baner

Artykuł

Koniec rabatów na premiery i co dalej?

Łukasz Chmielewski
Polska Izba Książki pracuje nad nowelizacją prawa, która zakazywałaby udzielania rabatu na nowości wydawnicze od 6 do 18 miesięcy od ich premiery. Ta zmiana może mieć duży wpływ na rynek komiksu w Polsce. O potencjalne skutki takiego posunięcia zapytaliśmy wydawców i sprzedawców komiksów.

Więcej na temat ewentualnych zmian można przeczytać tutaj i tutaj.

Poniższe pytania wysłaliśmy do Egmontu, KG, Timof Comics, Taurusa i Centrum Komiksu, JPF, Waneko, Hanami, Centrali, Ongrysa, Wydawnictwa Komiksowego i sklep.gildia.pl, SQN, Komikslandii, incal.com.pl, imago.com.pl i KiK.

1. Jak oceniacie proponowaną zmianę?
2. Dla kogo będzie ona korzystna?
3. Czy komiksy podrożeją czy potanieją i dlaczego?
4. Co może taki zakaz oznaczać jeszcze w praktyce?

Takie dostaliśmy odpowiedzi.

Wojtek Szot, dyrektor sklep.gildia.pl i szef Wydawnictwa Komiksowego

Dopóki nie ma szczegółów nie jest to warte szerszego komentowania. PIK nie jest parlamentem. Na szczęście. Można w skrócie powiedzieć, że w takim kształcie propozycja jest absurdalna gdyż:
  • co to jest data premiery i kto ją będzie rejestrował?

  • co z wyłącznościami? Premiera liczy się od daty premiery dla dużej sieci, czy dla wszystkich

  • kto będzie informował o terminie "wypuszczenia książki" na promocje?

  • co z książkami, które się dezaktualizują szybciej, vide mapy, doroczne raporty, kodeksy prawa

To są takie pytania, nad którymi czytelnik się nie zastanowi, a które dla sprzedawcy oznaczają horror komunikacyjny. Gdyby propozycja miała dotyczyć całej historii życia książki to byłaby inna rozmowa.

Zmiana będzie korzystna najbardziej dla czytelników. Książki stanieją, a liczyć będzie się jakość obsługi, a nie dumpingowanie cen i jazda na minimalnej marży.

Książki potanieją o wysokość początkowych promocji, które są wliczane w cenę komiksów.

Zmiany pociągną za sobą to co zawsze, czyli bałagan. Jestem jednak zwolennikiem rozwiązania Polskiej Izby Książki.


Maciej Pietrasik, Taurus Media i Centrum Komiksu

Proponowana zmiana jest dla mnie bez sensu. Nie wpłynie raczej na wzrost czytelnictwa (a komiksu w szczególności). Ceny książek są kalkulowane na podstawie rabatów, jakich udziela się sklepom, hurtowniom i sieciówkom i tu powinno się poszukać reformy. W krajach cywilizowanych kontroli są poddawane nie tylko ceny końcowe, ale też systemy rabatowe - chociażby przez wprowadzenie jednej firmy, przez którą przechodzi całość sprzedaży i dystrybucji (np. wszystkie komiksy w USA przechodzą przez firmę Diamond - stworzoną przez i na potrzeby wydawców).

Myślę że cała akcja jest inspirowana i "popychana" przez duże sklepy sieciowe. To właśnie one nie dają rabatów lub dają kosmetyczne, natomiast same oczekują od wydawców rabatów ok. 55% od ceny okładkowej. Chyba chcą dorżnąć i tak już ledwo dyszące księgarnie i całkowicie zmonopolizować rynek.

Początkowo chyba ceny będą bez zmian, ale docelowo przy nieuniknionym spadku sprzedaży (zmiana głównie dotknie sklepy specjalistyczne i internetowe) wydawcy będą musieli podnieść ceny, co dobije komiks w kraju nad Wisłą.

Zmiana spowoduje też niestety - oprócz wymienionych już wyżej skutków - jeszcze jeden, ale niebagatelny: zakwitnie piractwo internetowe i tzw. grupy translacyjne.

Komiksowi czytacze zaopatrujący się w ulubionych sklepach (ze względu m. in. na zniżki) nie pogalopują do księgarń, aby płacić więcej. Ograniczą kupno tylko do pozycji absolutnie "musisz mieć", a pozostałe będą czytali w źródłach alternatywnych, np. chomikuj albo innych.

Być może dla książek to sytuacja, która przyśpieszy większe zaangażowanie w e-wersje, ale komiks to inna para kaloszy.


