Wywiad
Penisy zamiast piersi - rozmowa z Ojcem Rene
Łukasz ChmielewskiNigdy wcześniej nie publikowałeś w żadnym zinie i nagle wydajesz od razu kilka kserowanych albumów, które są kwintesencją undergroundu? Jak to możliwe?
Ojciec Rene: Faktycznie moja twórczość nie była szerzej znana w świecie komiksowym, gdyż moje prace wysyłane do zinów nie były dobrze przyjmowane. Udało mi się jednak zaistnieć dzięki internetowi. W serwisie Deviantart.com poznałem Mei i Martę, dziewczyny wydające zina „Nansze”. Spodobało im się to, co robię, i zaprosiły mnie do współpracy. To natchnęło mnie do wydania własnego ni to zina, ni albumu zatytułowanego „Zmierzch Markusa Anusa”. Później poszło już gładko i ciągu kilku miesięcy ukazało się 10 moich albumów (śmiech). Wydając samemu własne komiksy, nie martwię się o cenzurę, poprawność polityczną i inne bzdury... Zachowuję całkowitą swobodę twórczą i o to chyba najbardziej w tym wszystkim chodzi. Moje prace można teraz znaleźć w zinie „Nansze” i „Hardkorporacja”.
Dlaczego zacząłeś robić komiksy?
Komiksy czytałem od dziecka. Zacząłem od Thorgala i Asterixa, później zakochałem się w Batmanie i całej reszcie, zwłaszcza z DC. Po pewnym czasie zacząłem rysować w zeszytach toporne postacie. Później zaczęły powstawać naiwne i banalne historyjki o Batmanie i Punisherze, w których najczęściej pojawiał się temat seksu i przemocy… Wiadomo, wiek dojrzewania robi swoje, hormony i te sprawy…A skoro w tamtych komiksach seksu było jak na lekarstwo, to postanowiłem zmienić to i owo. Zdaje się, że wciąż gdzieś mam zeszyty z lat 90-tych XX wieku, i to jest naprawdę niezła rozrywka… (śmiech) Rysowaliśmy też z bratem komiks o Penisherze, coś jak Frank Castle i Bushwalker w jednym - taki Pogromca strzelający z fiuta…To było coś (śmiech). Być może wystawię to kiedyś na aukcję – jak będę już sławny i bogaty (śmiech)…
Co cię najbardziej pociąga w robieniu komiksów?
Uwielbiam to! Naprawdę kocham rysować komiksy. Dzięki nim mogę komentować rzeczywistość, tworzyć własny świat i kierować postaciami tak, jak chcę…Mogę też mścić się na ludziach, którzy zaszli mi za skórę, a których w rzeczywistości nie mogę tknąć, w ten czy inny sposób...Tak, chyba jestem psychopatą... (śmiech)
Główni bohaterowie o skłonnościach homoseksualnych, kobieta z penisami zamiast piersi, dużo przemocy, jeszcze więcej seksu. Skąd pomysł na takie uniwersum?
To po prostu siedzi w mojej głowie, głęboko we mnie. To tak, jak w jakimś głupim filmie s-f, w którym koleś wkłada okulary, i widzi kosmitów z twarzami w formie czaszek…No więc ja mam okulary i widzę w Empiku, jak gość z informacji zwija czasopismo w rulon i robi nim sobie dobrze, po czym oddaje go młodej dziewczynie, która jest ubrana jedynie od pasa w górę, a z jej tyłka wystaje ogórek. Dziewczyna wraca do domu i z tego ogórka robi mizerię swojemu chłopakowi, którego nos sterczy niby penis, i po chwili rzeczywiście z nosa zsuwa się napletek…Po czym facet sięga po chusteczkę i pociera nią cieknący organ…
A serio, to sam nie wiem, skąd to się wzięło…Słyszy się, że jakaś dziewczyna ma chujowe cycki, no to bach! Mamy „Cyckową”, z fiutami zamiast piersi…Bohater heteroseksualny jest nudny jak flaki z olejem - może dupczyć stado panien, ale zazwyczaj niczym nas nie zaskoczy - co innego bohater, dajmy na to, biseksualny, ba! Pies-Pedał! To dopiero jazda! (śmiech)
Nie boisz się reakcji środowisk homoseksualnych?
