baner

Wywiad

Trzeba utrzymać czytelników - rozmowa z Radosławem Bolałkiem

Łukasz Chmielewski
Radosław Bolałek jest właścicielem wydawnictwa Hanami i tłumaczem.

Aleja Komiksu: Tegoroczna, trzecia już edycja BFK zebrała pochlebne recenzje w komiksowym środowisku. Co jest źródłem sukcesu tej imprezy?

Radosław Bolałek, Hanami: Chyba to, że nie zapomnieliśmy, iż to uczestnicy są najważniejsi. Należy zrobić wszystko, żeby byli zadowoleni, a oni w zamian odwdzięczą się współtworzeniem doskonałej atmosfery i wizytą w kolejnych latach. Sztuką jest przyciągnąć ludzi, ale jeszcze większą sztuką jest ich utrzymać.

Dodatkowo niezmiernie ważna jest współpraca pomiędzy organizatorami a wszystkimi, bez których ta impreza nie mogła się odbyć - wydawcami, sponsorami, patronami, gośćmi i prelegentami.

MFK, FKW, LeSzeK, imprezy w Rzeszowie, Bydgoszczy i oczywiście BFK... Jest miejsce na tyle imprez na tak małym rynku?

Zawsze powtarzam, że jest miejsce na 4 duże imprezy - po jednej na każdą porę roku. Imprezy, na których będą się zjeżdżać ludzie z całej Polski (a w dłuższej perspektywie również i z zagranicy), gdzie zapraszane będą "gwiazdy". Natomiast równie ważne będą wydarzenia lokalne, które powinny być nastawione na promocje komiksu wśród okolicznych mieszkańców z atrakcjami przyciągającymi laików (może nawet całe rodziny?). Chociaż, jak pokazali prowadzący spotkania i warsztaty na BFK, można robić atrakcje, które będą atrakcyjne zarówno dla osób, "siedzących w temacie", jak i tych, którzy chcą w nietypowy sposób spędzić wolny czas, a o komiksie nie mają bladego pojęcia.

Oczywiście nie może dojść do tego, że co tydzień będzie jakieś wydarzenie komiksowe, ale pamiętajmy, iż imprezy mają za zadanie promować to medium nie tylko w dniu, w którym się odbywają. Organizatorzy powinni dbać o jak największy odzew w mediach zarówno przed, jak i po imprezie, bo każdy artykuł czy program o komiksie, może przyciągnąć nowe osoby.


okładki mang z serii "Balsamista"


W komiksowym kalendarzu robi się coraz ciaśniej i przybywa imprez związanym z tym medium. Jak to jest możliwe, że znajdują się odbiorcy komiksowego festiwalu, a o czytelników samego komiksu dużo trudniej? Kto więc przychodzi na takie imprezy? Dlaczego ci, którzy przyszli, nie kupują potem komiksów?

Należałoby się zastanowić, czy tezy, które postawiłeś, są prawdziwe? Jako wydawca nie uważam, że o czytelnika jest coraz trudniej, gdyż tych jest naprawdę sporo. Tutaj należy pamiętać, że spora część kupionych komiksów jest czytana przez więcej niż jedną osobę. Do tego dochodzi bardzo aktywny rynek wtórny. Jednak największą grupą czytelników są osoby, które czytają w sieci (często pirackie wersje, ale również legalnie udostępnione komiksy). Dlatego nie należy stawiać znaku równości pomiędzy nakładami komiksów a czytelnictwem. Akurat większość osób przychodzących na imprezy również kupuje, gdyż to są właśnie najwierniejsi fani. Oni stanowią największą grupę odwiedzających konwenty. Oprócz tego są osoby, które po prostu przyciągnął ciekawy program. Chyba BFK była pod tym względem fenomenem, gdyż prowadzący spotkania mówili, że nie było jeszcze takiej imprezy branżowej, na której byłoby tyle nowych twarzy. Jednak to są tylko pewnego rodzaju dane szacunkowe, gdyż tak naprawdę nie wiemy, kto przychodzi na imprezy (już od dłuższego czasu chcemy to w przypadku BFK zbadać). A czy te nowe osoby nie kupują komiksów? Chyba wręcz przeciwnie. Tutaj pojawia się jednak inny problem... dystrybucja.

Jako wydawnictwo zajmujecie się wyłącznie mangą. Nie korciła was organizacja konwentu bardziej „tematycznego”? Jakie są zalety niezamykania we własnym „getcie”?