JA JESTEM ZDECYDOWANIE PRZECIW !!!!


Paweł Olejniczak, szef księgarni KiK

Zmiana w przepisach jest próbą ograniczenia monopolistycznych zapędów największych korporacji, które dzięki swojej wiodącej roli w dystrybucji książek i komiksów narzucają wydawcom warunki, ale powodują też zwiększanie cen okładkowych, zmniejszanie obrotów wydawcy, a co za tym idzie ograniczenie nakładów książek oraz upadek mniejszych podmiotów zbytu. Ostatni argument jeszcze bardziej monopolizuje rynek, co z kolei daje korporacjom jeszcze lepszą pozycję wyjściową w negocjacjach z wydawcami.

W przypadku osiągnięcia przez ustawę założonych celów korzyść odniosą:
  • czytelnicy, gdyż będą mogli liczyć na stabilne i niższe ceny, nie zaś na wysokie ceny okładkowe i oferowane krótkoterminowe zniżki w niektórych większych sklepach

  • księgarnie niekorporacyjne, które przez niższe marże często nie są w stanie sprostać cenowo konkurencji mogącej bez uszczerbku dla siebie obniżać ceny. Być może zmniejszy się nieznacznie rabat, jakim będą dysponowały, jednak zyskają możliwość konkurowania z większymi punktami oraz stabilną pozycją na rynku

  • wydawcy - oni mogą stracić w początkowej fazie zmian co najmniej parę procent zarobku, jednak uzyskają szansę otwarcia sobie nowych dróg zbytu, co może też pomóc im zwiększyć grono odbiorców, co z kolei może spowodować zwiększenie nakładów i ograniczenie kosztów. Z drugiej strony dzięki stabilnym cenom bez konieczności liczenia się z koniecznością udzielania większych rabatów będą mogli ustabilizować ceny na niższym poziomie, co też może odbić się korzystnie na ilości sprzedawanych egzemplarzy.

Komiksy prawdopodobnie potanieją, ponieważ większość wydawców zdaje sobie sprawę, że im taniej oferują towar klientowi, tym chętniej i częściej ten go kupuje. W chwili obecnej większość wydawców musi założyć, że w początkowej fazie sprzedaży (czyli w okresie, kiedy sprzedaje się największa część nakładu) spora część egzemplarzy będzie sprzedawana z dużym rabatem, więc sam wydawca otrzyma odpowiednio mniejszą kwotę za konkretne egzemplarze. Po wprowadzeniu ustawy istnieje spora szansa, że wydawcy nie będą musieli kalkulować w ten sposób i ceny obniżą się. Szczególnie, ze obecnie spora część czytelników przyzwyczajona jest do cen na poziomie "rabatowym" i gdyby ceny wzrosły (choć tutaj i tak mowa o "utrzymaniu się cen"), liczba klientów zmalałaby.

Zakaz może doprowadzić do wielu skutków ubocznych, rynek jest bowiem organizmem bez przerwy zmieniającym się i trudno też przewidzieć reakcje wielkich korporacji, samych wydawców i czytelników, jednak odpowiednio przemyślana i wprowadzona może pomóc rynkowi właśnie poprzez spowodowanie obniżki cen, co może spowodować zwiększenie nakładów, a to kolejne obniżki spowodowane mniejszymi kosztami produkcji. To z kolei może zachęcić kolejnych czytelników do sięgnięcia po lekturę...


Radek Bolałek, Hanami


W zasadzie nie ma co oceniać, bo prace trwają i z każdej ustawy można zrobić bubel prawny. Ten projekt nie jest nowy i słyszeliśmy o nim już od dłuższego czasu, jednak nadal nie wiadomo, co dokładnie ma się znaleźć w środku. Z jednej strony jesteśmy przeciwnikami regulacji prawnych i "ręcznego sterowania rynkiem", ale obecna sytuacja i tak zakłada, że rynek jest w dużym stopniu kontrolowany przez "dużych graczy". Przykładem były zmiany w ustawie o podatku VAT, gdy dano nam do zrozumienia - bierzecie na siebie podatek albo towar znika z oferty. Dlatego jeśli na polu dominacji sieci się coś zmieni, to z pewnością będzie na plus.

