baner

Recenzja

Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan

Karol Sus recenzuje Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan
7/10
Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan
7/10
Zawsze w przypadku publikacji będącymi prequelami, sequelami lub też spin-offami rodzi się pytanie, czy aby nie jest to zwyczajny skok na pieniądze i robienie czytelnika w konia? Biorąc do ręki „Strażników. Początek” nie sposób nie odnieść takiego wrażenia. Szczególnie, jeśli zna się zdanie twórcy „Strażników”, Alana Moore’a na temat tego przedsięwzięcia. Pomijając wszelkie zawiłości prawne oraz twardą politykę co do praw autorskich amerykańskiego wydawcy, Moore miał stosunek, delikatnie mówiąc, niechętny przedstawianiu losów grupy superbohaterów, dziejących się przed wydarzeniami ukazanymi w jednym z najważniejszych dzieł w historii komiksu.

Z drugiej jednak strony, porzucając wszelkie uprzedzenia, można się nieźle zaskoczyć podczas lektury trzeciej części prequela „Strażników”. O ile poprzednie tomy nie zbierały zbyt wysokich ocen wśród recenzentów, o tyle epizody pokazujące losy Nocnego Puchacza, Doktora Manhattana oraz Molocha stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie. Oczywiście duża w tym zasługa nie tylko doskonałego materiału wyjściowego, ale również udziału wielkich nazwisk komiksowego świata (choć w poprzednich częściach jakoś tuzy amerykańskiego komiksu nie pomogły).

Początki grupy superbohaterów w wizji J. Michaela Straczynskiego, odpowiedzialnego za scenariusz, pozwalają zgłębić historię Nocnego Puchacza, Doktora Manhattana i Molocha, jednego z głównych wrogów Strażników. Opowieść o Puchaczu wnosi stosunkowo najmniej do komiksowego uniwersum ze wszystkich tu przedstawionych. Większość motywacji, jakimi kierował się bohater albo została ukazana w samych „Strażnikach”, albo była dość łatwa do wywnioskowania. Oczywiście trudne dzieciństwo to dość prosty zabieg mający na celu dodatkowo uwypuklić dramatyzm postaci. Prosty, i nie oszukujmy się, dość tani. Niemniej jednak historia ta jest spójna, z ciekawie zarysowanymi postaciami (szczególnie, o dziwo, Rorschacha, który w końcu jest tu postacią drugoplanową). Szkoda tylko, że jest zarazem tak przewidywalna.

Dr Manhattan to z całą pewnością jedna z ciekawszych postaci uniwersum. Tutaj chylę czoła przed scenarzystą. W pełni wykorzystał potencjał bohatera, unikając sztampowej historyjki o jego początkach. Skupiając się na zadziwiających mocach Doktora, Straczynski roztacza przed czytelnikiem szereg wszechświatów kieszonkowych, prezentując różne warianty początków superbohatera. Bawiąc się fizyką kwantową, scenarzysta tworzy swój własny wariant eksperymentu z kotem Schrödingera. Jak potoczyłyby się losy młodego doktora fizyki, gdyby nie zatrzymał się na krótką pogawędkę z kolegą przed powrotem do laboratorium?

Historia Molocha jest najsłabszym ogniwem tomu, choć jednocześnie najwięcej wnosi do historii stworzonej przez Moore’a. Straczynski postanowił przybliżyć czytelnikom postać jednego z groźniejszych przeciwników superbohaterów. Opowieść jest jednak naszpikowana stereotypowymi obrazami skrzywdzonego przez los nieudacznika, który obwinia cały świat za swoje niepowodzenia. Socjopatyczne usposobienie Molocha bierze swoje początki oczywiście w okresie dzieciństwa (Freud byłby dumny). Nic nowego. O wiele bardziej interesujące jest wprowadzenie bohatera na arenę wydarzeń znanych już z „Strażników”, choć nie każdemu może pasować takie wyłożenie kawy na ławę. Cały kunszt Moore’a wszak opiera się na pewnych lukach i niedopowiedzeniach.

Warstwie graficznej nie można za to nic zarzucić. Cóż się dziwić, za przedstawione historie wzięła się sama czołówka amerykańskiego komiksu. Andy Kubert, Adam Hughes i Eduardo Risso stanęli na wysokości zadania, choć zdecydowanie ten pierwszy wybija się ponad konkurencję. Może jest w tym też zasługa samego scenariusza do historii Nocnego Puchacza, którą ilustrował Kubert. Pełna dynamicznych kadrów i naszpikowana akcją. Rysownik miał tam spore pole do popisu i nie zwiódł nawet na moment. Dodatkowym atutem są alternatywne okładki, które wydawca umieścił na końcu tomu. Te przygotowane przez Jima Lee, Paula Pope’a i Billa Sienkiewicza wprost proszą się o oprawienie w ramy.

Trzeci tom „Strażników. Początek” był dla mnie miłym zaskoczeniem. Spodziewając się miałkich historyjek i odcinania kuponów, dostałem przyzwoite komiksy, które czytałem z prawdziwą przyjemnością. Oczywiście nadal nie ma nawet mowy, aby porównywać je z dziełem Allana Moore’a i Dave’a Gibbonsa, ale też chyba nie o to tu chodzi. Czytelnicy szukający dzieła na miarę pierwowzory powinni sobie odpuścić. Ci, którzy ciekawi są, jak „Strażników” widzą inni twórcy, nie powinni się zawieść.

Opublikowano:



Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan

Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan

Scenariusz: J. Michael Straczynski
Rysunki: Andy Kubert, Joe Kubert, Adam Hughes
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2014
Seria: Strażnicy - Początek
Tytuł oryginału: Before Watchmen: Doctor Manhattan, Before Watchmen: Nite Owl
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 288
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan Strażnicy - Początek #3: Nocny Puchacz. Dr Manhattan

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-