baner

Wywiad

Najbardziej lubię obrażać ludzi - wywiad z Mariuszem „Wonderem” Ciechońskim

Łukasz Chmielewski
Najbardziej lubię obrażać ludzi – rozmowa z Mariuszem „Wonderem” Ciechońskim, zwycięzcą II edycji Bitew Komiksowych.

Aleja Komiksu: Jak to się stało, że komiksową bitwę wygrywa osoba bez komiksów w swoim dorobku?

Wonder: Nie mam pojęcia. Trzeba by spytać osób z publiczności, dlaczego głosowały na kogoś, kto do tej pory nie narysował żadnego komiksu. A nie, przepraszam, raz narysowałem ośmiokadrową historyjkę o świątecznych karpiach, wydaną jako ulotka. Komiksów nie robię, bo o ile czasem uda mi się wpaść na niezły pomysł i zobrazować go w pięć minut, to w formie dłuższej niż pojedynczy kadr, góra pasek, zupełnie się nie odnajduję. Przez ostatni rok kilka razy chciałem podesłać planszę lub dwie do jakiegoś zinu (zina?), ale nie byłem w stanie sklecić scenariusza. Kto wie, może już nigdy nic nie opublikuję i do końca życia będę brał udział w bitwach komiksowych, w zamian za nocleg i wyżywienie.

bitwy2_zawodnicy

zawodnicy 2 edycji Ligi Bitew Komiksowych wyglądali groźnie


Dlaczego w komiksowych bitwach bierze udział tak mało „zawodowych” rysowników komiksów? Przecież przynajmniej „z nazwy” są to imprezy właśnie dla nich…

Ja przepraszam, bo może pytam o jakąś oczywistość, ale jaka jest metoda odróżniania zawodowych rysowników komiksów od amatorów? Czy jak ktoś wyda album, automatycznie trafia do wyższej ligi? Czy np. o Tomku Pastuszce, redaktorze „Jeju” i „Kartonu”, który publikuje dużo, ale głównie w zinach i internecie można powiedzieć, że przeszedł na zawodowstwo? Jeśli chodzi o rysowników z doświadczeniem, to w bitwach komiksowych, oprócz wspomnianego Tomka, brali udział m.in. Marek Oleksicki, Daniel Chmielewski, Paweł Płóciennik, Piotrek Nowacki, Olga Wróbel, Tomek Zych, czy zwycięzca ostatniej edycji konkursu FOR, Romek Gajewski. Nie wiem, czy to mało. Poza tym, jak to „z nazwy”? W nazwie nie ma ani słowa o zawodowcach. Właśnie o to chodzi, żeby promować twórców nowych, nieznanych, amatorów rysujących do szuflady. „Gwiazdy” mają swoje elitarne pojedynki na konwentach, Liga Bitew jest głównie dla komiksowego proletariatu miast i wsi.

Jak to się dzieję, że rysownicy mający na swoim koncie albumy (jak zwycięzca pierwszej edycji Daniel Chmielewski) zostają wyeliminowani przez nikomu nieznanych rysowników, często amatorów?

Tak już jest z bitwami. Możesz mieć na swoim koncie i tuzin albumów, ale jak raz nie podpasuje Ci temat, to koniec. Na bitwach zorganizowanych w ramach zeszłorocznego Bałtyckiego Festiwalu Komiksu, bodajże w pierwszej rundzie, odpadł Guy Delisle - autor m.in. „Phenianu”, „Shenzen” i „Kronik Birmańskich”. Nie miał pomysłu.

Inną sprawą jest dość kontrowersyjny system sędziowania, powierzony całkowicie publiczności, którą często kierują osobiste sympatie. Czasem zdarza się więc, że do następnego etapu przechodzi osoba, która przyprowadziła więcej znajomych.

bitwy2_ludzie

publika dopisała, by zobaczyć pojedynek herosów mazaków


Na jakim poziomie artystycznym i warsztatowym stoją prace, jakie powstają podczas bitwy komiksowej?