Najpierw należy założyć, o czym ustawa będzie mówić. Jeśli to będzie tylko ustalenie, że cena na nowości pozostaje przez X czasu wszędzie taka sama, to zyskają WSZYSTKIE sklepy stacjonarne - małe i duże. Stracą internetowe, które mogły sobie pozwolić na duże rabaty ze względu na małe koszty. Możliwe, że część sklepów internetowych pójdzie w darmową przesyłkę czy (jak ma to miejsce obecnie) bogatą ofertę, ale to oni będą największymi przegranymi. Czy skorzysta wydawca i klient - tak, ale długofalowo, w początkowym okresie wydawcy mogą zanotować spadki.

Początkowo cena się nie zmieni. Umowy licencyjne są podpisane na pewien czas do przodu. W umowach jest zawarta cena okładkowa. Przy braku rabatów (czyli właściwie zwiększeniu ceny dla końcowego odbiorcy), klienci kupią mniej, co może nawet doprowadzić do spadku nakładów i wzrostu cen. Jednakże nowych klientów rynek komiksowy pozyskuje głównie poprzez sklepy stacjonarne (sprzedawcy w takich sklepach są w stanie udzielić wyczerpującej informacji i zachęcić do kupna, natomiast w dużych sieciach klient może spokojnie przejrzeć towar przed zakupem), a te będą się dzięki ustawie rozwijać, być może powstaną nowe punkty sprzedaży. Wzrost liczby klientów może się przełożyć na wzrost nakładów, doprowadzając ostatecznie do obniżenia cen okładkowych poniżej poziomu sprzed ustawy.

W praktyce może to nie wyglądać tak różowo dla klienta komiksowego, który kupuje z dużymi rabatami. Powód jest prosty - nasze rozważania są czysto teoretyczne. Rzeczywistość jest dość okrutna. Wydawcy od kilku lat biorą na siebie różne koszty (VAT, podwyżki cen papieru, zwiększające się koszty dystrybucji itd.), co oznacza, że nie oddadzą potencjalnego zarobku i nie będzie taniej (ale możliwe, że oferta będzie bogatsza).

Jedynym czynnikiem, który może wpłynąć na cenę to regulacja nie tylko ceny okładkowej, ale również maksymalnych rabatów dla dystrybutorów - obecnie sięgających nawet 60% od ceny okładkowej. Jednak i tutaj te zmiany nie byłby jakieś szokujące, bo ustalenie maksymalnego rabatu na poziomie 40% dałoby szansę o obniżenie ceny o maksymalnie 5%, czyli kwota wręcz nieodczuwalna na klienta.

Dlatego jedyne, co może poprawić sytuację to wzrost liczby stacjonarnych sklepów komiksowych, a póki co ta ustawa wydaje się to wspierać.


Leszek Kaczanowski, Ongrys

Przeczytałem krótką informacje zamieszczoną na stronie Polskiej Izby Książki dotyczącej projektu "Ustawy o książce". Przytoczę wybrane fragmenty tekstu:

"Polski rynek książki jest w stanie zapaści. Średnie nakłady systematycznie spadają [...], stan czytelnictwa jest fatalny – w 2012 r. tylko 11,1% Polaków przeczytało więcej niż 7 książek (w 2010 r. 11,6%[2]). Polska jest w ogonie Europy także pod względem wydatków na książki. [...] Problem nieczytania książek jest już problemem społecznym, który może mieć katastrofalne skutki dla rozwoju cywilizacyjnego i konkurencyjności Polaków."

Dla porównania, szacuję (zgodnie ze stanem mojej wiedzy), że odsetek Polaków, którzy przeczytali jakikolwiek komiks wynosi 0,5% (nie mówiąc o siedmiu). Nakłady komiksów średnio wynoszą ok. 1000 egzemplarzy. To pokazuje, jak mały jest rynek komiksu. Wydawców jest kilku i (pomijając może tego największego) - cały czas balansują na graniczy opłacalności przedsięwzięcia. Jeśli proponowane zmiany w prawie uderzą w klientów powodując ich odpływ, publikowanie komiksów może się okazać całkowicie nieopłacalne.

"Ustawa o Książce jest aktem prawnym, w myśl którego obrót książkami jako dobrami kultury podlega odrębnym regulacjom. Celem ustawy jest zwiększenie poziomu czytelnictwa poprzez zapewnienie powszechnego dostępu do książki na terenie całego kraju i urozmaicenie oferty wydawniczej."

