zwolennikiem komiksów kolorowych "za wszelką cenę" i mam wrażenie, że był to zabieg absolutnie zbędny, o czym za chwilę.

Fabuła, którą proponuje nam Moebius, jest tu raczej pretekstem do graficznych szaleństw i zabaw formą niż próbą opowiedzenia konkretnej historii. Sam autor już we wstępie przyznaje się do co najmniej chaotycznego procesu twórczego, w trakcie którego zarys opowieści powstawał etapami, gdy przychodziła kolej na narysowanie ostatniego fragmentu. Dopiero pod koniec miałem wrażenie, że całość dąży do jakiejś konkretnej kulminacji. Major Gruber i inni bohaterowie – niektórzy z nim sprzymierzeni bądź mu podwładni, inni konkurujący z nim z jakiegoś powodu – przemierzają fantastyczne światy i niecodziennie scenerie, za których narodzenie prawdopodobnie odpowiadają substancje psychoaktywne, którymi autor raczył się w tamtym okresie. Całość sprawia oniryczne, momentami wręcz surrealistyczne wrażenie, najeżone metaforami i symbolami, gdy bohaterowie pokonują różne warstwy rzeczywistości. To zabawa samą komiksową konwencją, ale też stylami rysunku, które zmieniają się jak w kalejdoskopie, udowadniając jednocześnie, że Moebius równie dobrze radzi sobie w każdej z nich. Nie da się tu jednak przy pierwszej lekturze dopatrzyć sensu konkretnej intrygi, nic nie jest podane wprost. Liczy się sama podróż i odkrywanie, w tym przypadku własnej podświadomości i roli artysty jako twórcy. Osoby, którym chce się wczytywać w mały druk między wierszami, mogą tu sporo dla siebie znaleźć, miłośnicy bardziej konserwatywnej narracji mogą tu mieć jednak pewien problem. Świat, który zostaje nam zaprezentowany, jest na pierwszy rzut oka równie mało oczywisty, co motywacje przemierzających go bohaterów.

Bez względu na samą opowieść, „Garaż hermetyczny” jest graficznym popisem Francuza. To wielość stylów, które opanował równie sprawnie – realistyczne i karykaturalne, te bardziej minimalistyczne i umowne oraz rysunki, które wypełnia nawarstwienie kresek. Czerń i biel komponują się tu ze sobą znakomicie, efekt jednak w mojej opinii psują kolory. Momentami bure i ciemne barwy tłumią kontrast pomiędzy kreską a tłem. Sama paleta barw też jest dosyć pstrokata, a w dodatku mało konsekwentna. Użyte do konkretnych elementów scenerii kolory zmieniają się nie tylko ze strony na stronę, ale też z kadru na kadr, co pogłębia – bardzo prawdopodobne, że zamierzenie – efekt psychodeliczności całego dzieła.

Dzieło Moebiusa to z dzisiejszej perspektywy absolutna klasyka. Pod koniec lat 70. był to jeden z komiksów przełomowych, do których na pewno przyczyniła się nie tylko szata graficzna, ale i niekonwencjonalne podejście do samej fabuły. Dziś nie robi to aż takiego wrażenia. Sama opowieść, która kiedyś łamała schematy, może też zostać uznana za bełkot nieudolnego narratora. Nie zmienia to jednak faktu, że „Garaż hermetyczny” to klasyka nie tylko europejskiego, ale i światowego formatu, którą na pewno warto znać. Czy jednak warto mieć? Nie wiem czy akurat w kolorowym wariancie, na pewno jednak warto posiadać ten komiks na półce i czasem do niego wracać. Gdybym miał wybór, na pewno zdecydowałbym się na wersję czarno-białą, oszczędzono nam jednak tego dylematu, rozważania nie mają więc większego sensu. Moebius to część kanonu, nie ważne, czy z kolorami, czy bez.

Opublikowano:



Garaż hermetyczny

Garaż hermetyczny

Scenariusz: Moebius
Rysunki: Moebius
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2014
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 120
Cena: 69,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
8.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Kanoniczny major Kanoniczny major Kanoniczny major

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

donT -

polecam macha przed lektura :) wchodzi miodzio

soplic -

Klasyka i tyle wystarczy, i jak to często bywa z klasyką, wypada się zachwycać choć niczego wielkiego się niej nie widzi;)