Na bardzo różnym - od prac naprawdę świetnie wykonanych do bohomazów. Wiadomo, że w pięć minut arcydzieła się nie stworzy, przynajmniej jeśli nie jest się Markiem Oleksickim, do tego dochodzi presja ze strony publiczności i prowadzącego. A dla kogoś, kto większość rysunków wykonuje długopisem na marginesach zeszytu do filozofii współczesnej, dodatkowym problemem jest rysowanie markerem na papierze o wymiarach 100 na 70cm, w dodatku znajdującym się w pozycji wertykalnej. Ja na przykład zupełnie nie mogę się przyzwyczaić.

bitwy2_walka1

cios za...

bitwy2_walka2

... cios


Czy udział, a tym bardziej zwycięstwo w takiej imprezie, może stać się początkiem kariery dla rysownika?

Propozycji kontraktu od Marvela raczej się nie dostanie, ale zawsze jest to dla rysownika pozytywny feedback. Jeśli ktoś rysuje wyłącznie dla siebie, a potem idzie na bitwy i widzi, że jego prace się podobają, może to być impulsem do komiksowego coming outu. Aby to ułatwić, powstała nawet inicjatywa organizatorów, żeby finaliści pierwszej edycji stworzyli wspólny album. Niestety, pomysł rozszedł się po kościach.

Co jest najbardziej pociągającego dla komiksowego twórcy w bitwie komiksowej?

Nie wiem, jak inni, ja najbardziej lubię obrażać ludzi. Traktuję to jako hobby, raz nawet zapisałem się na warsztaty z freestyle rapu, mimo że za samym rapem nie przepadam, wyłącznie po to, żeby podszkolić się z "dissowania" (niestety warsztaty nigdy się nie odbyły, prawdopodobnie z braku chętnych).

Bitwy to też coś w rodzaju ćwiczenia na inteligencję, zabawy w wyszukiwanie czasem bardzo abstrakcyjnych skojarzeń. Świetnym przykładem jest tu potrójny pojedynek Olgi Wróbel, Daniela Chmielewskiego i Romka Gajewskiego, z których każde kompletnie inaczej podeszło do tematu „Muchomor”. Wygrał Romek z genialnym rysunkiem przedstawiającym parę owadów w sytuacji mocno intymnej - dominującą muchę i biedronkę, krzyczącą: „Mucho, more!”.

No i nie da się ukryć, że rysując na scenie, w blasku fleszy i reflektorów, przy dopingu kilkudziesięciu gardeł, można zaspokoić swoją wewnętrzną 'attention whore'.

W bitwie komiksowej każdy z zawodników w ciągu 5 minut rysuje rysunek na zadany temat. Efektem jest zatem statyczny kadr, a nie ich sekwencja. Dlaczego zatem bitwy określa się mianem komiksowych? Przecież de facto to bitwy na rysunki.

Faktycznie, mimo, że zdarzało się, że powstawały prace trzy- lub cztero- kadrowe, ograniczenie czasowe, restrykcyjnie traktowane przez prowadzącego, pozwala zwykle na stworzenie tylko pojedynczego rysunku.

Daniel Chmielewski swojego czasu lubił narzekać na tę nieścisłość nazwy, proponując w zamian „bitwy cartoonowe”, co z kolei jest pomysłem o tyle kiepskim, że osobom spoza środowiska ta nazwa kojarzyłaby się z zupełnie niczym. Ja bym został przy terminie „bitwa komiksowa”. Nawet, jeśli jest nieprecyzyjny, to oswaja się ludzi ze słowem „komiks”, pozwala mu się wejść do powszechnej świadomości.

wonder_puchar

Wonder zwycięzca


Na ile bitwy komiksowe są wydarzeniem promującym komiks, a na ile to tylko zabawa dla grupki w rysowanie przy piwie?

Liga Bitew Komiksowych powstała jako projekt Pauliny Gosk w ramach pracy licencjackiej, który z założenia miał kłaść główny nacisk na promowanie polskiej kultury kadrów i dymków. Ta idea przyświecała również tegorocznej edycji, dodatkowo wzbogaconej o wykłady dotyczące historii komiksu oraz bezpłatne warsztaty poświęcone procesowi ich tworzenia. Ciężko jednak dokonać konkretnej ewaluacji, stwierdzić ile osób po udziale w takiej imprezie sięgnie po komiks. Można mieć tylko nadzieję, że jak najwięcej i że reszta przynajmniej dobrze bawiła się w rysowanie przy piwie.


Rozmawiał Łukasz Chmielewski.
Autorem zdjęć jest Tomek Michalczewski.

Opublikowano:



Tagi

Mariusz Ciechoński Wonder Wywiad

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-