"Stała cena na nowości wydawnicze, która obowiązuje przez określony czas, ma również wyrównać szanse konkurowania na rynku. Ustawa przyczyni się do zwiększenia liczby księgarni, które obecnie przegrywają wojnę cenową z dużymi podmiotami [...]. Ustawa pozwala wydawcy stworzyć mechanizmy wewnętrznych dotacji, dzięki którym będzie on mógł finansować tytuły niekomercyjne zyskami osiągniętymi ze sprzedaży bestsellerów. Dzięki temu czytelnik będzie miał swobodny dostęp do literatury niekomercyjnej, punkty sprzedaży będą mogły oferować szerszą gamę tytułów. Stabilizacja cen wspomoże rynek małych wydawnictw oraz księgarni. Liczba wydawanych tytułów zwiększy się, wzrośnie również zainteresowanie literaturą lokalną."

Cele proponowanej ustawy wydają się chwalebne, ale nie wierzę w osiągnięcie ich proponowanymi metodami. Meritum dyskusji jest wprowadzenie ustawowego zakazu udzielania rabatów na detaliczne ceny książek, mającego poprawić konkurencję małych księgarni z dużymi sieciami. Sprzedaż komiksów w dużych sieciach z tego co wiem nie jest duża (nie mam pewności, gdyż żadna z dużych sieci nie jest zainteresowana dystrybuowaniem albumów Ongrysa twierdząc, że im się to nie opłaca, może trzeba by spytać większych wydawców, jak KG, Timof czy Taurus), a w małych księgarniach (tzw. "zwykłych", czyli zaopatrujących się w hurtowniach) - wręcz marginalna. Małe księgarnie nie udzielają rabatów w ogóle, ale duże sieci też raczej nie. Zarówno duże sieci, jak i małe księgarnie nie zaopatrują się bezpośrednio u wydawcy, tylko w hurtowni. Gdyby nawet zmiany weszły w życie, wydawca dalej sprzedawałby książki hurtowniom, na takich samych warunkach jak obecnie, a to, czy dalej kupowałyby je sieci, czy małe księgarnie, dla wydawcy w zasadzie jest bez znaczenia. Nie ma więc żadnego przełożenia na sprzedaż, wpływy, kondycję wydawnictwa, możliwości czy ofertę.

Jednak jeśli regulacja rabatów wejdzie w życie, będzie dotyczyła również tzw. księgarń specjalistycznych. Są to księgarnie specjalizujące się w komiksach, zaopatrujące się bezpośrednio u wydawcy. Sprzedaż poprzez księgarnie specjalistyczne to ok. 50% sprzedaży w ogóle. Księgarnie te działają na mniejszej marży niż hurtownie, a dodatkowo oferują duży rabat klientom. Przykładowo od książki sprzedanej do hurtowni wydawca dostaje 50% ceny detalicznej, a od książki sprzedanej poprzez sklep specjalistyczny - 60-70%. Dodatkowo sklepy oferują klientom rabat do 25%, co jak łatwo policzyć oznacza, że ich realna marża spada nawet do 15% ceny okładkowej.

Jak widać projekt ustawy zakłada, że duże sieci stosują rabaty, a małe księgarnie nie mogą sobie na to pozwolić i to utrudnia im działalność. Jak widać na rynku komiksowym jest dokładnie odwrotnie.

Wprowadzenie ustawowego zakazu stosowania rabatów uderzy przede wszystkim właśnie w księgarnie specjalistyczne i ich klientów. Klienci stracą możliwość zakupu z 25% rabatem, co będzie stanowiło dla nich bardzo poważną podwyżkę cen. W tej sytuacji wielu klientów zrezygnuje z zakupu, na czym stracą księgarnie i wydawcy.

Alternatywą dla wydawcy jest obniżenie ceny okładkowej właśnie o 25% (żeby dla klienta sklepu specjalistycznego cena pozostała nie zmieniona), ale wtedy dystrybucja przez hurtownie, pobierające 50% marży przestaje być opłacalna. Wydawca de facto zostałby zmuszony do rezygnacji z dystrybucji przez hurtownie. Jak nietrudno się domyślić, trudno aby czy jeden, czy drugi wariant przyczynił się do zwiększenia liczby księgarni, poprawienia dostępu do literatury czy zwiększenia liczbę wydawanych tytułów - byłoby dokładnie odwrotnie.

Oficjalnie ustawa ma na celu zwiększenie konkurencyjności małych księgarni w starciu z dużymi sieciami, poprzez ograniczenie rabatu. Z perspektywy wydawcy komiksów ma pomóc małym księgarniom, które i tak komiksów nie sprzedają (bo im się to nie opłaca) w walce z sieciami, poprzez zakaz stosowania rabatów, których te sieci i tak nie stosują. Przy okazji ustawa bardzo poważnie utrudni dystrybucję poprzez księgarnie specjalistyczne, stanowiące obecnie główny kanał dystrybucji komiksów. Dla wydawcy komiksowego wprowadzenie takiej ustawy nie przynosi żadnych, ale to absolutnie żadnych korzyści, za to zdławiłoby główny kanał dystrybucji i (w mojej ocenie) poważnie utrudniło funkcjonowanie na rynku.