A co rozumiesz przez słowo "manga"? Bo jeśli "komiks japoński", to mamy na swoim koncie trzy pozycje, które są efektem współpracy europejsko-japońskiej i raczej takich nazwisk jak Giraud (Moebius), Morvan czy Sfarr ni jak do mangi nie podczepisz. Konwentów "tematycznych" jest dużo, mają one wypracowany pewien schemat działania, którego uczestnicy oczekują. Zamknięcie się w "gettcie" nie było (zwłaszcza na początku) dla nas możliwe - wydajemy zbyt "mangowe" rzeczy jak dla "komiksiarzy" a zbyt "dziwne" i "niemangowe" jak dla "mangowców". Dlatego cały czas jesteśmy otwarci i wspieramy działania z jednej, jak i z drugiej strony, dzięki temu "komiksiarze" zaczynają stwierdzać, że "manga też komiks", a "mangowcy" cieszą się z różnorodności naszych tytułów. Jednak te dwie grupy (z którymi pozostajemy w stałym kontakcie) to nie koniec naszych odbiorców. Staramy promować komiks na zewnątrz, poprzez spotkania, akcje informacyjne itd.. Nasze działania wpływają pozytywnie na cały rynek, poprawiając wizerunek tego medium i świadomość odbiorcy z zewnątrz. Na przykład ostatnio informacja o naszym tytule pojawiła się w „Glamour” w artykule „Kulturalne top 10”. Ja się zawsze cieszę, gdy gdzieś w mediach pojawia się komiks (nie koniecznie wydany przez nas), bo to pozytywnie działa na nasz rynek.


okładki mang z serii "Suppli"


Ostatnio za sprawą forum Gildii.pl komiksowe środowisko żyje informacjami i spekulacjami o zapaści na komiksowym rynku. A jakie są fakty? Jest zapaść?

O zapaści wydawcy z reguły dowiadują się ostatni. Obecnie coraz dłużej czeka się na wyniki sprzedaży i coraz trudniej jest ustalać działania daleko wybiegające w przyszłość. Duże sieci dystrybucji nie są zainteresowane komiksem, bo to towar, który "wolno rotuje" czyli mówiąc ogólnie sprzedaje się powoli. Co nie jest do końca prawdą. Oczywiście to nie "Zmierzch", ale do książek specjalistycznych też nam daleko. Aktualnie największym problemem wydawców nie jest to, czy komiks się sprzeda, ale czy trafi na półkę. Mamy sygnały, że w większych miastach, gdzie nie ma sklepów specjalistycznych (np. Białystok, Toruń czy Lublin), trudno jest dostać nasze tytuły. Egzemplarze, które się pojawiają, znikają dość szybko i nie mamy żadnej siły sprawczej, by pojawiły się tam ponownie. Natomiast w Warszawie (w dużych salonach, bo w tych mniejszych sytuacja często wygląda podobnie jak w innych miastach) może dany tytuł leżeć w dużej ilości, przez długi czas. Do tego dochodzą nieład, złe zaklasyfikowanie tytułów czy kradzieże przez co wniosek jest dla sieci jasny - sprzedaje się powoli. Co w konsekwencji wiedzie do likwidacji działów komiksowych. Często w miejscach, gdzie są one potrzebne.

Kolejnym problemem, z jakim się borykamy, są wysokie ceny walut, które mają wpływ na zakup materiałów do produkcji komiksów. Do tego dochodzi jeszcze cena papieru, która na przestrzeni ostatniego roku znacznie wzrosła.
Ogólnie - dobrze nie jest, ale my jeszcze mamy sporą drogę, żeby mówić o zapaści. Ostanie i nadchodzące miesiące to dla nas czas nieustannego rozwoju. Na razie nie zapowiada się, żeby nastąpił jakiś regres.

Jaki wpływ na komiksowy rynek może mieć przejęcie sklepu merlin.pl przez empik? Ceny pójdą w górę?

To nie będzie miało żadnego wpływu. Mówimy o sprzedaży internetowej. Osoby, kupujące komiksy regularnie robią to w sklepach specjalistycznych, gdzie nie tylko cena bywa bardziej konkurencyjna, ale towar jest zapakowany zgodnie z wymogami komiksiarzy. Kontynuując temat zapaści, można powiedzieć, że to nie jest ten odbiorca, który przyczynia się do zapaści lub jej braku. Na wydawnictwa komiksowe największy wpływ mają "przypadkowi", "spontaniczni" kupujący. Ci, którzy pójdą i kupią, bo "akurat się pod rękę nawinęło". Albo ci, którzy przeczytali recenzję, ale chcieliby zerknąć jak to na żywo wygląda. Oni nie kupują w sieci.


okładki oneshotów Hanami


Jak planowana podwyżka VAT na książki (z 0 do 8%) wpłynie na ceny i sprzedaż komiksów?

Jeszcze nie jest przesądzone, czy VAT będzie w wysokości 8% (chociaż już mówi się o tym, że raczej są małe szanse, by go nie było). Rzecznik Ministra Finansów wspominała, że pracują nad stawką 5%. Może to być dość spore zagrożenie dla rynku. Jednak wydaje mi się, iż podwyżka kosztów produkcji spowodowała większe podniesienie cen w tym roku niż VAT może przynieść w przyszłym. My już ustaliśmy, że nasze komiksy, również te starsze, będą droższe od przyszłego roku o VAT. Koniec roku i MFK prawdopodobnie będą ostatnimi okazjami do zakupów komiksów po starej cenie, więc dla wydawców może to być paradoksalnie jeden z lepszych okresów, gdyż czytelnicy będą chcieli nadrobić zaległości przed podwyżką. Przyszły rok natomiast najbardziej uderzy w branże ze względu na problem z przyciągnięciem nowych osób (przynajmniej dopóki ludzie się nie przyzwyczają do cen). My, wydawcy, musimy tylko dbać o to, żeby dla tych stałych czytelników cena faktycznie zwiększyła się w przyszłym roku tylko o VAT i zatrzymać ich, cały czas próbując rozwijać rynek. Mam nadzieję, że nie skończy się to powtórką z Czech, gdzie najpierw był VAT 5%, a później podniesiony został na 10%. Jednak optymistyczne jest to, że tam rynek komiksowy przetrwał i ciągle się rozwija.

