Recenzja
Pochwała łotrostwa
Karol Sus recenzuje V jak VendettaAlan Moore wraz z rysownikiem Davidem Lloydem osadzili akcję komiksu w świecie totalitarnej Anglii w latach 90. XX wieku. Po nuklearnej wojnie kraj znajduje się na krawędzi upadku. Władzę przejmują skrajne ugrupowania wprowadzające drastyczne metody rządzenia znane z III Rzeszy, Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich czy Kambodży pod reżimem Pol Pota. Powszechne zastraszenie ludzi, obozy koncentracyjne dla wszystkich niemieszczących się w ustalanych przez państwo normach (m. in. mocno wyeksponowany w komiksie wątek zamykania w obozach homoseksualistów), ingerencja państwa w każdy aspekt życia obywateli oraz całkowite odcięcie się władz od ludności to obraz Anglii końca XX wieku.
W świecie tym na scenę wkracza tajemniczy V, z całą bezwzględnością walczący z totalitarnym reżimem. Przywdziewając maskę Guya Fawkesa, wypowiada wojnę niesprawiedliwości, stając się jednocześnie wrogiem numer jeden rządzącej klasy. Moore i Lloyd (nie można zapomnieć o znaczącym wkładzie rysownika także w warstwę fabularną, czego najlepszym dowodem może być pomysł wykorzystania wizerunku Fawkesa) w mistrzowski sposób ukazują nie tylko postać V jako zamaskowanego mściciela, ale przede wszystkim degenerację ludzkiej jednostki, zarówno tej stłamszonej przez ucisk tyranii, jak i samej władzy. Oczywiście oba te procesy, dotyczące zastraszonych obywateli oraz elit u władzy, odbywają się na zupełnie innym poziomie. Więźniowie poddawani wymyślnym torturom, zmuszani do donosicielstwa zostają jednocześnie ograbieni z własnego człowieczeństwa (czego symbolicznym wymiarem jest ogolenie głowy Evey). Najwyżsi urzędnicy z kolei ze zdziwieniem odkrywają, jak bardzo są samotni i wbrew pozorom stwarzanym przez nieograniczoną władzę, słabi.
Komiks Moore’a i Lloyda niesie ze sobą wiele pytań, na które odpowiedzi wcale nie muszą być proste i jednoznaczne. Pod wierzchnią warstwą opowieści o romantycznym bojowniku o bezgraniczną wolność, obowiązkowo podlaną skrajnie lewicowym sosem, kryją się kolejne, znacznie bardziej skomplikowane warstwy. Czy dramatyczna przeszłość V daje mu prawo stosować tak ekstremalne metody walki z reżimem? Czyż dziś nie nazwalibyśmy go zwykłym terrorystą? Gdzie, i czy w ogóle, istnieje granica, po przekroczeniu której cel rzeczywiście uświęca środki? Ostatecznie wreszcie, kto dał prawo V do tak okrutnego traktowania Evey, nawet jeśli odbyło się ono pod pozorem „otwierania jej oczu naprawdę”. Z ust V podczas kolejnych rozmów i monologów pada wiele pięknych, choć kontrowersyjnych słów. W historii było już wielu budowniczych, próbujących na gruzach tworzyć nowy porządek. Robespierre i spółka na gruzach postludwikańskiej Francji, Hitler i poweimarskie Niemcy, Lenin z Stalinem i pocarska Rosja. Czy nowy ład zapoczątkowany przez V miałby szanse rzeczywiście być lepszy?
„V jak vedetta” niewątpliwie zasłużyło na swoje miejsce pośród kanonu komiksu światowego. Wielowątkowa opowieść o walce z totalitarnym reżimem napisana została z rozmachem, niejednokrotnie stawiając niewygodne pytania o to dokąd zmierza ludzkość. Gwarantuję, że żadna z odpowiedzi nie jest dla nas miłą perspektywą.