Z perspektywy wydawcy komiksów dystrybutorami książek (ogólnie) są hurtownie i sklepy specjalistyczne. Hurtownie są drogie, generują bardzo duży narzut cenowy. Sklepy specjalistyczne są tanie, ich narzut jest niewielki. Jednak ustawa, zakazując rabatu dla cen detalicznych i nie ingerując w ceny hurtowe, w wyraźny sposób preferuje właśnie hurtownie, narzucając wydawcy duże koszty dystrybucyjne.

Zastanawiam się też dlaczego ustawa chce regulować (zakazywać) rabaty udzielane klientom, a nie wspomina nic o rabatach wymuszanych przez dystrybutorów. Gdyby ustawa ograniczała marżę np. z 50 do 33%, wtedy ja jako wydawca mógłbym obniżyć cenę okładkową książki aż o 25%. Wtedy sklepy specjalistyczne nie musiałyby stosować rabatów, dla klientów sklepów specjalistycznych ceny pozostałyby nie zmienione, zaś dla klientów zwykłych księgarni ceny by spadły. Może takie rozwiązanie byłoby właściwe? Ale jestem pewien, że takie rozwiązanie wzbudziłoby protest księgarzy i hurtowników.

Piszę to z własnej perspektywy - prowadzącego malutkie wydawnictwo komiksowe, które przez 6 lat działalności opublikowało 35 książek w nakładzie średnio 500 egz. Duże sieci księgarskie nie są zainteresowane dystrybucją moich tytułów, są one dostępne w dwóch największych hurtowniach dzięki czemu może je zamówić każda księgarnia w Polsce, a jednak znakomita większość tego nie robi. Łączne wszystkie księgarnie w Polsce razem wzięte (z wyłączeniem specjalistycznych księgarni komiksowych) sprzedają ok. 100 egz. każdej mojej książki, w ciągu ok. 5 lat od jej ukazania się.

Projekt ustawy zakłada, że duże sieci stosują rabaty, a małe księgarnie nie, bo nie mogą sobie na to pozwolić i to utrudnia im działalność. Na rynku komiksowym jest dokładnie odwrotnie. Proponowaną zmianę w takim kształcie jak obecnie - zakazującą rabatów od cen detalicznych jednocześnie i nieregulującą rabatów hurtowych - bardzo negatywnie. Dla nikogo nie bezie ona korzystna. Teoretycznie mają na niej zyskać małe księgarnie, które i tak (uogólniając) nie zamawiają i nie dystrybuują komiksów. Myślę, że na zdławieniu sklepów specjalistycznych zyskają właśnie duże sieci księgarskie. Samo ograniczenie rabatów w oczywisty sposób zwiększy realne koszty dla stałych klientów. Dodatkowo zamieszanie i odpływ czytelników zwiększy koszty jednostkowe produkcji komiksów. Innymi skutkami wprowadzenia tych uregulowań mogą być zmniejszenie rynku, wzrost cen, nieopłacalność działalności.


Andrzej Kownacki, J.P.Fantastica

Pomysł jest absurdalny. Taka zmiana dobije tylko kulejący już rynek książki w Polsce.

Najśmieszniejsze jest to, że wbrew założeniom ustawy, wzmocni ona tylko pozycję wielkich sieci. Duże sieci głównie sprzedają książki po cenie okładkowej, a małe księgarnie aby się wybić je obniżają. Wprowadzenie nowelizacji prawa spowoduje brak konkurencyjności małych księgarni - tym samym skazując je na
niskie obroty.

Problemem jest tu cena hurtowa, a nie okładkowa. Duże sieci kupują książki od wydawców żądając horrendalnych rabatów i sprzedają tak czy siak po cenie okładkowej - mając przy tym maksymalny zysk na rabacie. Zarabiają tym sposobem wielokrotnie więcej niż sam wydawca. Wprowadzenie zmiany w prawie umocni dodatkowo pozycję tych sieci.

Jeśli coś nowelizować to właśnie cenę zakupu hurtowego książek (ustalić maksimum rabatu, którego nie można przekraczać, ponieważ niektóre hurtownie życzą sobie nawet 50% rabatu!). Przez takie wymagania małe wydawnictwa nie mają szans na wejście do szerokiej dystrybucji. Do tego ceny książek są sztucznie podwyższane przez wydawców - przecież muszą wliczyć w to rabat jaki wymaga od nich dystrybutor. W ten sposób powstaje błędne koło, które niszczy rynek książki.

