baner

Recenzja

Wybitny żart

Przemysław Pawełek recenzuje Batman: Zabójczy żart
9/10
Wybitny żart
9/10
Są takie komiksy, które powinien znać każdy, kogo interesuje dobra literatura – nie ważne, czy opowiadana słowem, czy obrazem. Dobrze, gdy takie komiksy są w stałej sprzedaży, by fani opowieści obrazkowej mogli sięgnąć po nie i nadrobić, bądź przeczytać na nowo w każdej chwili, a i osoby nieobeznane z tematem zawsze miały okazję znaleźć je w księgarni. Dobrze się więc stało, że Egmont ponownie zdecydował się puścić na nasz rynek „Zabójczy żart”, bo komiks ten należy właśnie do wąskiej kategorii dzieł wybitnych.

Dzieło Alana Moore'a i Briana Bollanda powstało w magicznej niemal dla komiksu superbohaterskiego drugiej połowie lat 80. XX wieku. Na przestrzeni zaledwie pięciu lat powstały tak ważne dla gatunku opowieści jak „Strażnicy”, „Powrót Mrocznego Rycerza”, „Batman: Azyl Arkham”, „Daredevil: Odrodzony” czy właśnie „Batman: Zabójczy żart”. Moore, niemalże na spółkę z Frankiem Millerem, zamknął Brązową Erę Komiksu, w trakcie której superherosów naznaczono licznymi skazami i piętnami, poddano w wątpliwość ich nieomylność i krystalicznie czystą moralność. Brytyjczyk z Amerykaninem ostrym cięciem, w roku 1986, zapoczątkowali Erę Współczesną, nieprzypadkowo nazywaną też Mroczną. W epoce upadku Związku Radzieckiego, wyhamowania Zimnej Wojny, a także zatarcia różnic pomiędzy wczorajszymi Wrogami a dzisiejszymi Przyjaciółmi, światowy żandarm, jakim są Stany Zjednoczone, stracił swój jasno określony przez pół wieku cel. Także świat trykociarzy zatracił jasny podział na moralną czerń i biel. Zarówno superherosi, jak i ich zajadli wrogowie, zaczęli tonąć w dwuznacznościach i niedopowiedzeniach. Wydany w 1988 roku „Zabójczy żart” to w pewnym sensie naturalna konsekwencja idei, na której dwa lata wcześniej oparto „Strażników”.

Moore, pisząc fabułę, pozwolił sobie na dość dalekie odejście od tradycyjnej konwencji. Na życzenie Bollanda głównym bohaterem opowieści uczynił Jokera, który ponownie uciekł z Arkham i wprowadza w życie swój kolejny szalony plan. Tym razem jego celem nie jest jednak brawurowy napad, makabryczny żart o spektakularnej skali czy banalne masowe morderstwo. Chodzi mu o psychologiczną konfrontację z Batmanem. Stanięcie naprzeciwko siebie jak równy z równym, w wymiarze dużo bardziej dosłownym niż tylko czysta konkurencja.

Moore po raz kolejny zaciera granicę pomiędzy normalnością a szaleństwem, samozwańczym stróżem prawa a złoczyńcą. W końcu czy ktoś normalny w ramach zagłuszania traumy przebiera się za zwierzę i zaczyna latać pomiędzy dachami? Chyba niekoniecznie. Gandalf Szalony świata komiksu znakomicie zarysowuje portrety psychologiczne bohaterów, nakreślając je tak subtelnie, że protagonista z antagonistą stali się praktycznie lustrzanym odbiciem.