Okropnie się boję…Boję się przeokropnie, tak że uuuuch i tak że ooooch (śmiech)... Z racji tego, że nie ma w Polsce zbyt wielu komiksów zawierających wątki homoseksualne, zostanę uznany za pewnego rodzaju homoseksualną ikonę popkultury, czy coś w tym stylu, czym straszył mnie mój dobry znajomy... Ale raczej mi to nie grozi…Choć szczerze mówiąc byłoby fajnie, gdyby Pospieszalski zrobił o mnie program. (śmiech)
Po co i dla kogo robisz takie komiksy?
Dla wszystkich bez wyjątku. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: jest seks, jest humor, są rymowane dialogi, jest jazda na herosów… Zazwyczaj moje komiksy kupują ludzie młodzi, studenci, no i nie ukrywajmy, głównie chłopaki, chociaż zdarzają się dziewczyny (śmiech). Ostatnio miłe zaskoczenie spotkało mnie ze strony właśnie dziewczyny. Otóż podczas tegorocznego MFKiG w Łodzi wystartowałem w konkursie dla rysowników. Byłem po nieprzespanej nocy w pociągu i po dwóch piwach miodowych wypitych w Domu Piwa na Piotrkowskiej... W związku z tym miałem niezły kołowrotek, ale stanąłem w szranki. Temat mnie zabił: „Wiedźmin na emeryturze”. Temat-marzenie, ale jakoś ciężko było się skupić (śmiech). Narysowałem koślawego Wiedźmina w jednym bucie z fajką w jednej i winkiem w drugiej ręce, mówiącego: „Na emeryturze najlepiej zaszyć się z bykiem w mysiej dziurze!”, a na dole oskubanego kurczaka, który mówił: ”Boże, jakie to głupie!” No i nie wygrałem, ale po konkursie podeszła dziewczyna i pyta, czy może wziąć sobie ten rysunek, bo strasznie jej się podoba…Poczułem się jak zwycięzca!
Bohaterowie twoich komiksów to na ogół sparodiowani superbohaterowie. Wymyśliłeś między innymi Hujboja. Kto jest następny w kolejce?
Właśnie ukończyłem parodię komiksu „Thorgal: Zdradzona czarodziejka” Rosińskiego i Van Hamme, premiera miała miejsce podczas tegorocznego MFKiG w Łodzi. Komiks cieszył się znakomitym powodzeniem, z czego ogromnie się cieszę. „Rogal: Wydupczona Czarodziejka” zbiera świetne recenzje - polecam go każdemu, zarówno fanom Thorgala, jak i tym, którzy go nie cierpią. Wszyscy będą się genialnie bawić, gwarantuję (ale nie zwracam pieniędzy!(śmiech).
Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie projekt: „Hell-Gall”, czyli połączenie światów Hellboya i Asterixa. To murowany hit, z tym że chyba będzie dostępny jedynie w necie jako tzw. free comics, gdyż właściciele praw autorskich mogliby mi ostro dokopać, gdybym próbował na tym jakoś zarabiać…Ale byłoby fajnie, gdybym mógł rysować parodie dla jakiegoś wydawnictwa. Sądzę, że doskonale wpasowałbym się w nurt „Elseworlds” (śmiech).
Sparodiowałbym też Batmana. Na razie jednak skupię się na świecie Suckera i jego przyjaciół. Wydam niebawem zbiorczy albumik pełen luźnych żartów i dialogów między Suckerem a jego frędzlem pt. „Chuj Story” oraz coś z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia... A potem może malowanki dla dzieci, piórniki, okładki na zeszyty, pocztówki (śmiech)…
Rozmawiał Łukasz Chmielewski
[wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Ojca Rene]
Opublikowano:
Tagi
Ojciec Rene WywiadKomentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-