Nasze komiksy nie powinny podrożeć - to pogorszyłoby jeszcze sprawę.

Sprzedaż książek drastycznie spadnie i skończy się to na multum promocji obchodzących ten paragraf szerokim łukiem - jednak na takie promocje stać tylko duże sieci. Będzie to gwóźdź do trumny małych księgarni.


Łukasz Kuśnierz, Wydawnictwo SQN

Trudno się wypowiadać do momentu, aż zobaczymy finalny projekt ustawy. Nie wiemy, przez jak długi czas miałaby obowiązywać stała cena? Czy dozwolone będzie pakietowanie książek w stałej cenie z książką w cenie obniżonej? Co z kosztami wysyłki (czy mogą być darmowe)? Pytań jest wiele.

Nie uważamy natomiast, iż wprowadzenie stałej ceny spowoduje, że książki staną się mniej dostępne dla czytelników. Stała cena spowoduje obniżenie marż hurtowników i detalistów, a wydawcom pozwoli lepiej kontrolować nakłady. W wyniku tego cena okładkowa książki będzie niższa.

AKTUALIZACJA

Paweł Timofiejuk, Timof i cisi wspólnicy, prezes PSK

Zacznijmy od tego, że warto znać jak to wygląda na świecie: Fixed book price agreement i wspomniane Prawo Langa. Warto wiedzieć też, że Prawo Langa pozwala na 5% rabatu w handlu w internecie. Co jest powszechnie stosowane we Francji (vide tamtejszy Amazon, by za daleko nie szukać).

Teraz spójrzmy jeszcze na listę członków Polskiej Izby Książki. Proszę przyjrzeć się dokładnie, kto domaga się tego prawa: Empik (i cała grupa wydawnictw będąca ich własnością), Matras, hurtownicy i dystrybutorzy, drukarze (też!), targi książki, księgarnie. Oczywiście nie ma całego mnóstwa wydawców, którzy wolą działać na wolnym rynku, a nie regulowanym, a często i nie stać ich na składki PIK.

Ciekawym jest więc, że grupa reprezentująca duże podmioty czuje się zagrożona. Przez co? Właśnie przez wolny rynek. Na tym rynku takie firmy jak Matras i Empik nie mogą konkurować w internecie z firmami bazującymi na bardzo małej marży, a pomimo to przynoszącymi zysk. Z firmami, które zwykły normalnie płacić za towar (wydawcy lub pośrednikowi)!

Drugą ciekawostką jest propozycja regulowania tylko cen dla klienta. Co to znaczy? A to, że PIK znów chroni interesów swoich członków i nie ograniczy ich rabatów handlowych (choć taka ustawa jeśliby miała powstać powinna ograniczać również wszelkie inne dodatkowe opłaty wpisywane w umowy np. opłaty za zwrot wydawcy towaru, za wyłożenie na półki, za dobrą sprzedaż w sieci, itd.).

To nie wszystko co wynika z takiej regulacji, bo regulacja cen detalicznych znaczy to ni mniej ni więcej, że wbrew przeróżnym twierdzeniom ceny książek nie spadną. Wydawcy w większości nie sprzedają bezpośrednio (rzadko na swoich stronach i różnych imprezach księgarskich), ale poprzez hurtownie oraz księgarnie i sklepy specjalistyczne (to w naszym przypadku, komiksu). Nie sądzę, że którekolwiek z tych podmiotów po wejściu takiej ustawy przyjdą do wydawców i powiedzą: Ok, to my chcemy obniżenia naszych rabatów z 50, 40, czy też 30% na 40, 30 czy też 20%. Nie oszukujmy się, nie żyjemy w krainie czarów, w której wszyscy są przepełnieni dobrem. Wzrosną tylko zyski pośredników. Małych księgarń nie, bo tam, gdzie należy im się ochrona (porównajcie z Prawem Langa), one już nie istnieją, dawno przegrały walkę z członkami PIK.

W praktyce więc wprowadzanie pochodnej Prawa Langa tylko w regulacji cen detalicznych w Polsce, bez regulacji marż hurtownych i księgarskich, doprowadzi do dalszego kryzysu na rynku książki.