Granicą pomiędzy normalnością a obłędem może być tylko jeden zły dzień. Tym dniem jest tu genesis Jokera, pomijana dotąd część życiorysu szalonego clowna, która uczyniła go tym, kim jest. Moore nadał psychopacie tragiczny rys, dodający przy okazji sporej dozy smutku jego błazeństwom. Jednocześnie do kanonu trafił motyw Red Hooda, przetwarzany później zarówno w komiksach jak i filmach, choćby przez Burtona. „Zabójczy żart” to stosunkowo krótka historyjka, ale Moore wniósł do życiorysu Jokera więcej niż łączne wysiłki wielu innych scenarzystów przez kolejne lata. Dość powiedzieć, że opowieść z lat 80. stała się nie tylko kanonem, ale też wzorcem tego, jak opowiadać o Jokerze. Można to zrobić tak jak Moore. Albo polec w jego cieniu, nieważne, czy próbując go naśladować, czy robiąc to po swojemu. Nikt dotąd mu jeszcze w tym wyzwaniu nie dorównał.

Brodacz z Northampton na 46 stronach wniósł do mitologii Mrocznego Rycerza bardzo wiele. Nadał głębi Jokerowi. Zanegował psychiczną stabilność Batmana. Sporo namieszał w życiorysach komisarza Gordona i jego córki. Wszystko to przy jednoczesnym szacunku do klasyki i nawiązaniach do starszych starć Batmana z jego odwiecznym wrogiem.

Efekt całości potęgują znakomite, dopracowane rysunki Bollanda. Od samej okładki, na której Joker trzyma aparat fotograficzny z jego imieniem umieszczonym na obiektywie w kilku językach – w tym i po polsku – czuć klasę. Zarówno Batman jak i Joker wyglądają tu wręcz archetypicznie. Nowe wydanie komiksu to także nowe kolory autorstwa rysownika, który nie był zadowolony z oryginalnych dokonań Johna Higginsa w tej materii. Kolory Bollanda mają w sobie równie dużo klasy co kreska, nadają tej opowieści ponury ton, by w retrospekcjach stonować się do skali szarości, z rzadka przerywanej kolorowymi detalami. Przyznam jednak, że nowa wersja trafia do mnie słabiej niż pierwowzór. Być może to kwestia tego, że 'poprawioną' wersję poznałem jako drugą, ale psychodeliczna paleta barw oryginału wydawała mi się zawsze równie wyróżniająca ten komiks, co idealnie trafiona. Fluorescencyjne, jaskrawe, niemalże cyrkowe kolory od zawsze wydawały mi się po prostu odpowiednie do psychologicznego rollercoastera, jakim zostaje przewieziony Batman po wesołym miasteczku. Możliwe, że jednak to tylko moje subiektywne odczucie.

Nowe polskie wydanie „Zabójczego żartu” to także przedmowa Tima Sale'a, posłowie Bollanda, dosłownie parę szkiców i dodatkowa krótka historyjka w całości autorstwa Bollanda. Niestety wszystko to przystawka podana po daniu głównym – Bolland nie jest ani tak dobrym scenarzystą jak rysownikiem, ani nie da się go zestawić w tej roli z Moorem. Nie ma to jednak zbytniego znaczenia – nie umniejsza to wcale faktu obcowania z dziełem znakomitym. „Zabójczy żart” to prawdopodobnie jeden z najlepszych komiksów Moore'a, a na pewno najlepsze jego dzieło utrzymane w konserwatywnie pojmowanej konwencji superbohaterskiej. Jednocześnie to także najlepszy komiks Bollanda, który potem poświęcił się głównie tworzeniu okładek. To także jeden z najlepszych komiksów o - czy też z - Batmanem i jeden z najlepszych efektów 'Brytyjskiej inwazji' na amerykański rynek komiksowy. Powinien go mieć na półce każdy, kto interesuje się narracją obrazkową. Każdy, kto się nią nie interesuje, powinien natomiast przynajmniej raz po niego sięgnąć.

Opublikowano:



Batman: Zabójczy żart

Batman: Zabójczy żart

Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Brian Bolland
Wydanie: III
Data wydania: Lipiec 2014
Seria: Mistrzowie Komiksu
Tytuł oryginału: Batman: The Killing Joke
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260 mm
Stron: 64
Cena: 45,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-4762-8
W październiku 2015 roku komiks miał dodruk.
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Wojt3k -

Spoko recka :D

daniels -

fajnie że publikujecie recenzje Pawełka i Pałki, sensownie piszo, oby jak najwięcej.