Zamierzacie wejść na czeski rynek. Czy to oznacza, że polski rynek jest nasycony mangą i musicie szukać innych rynków zbytu, żeby się rozwijać. A może to efekt wspomnianej zapaści?

Od czerwca już jesteśmy na czeskim rynku. Polski rynek jest bliski nasyceniu komiksem ogólnie. Natomiast tak zwany "rynek mangowy", to w sporej części produkty skierowane do nastolatków i część z tych odbiorców jest za młoda, by sięgać po naszą ofertę. Stwierdziliśmy, że Czechy to jest kierunek, w którym możemy się rozwijać. Oprócz dodatkowego przychodu, jest to sposób walki z rosnącymi kosztami.


Radek Bolałek na BFK 2009


Wraz z żoną jesteście absolwentami japonistyki. Ze swojej pasji zrobiliście biznes: wydawnictwo, szkolenia, kursy, konsulting, negocjacje itd. W komiksowym środowisku panuje opinia, że komiksy wydają zapaleńcy, którzy na tym nie zarabiają. Czy w przypadku Hanami też komiksy są deficytowym dodatkiem do innej aktywności zarobkowej?

Tak i nie. Są dodatkiem, ale nigdy ta działalność nie miała być deficytowa. Zresztą, czy jest ktoś dla kogo komiksy są działalnością deficytową? Nie. Wszystkie wydawnictwa, które prężnie działają muszą przynajmniej wychodzić na zero inaczej szybko by zakończyły swoją działalność. Każda sekcja naszej firmy musi przynosić dochód. Jeśli wydawanie komiksów zacznie być deficytowe, powoli będziemy ograniczać liczbę tytułów. Jeśli faktycznie będzie już bardzo źle, to ograniczymy się do serii, które rozpoczęliśmy, gdyż jako czytelnika nic nie doprowadza mnie bardziej do wściekłości niż niedokończone cykle.
Wydawanie komiksów to ciężka praca, która wymaga niemałych inwestycji. Trochę jak hazard, bo często tytuły, do których podchodziliśmy jak do jeża, sprzedają się świetnie, a te, które miały być pewniakami, sprzedają się przeciętnie.

Hanami od trzech lat wydaje już komiksy. Co przez ten czas się zmieniło na rynku?

Zmieniło się bardzo dużo, a jednocześnie niewiele. Nie mamy rynku porównywalnego z Francją i pewnie nigdy mieć nie będziemy. Natomiast udało się w pewnym stopniu przełamać wizerunek komiksu w mediach, chociaż może trochę nastąpiło przegięcie w drugą stronę. Komiks jest teraz przede wszystkim traktowany jako produkt artystyczny, a zapomina się o tym, że ma to być rozrywka. Kilka wydawnictw się pojawiło, kilka zniknęło, niektóre się rozwinęły, niektóre skurczyły, a jeszcze inne przeobraziły - w sumie normalne zmiany rynkowe. Wychodzą w Polsce największe dzieła światowego komiksu. Selekcja dokonywana przez wydawców jest bardzo rygorystyczna, przez co czytelnik często krytykuje produkty dobre, ale nie wybitne. Gdy dostaję próbki z wydawnictw zagranicznych (nie tylko japońskich), łapię się za głowę, bo u nas nikt takich słabizn by nie wydał. Mówi się, że najlepsze czasy polski rynek komiksowy ma już za sobą, ale ja bym jednak był trochę bardziej optymistyczny.
Największe zmiany natomiast zaszły w kwestii omawianych imprez komiksowych. Zarówno pod względem jakościowym, jak i ilościowym nieustannie się rozwijają.


Radek Bolałek wypatruje nowych mang



Jakich komiksów od Hanami możemy spodziewać się jeszcze w tym roku i na początku przyszłego?

Jak zwykle publikujemy na bieżąco nasze zapowiedzi, ale mogę nieco uchylić rąbka tajemnicy. Po pierwsze kontynuacje serii - "Suppli" (ostatni tom i "Suppli Extra") oraz "Ikigami" (w tym roku pojawią się jeszcze dwa tomy). Rozpoczniemy nową serię - "Pluto" oraz dwutomową mini-serię - "Pitu pitu" Igarashiego, znanego z antologii "Japonia widziana oczyma 20 autorów". Będzie "Podniebny Orzeł" Taniguchiego. A także powróci bardzo ciepło przyjęty przez czytelników Asano.


Rozmawiał Łukasz Chmielewski
Współpraca Kojot
Autorami zdjęć są Ystad, Kojot i Radosław Bolałek

Opublikowano:



Tagi

Hanami Wywiad

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-