A skutki dla komiksu? W większości nie wpłynie na sprzedaż poza rynek specjalistyczny, bo i tak jest to stała sprzedaż i w większości bez rabatów (przynajmniej ze strony wydawców). Wpłynie natomiast na sytuację na rynku specjalistycznym, ale czy zachęci dosyć niemrawe i pogrążone w marazmie środowisko do zakładania sklepów specjalistycznych poza Warszawą, czy tylko zniszczy handel internetowy, tego nie jestem w stanie przewidzieć.


Bartosz Kurc, sklep incal.com.pl

Intencje są z pewnością dobre. Ale wiemy, czym wybrukowane jest piekło. Osobiście uważam, że państwo nie powinno ingerować w rynek książki.
To jest sprawa pomiędzy wydawcami, hurtownikami, księgarzami a klientami. Niestety czasami ten wspólny obieg się psuje. Tak jest w Polsce. Przyczyny małego czytelnictwa są różne i nie miejsce, by o tym tu pisać.

Wydaje mi się, że intencją ustawy byłoby zabronienie działań jak np. przy premierze książek z serii "Harry Potter". Otóż każda część serii miała wydrukowaną cenę na okładce. Księgarnie niezależne sprzedają książki w cenie okładkowej. Tymczasem w Tesco taka sama książka dostępna była taniej niż w hurtowi. Jak księgarnia ma konkurować? Ponadto książki były dostępne na poczcie oraz w sklepie spożywczym na stoisku mięsnym (autentyczne!). I tu pojawia się problem wydawcy i dystrybutora. Przecież wydawca "Harry Pottera" mógł zadbać w umowie z dystrybutorem na temat np. stałej ceny i np. wyłączności sprzedaży przez księgarnie. Nie zadbał. Nie dając zarobić rynkowi księgarskiemu na książce Rowling, de facto działa przeciw sobie. Bo gdzie sprzeda inne swoje tytuły, gdy księgarnie upadną. W Tesco, na poczcie, w kiosku? Podobnie jak inni wydawcy sprzedający książki Empikowi na wyłączność ("Thorgale" w twardej oprawie w zeszłym roku).

Według mnie największym problem są pośrednicy pomiędzy wydawcami a księgarzami. Dziś najbardziej opłaca się być hurtownikiem/dystrybutorem. Towar od wydawcy otrzymuje się z pełnym prawem zwrotu, długie terminy płatności itd. I dystrybutorzy zaczynają dyktować warunki. Wydawcy wspierając dużą sieć (np. przez wyłączność, większe rabaty itd) przez kilkanaście lat zawiązali sznur na swoją szyję. Bo teraz dystrybutorzy dyktują warunki rabatów, nie wydawcy. Problemem jest również brak realnej konkurencji dla Empiku.

Przydałoby się oddolne oczyszczenie rynku przez samych zainteresowanych. Rodzaj umowy o rzetelnej, opartej na uczciwych zasadach współpracy. I wydawcy/dystrybutorzy/księgarze w niej uczestniczący zobowiązywali się do jej przestrzegania, czego owocem miałoby być i zadowolenie klientów jak i rozwój rynku książki jako takiego. Wtedy ceny książek by spadły.

W ogóle powstaje pytanie, po co wydawcy drukują ceny okładkowe, skoro sami na swoich stronach internetowych sprzedają je z rabatem 25% ! W ten sposób cena okładkowa komiksu jest czymś sztucznym.

Jaka jest różnica: kupić komiks czy książkę w cenie okładkowej 30 zł czy z rabatem 25% za cenę 30 zł? Wysokie rabaty to na dłuższy okres działanie niszczące rynek. Podaję przykład. Klient kupuje komiks "Habibi" w księgarni stacjonarnej, niekomiksowej w cenie okładkowej 140 zł. I niedługo później odnajduje ten sam komiks w księgarni internetowej wydawcy z rabatem 20-25%. Efekt: nie kupi więcej komiksów w księgarni stacjonarnej, która więcej nie sprowadzi komiksów, a nakład komiksów zmniejszy się, bo przypadkowy klient nie odnajdzie komiksu na półce księgarni stacjonarnej.

Tymczasem księgarnie prześcigają się w rabatach: 25% to już mało, 27% też. Nowy rabat to 32%. A co ma zrobić księgarz, który kupuje książki/komiksy w hurtowni z rabatem 25%?

Przy braku regulacji cen i rabatów dystrybutorów/hurtowników ustawa pozostawi lukę prawną, na której zyskają duże podmioty.