Opublikowano:
V jak Vendetta
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: David Lloyd
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Wrzesień 2014
Seria: V jak Vendetta, Kanon komiksu
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 296
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-0263-7
Rysunki: David Lloyd
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Wrzesień 2014
Seria: V jak Vendetta, Kanon komiksu
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 296
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-0263-7
WASZA OCENA
9.50
Średnia z 2 głosów
TWOJA OCENA
9 /10
Zagłosuj!
Galerie
Komentarze
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
soplic -
Jak to mówią, łyżka dziegciu w beczce miodu całą ją zepsuje. W przypadku tego komiksu role dziegciu spełnia ten lewicowy sos. Wątek prześladowań homoseksualistów dzisiaj brzmi wręcz komiczne: w naszym świecie (zachodu) niedługo łatwiej można sobie będzie wyobrazić obozy dla twierdzących że homoseksualizm to zboczenie:)Tak to bywa z wszelkimi wizjami przyszłości, rzadko kiedy okazują się trafne.
Pastuch -
Lewicowy sos ? To nie czytaj Moora, bo to nie dla Ciebie a raczej Kapitana Ameryke z lat 50 i tym podobne masowe komiksiki, a już na pewno możesz sobie darować po całości komiks europejski. Może ruskie teraz coś wydali - u nich pewnie są jakieś dobre pozycje dla Ciebie :Dsoplic -
Nie Ty będziesz decydował co będę czytał kolego, ani doradzał jakie to komiksy są dla mnie, czytam Moora lubię jego komiksy, ale to nie znaczy że nie mogę twierdzić iż w pewnych tematach to cymbał, nie takim jak on nie wychodziły wizje przyszłości. Oczywiście są w tym komiksie lewicowe akcenty, wizja totalitaryzmu, jak to zresztą na zachodzie norma dość naiwna, a wątek prześladowań homo jest wybitnie nietrafiony i rażący. Nie muszę czytać komiksu na kolanach, mam prawo mieć swoje zdanie bez Twojego pozwolenia:)nrt -
Nawet jeżeli Moore nie ustrzegł się gdzieniegdzie lewackich wtrętów, to nie są one bardzo nachalne. Przykładowo unika prostych podziałów na dobrych homosiów i złych faszoli - w końcu sam wódz był "najwrażliwszy z nich wszystkich" jak się o nim wyraził ten radiowy trybik reżimu (też ciepły btw).To raczej dzisiaj utwór jak V4V nie mógłby powstać, bo jak to? homoseksualiści są tymi prześladującymi?! to się nie mieści w euro-lewicujących głowach... ;D
soplic -
Zgadza się, zapewne inaczej odbierałbym te teksty o prześladowaniu homo w latach 80 ubiegłego wieku, ale teraz wygląda to wyjątkowo nie na czasie;)Generalnie komiks przeczytałem za jednym posiedzeniem, tematyka poważna, ale nie powiem że dałbym mu 10 czy 9 na 10, jak pisałem, pisarze zachodni mają problem z opisami systemów totalitarnych, są naiwni, nie ma co się pewnie dziwić nie doświadczyli na własnej skórze specyfiki takiego ustroju.
V w pewnym sensie wpisuje się ten cały nurt opisów podziemia w dosłownym sensie tego znaczenia; ile to powstało filmów gdzie podziemie to było... podziemie, ot cała opozycja siedzi w jakichś korytarzach, kanałach, podziemnych schronach;) Oni nie wiedza co to okupacja, nie potrafią sobie chyba wyobrazić że podziemie to ludzie, nie miejsca;) Tam walka z podziemiem sprowadzała się do znalezienia głównej jego bazy;)
Wiem też że intelektualiści zachodni mieli słabość do lewicowych ideologii, oni nie rozumieli co za tym stoi. Ja tam w tym komiksie nie widzę bezpośrednich aluzji do ZSRR, jak autor recenzji a raczej tylko do III Rzeszy.