Opublikowano:



Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

vision2001 -

Świetny pomysł na pokazanie przemyśleń jakie może wprowadzić ewentualna zmiana w prawie. ljc - gratuluję!
Super spostrzeżenia przez pryzmat zarówno czytelnika a także wydawców.
Bardzo mi się podoba to co napisali Leszek Kaczanowski oraz Andrzej Kownacki - mało się mówi o rabatach jakie "muszą" dostać monopoliści, by wstawić u nich swoje pozycje. I rzeczywiście - dlaczego też prawo ma regulować wyłącznie część dotyczącą ceny końcowej (tak to wygląda), a nie mówi się o tym jak zrobić, by potentaci nie wymuszali na wydawcach znacznie wyższych rabatów (i dodatkowo odraczania płatności FV).

ramirez82 -

Co za kretyńska reklama Hard 2. Przeglądam aleję komiksu w Internet Explorer, i przez tą reklamę, teksty z całej strony skaczą w górę i w dół, w momencie jak pojawia się i znika ta druga grafika. Dzięki temu, w Internet Explorer nic nie idzie przeczytać.

ljc -

dziwne, u mnie działa...

:)

a poważnie: działa mi poprawnie na IE i FF na xp na zalogowaniu i jako gość

może ctrl+F5 pomoże?


A w tekście dodałem wypowiedzi Timofa i incala

@vision dzięki!

charlie_cherry -

@ramirez82. Odnośnie reklamy - zaalarmowany przetestowałem na kilku urządzeniach i na kilku IE. Nie stwierdziłem żadnych problemów. A jaka wersja IE?

giera -

dzięki za zebranie wypowiedzi.

ramirez82 -

@charlie_cherry Nie wiem jaką mam IE, ale coś podobnego pierwszy raz mi się zdarza. Może to u mnie jakiś błąd, a niepotrzebnie zrzędzę? W Google Chrome mam ok, w reklamie HARD 2 po prostu zmieniają się grafiki, a w IE jest jedna grafika i pod nią pojawia się i znika druga, przez co wszystko co pod nią, idzie w dół i w górę :)

ramirez82 -

A spojrzenie wydawców na temat zakazu rabatów interesujący. Interesujący i bardzo niepokojący. Zwłaszcza w kontekście tego co napisał Timof, kto konkretnie wchodzi w skład PIK. Gula potentatom skacze, że konkurencja odbiera im część zysków, więc trzeba zblokować konkurencję. Oczywiście zgodnie z prawem.

Nox -

Dziwne, że taka ustawa ma być działaniem dużych sieci, skoro to właśnie one najczęściej sprzedają nowości (Dan Brown, Rowling, Meyer...) z rabatem 25% i jednocześnie wymuszają jeszcze większy rabat na wydawcach. Wszystko zależy od tego, jak to prawo ostatecznie miałoby wyglądać.

kokosz -

Nox pisze:Dziwne, że taka ustawa ma być działaniem dużych sieci, skoro to właśnie one najczęściej sprzedają nowości (Dan Brown, Rowling, Meyer...) z rabatem 25% i jednocześnie wymuszają jeszcze większy rabat na wydawcach. Wszystko zależy od tego, jak to prawo ostatecznie miałoby wyglądać.


Właśnie w tym problem z taką ustawą, że inaczej to wygląda jak spojrzysz z perspektywy sprzedaży bestsellerów, a inaczej - pozostałych tytułów. Sieci dają rabaty w zasadzie wyłącznie na bestsellery.

Pod kątem bestsellerów - faktycznie wydaje się, że ustawa ułatwi pracę małym księgarniom, a utrudni sieciom.

Pod kątem pozostałych tytułów - dokładnie odwrotnie.

A teraz pomyśl jeszcze który z wydawców komiksowych ma w ofercie tytuły porównywalne z Brownem czy Rowling (pod względem sprzedaży, nie dyskutuję o poziomie merytorycznym).

Gacek987 -

Tak na prawdę jeszcze nic nie wiadomo, trzeba będzie jeszcze poczekać na wyniki ich "pracy".

General75 -

Zdania ludzi znających się w tym temacie są podzielone.
Że właściwie nic nie wiadomo.
Z perspektywy czytelnika wolałbym żeby książki i komiksy były tańsze, ale może będą jeszcze droższe.
Mam nadzieję że nie doprowadzi to do bankructw wydawnictw, księgarń, sklepów itd.
Bo wątpię, żeby ta zmiana prawa, czy ustawy, nie wiem jak to sobie ktoś nazwie, była taka jak przysłowie:
Żeby wilk był syty i owca cała.
Na pewno ktoś będzie pokrzywdzony.

szrot -

Myślę, że prawo się w ten problem i tak za bardzo zangażowało