baner

Recenzja

Silver Surfer: Requiem

Grzegorz Ciecieląg, Karol Wiśniewski recenzuje Silver Surfer: Requiem
Komiks, o którym mowa poniżej, już na starcie otrzymał ode mnie kredyt zaufania.
Raz – bo to Silver Surfer, bohater w Polsce raczej niszowy, znany jednak dzięki fantastycznemu występowi w „Mega Komiks” 2/99 , w którym to TM-Semic zaprezentowało dwie historie z jego udziałem: „Przypowieść” Stana Lee i Moebiusa oraz „W otchłani duszy” J.M. De Matteisa i Rona Garneya. W tych opowieściach twórcy wydobyli na światło dzienne prawdziwy potencjał Srebrnego Surfera.
Dwa: bo to Straczynski, twórca świetnej serii sci-fi „Babylon 5” i takich tytułów jak „Rising Stars” (swego czasu wydawała ją Mandragora, jednak kłopoty licencyjne zdecydowały o zawieszeniu wydawania serii) czy runu w Amazing Spider-Man (jego fragment poznaliśmy dzięki inicjatywie Axel Springer). Straczynski to twórca, który potrafi z banalnego mainstreamu uczynić ekscytującą wędrówkę ramię w ramię z człowiekiem noszącym bagaż super-mocy.
Wiadomo jednak, że jeśli oczekiwania są wysokie, wszelkie potknięcia będą rozliczane z krwiożerczą bezwzględnością.

Herold Galactusa umiera. Powłoka zapewniająca mu niewrażliwość na lodowate zimno przestrzeni kosmicznej i odporność na ataki, zaczyna się psuć. A gdy mechanizm sprzężony z układem nerwowym jego właściciela ulegnie rozpadowi, skończy się życie Silver Surfera. Tę okrutna prawdę komunikuje naszemu bohaterowi sam Reed Richards (Mr. Fantastic z Fantastic Four), do którego Surfer przybywa po radę. To kwestia kilku tygodni, może miesiąca, nim mechanizm ostatecznie zabije Surfera. Co byście zrobili, gdybyście usłyszeli taką wiadomość? Nasz bohater postanawia odwiedzić swą rodzinną planetę – Zenn-la. Lecz zanim to zrobi, chce wyświadczyć ostatnią przysługę ludzkości. Jaką? Kogo spotka podczas swej ostatniej wędrówki między gwiazdami? Jaka decyzję podejmie natykając się na wyniszczającą dwa światy wojnę? Którą stronę wybierze, gdy obie są sobie równe? A może zrezygnuje z interwencji i ruszy przed siebie?
By poznać odpowiedzi na te pytania trzeba już sięgnąć po „Requiem”.

Redakcyjny kolega, Karol Wiśniewski, bardzo trafnie podsumował „Requiem” jako komiks o umieraniu. Niewielu jest twórców, którzy z taka gracją potrafią w komiksie superbohaterskim, (mówiącym przecież o przypadkach zabawnie ubranych ludzi) z taką gracją i wyczuciem opowiedzieć o ostatnich chwilach życia – bez nadętego moralizatorstwa czy ostentacyjnego grania na uczuciach. Straczynskiemu ta sztuka się udaje – opowiada o śmierci Surfera przez pryzmat ludzi, których ten napotkał na swojej drodze. Bowiem album nie jest w całości poświęcony postaci herolda – przewiną się przez niego tak Fantastic Four, jak i Spider-Man czy Dr Strange, o Galactusie nie wspominając, Bo czy suweren Silver Surfera mógłby opuścić jego pogrzeb? Każda z tych postaci to indywidualność, każda wyróżnia się na tle innych. Na szczęście ich obecność nie spycha postaci Surfera na dalszy plan. Straczynski wie, w którym momencie rola postaci drugoplanowej powinna się skończyć.

Ze scenariuszem Straczynskiego pięknie komponują się malunki Ribica – stonowane i pełne wewnętrznej mocy. Przemykający po rozgwieżdżonym, ziemskim niebie czy majestatycznie zawieszony w powietrzu, obserwujący świat Silver Surfer, pozostawia niezatarte wrażenie.

Komiks sprawnie przełożył Tomasz Sidorkiewicz, decydujący się tutaj na wzniosły ton wypowiedzi bohaterów. Zabieg niezwykle trafny, świetnie budujący klimat dzieła Straczynskiego i Ribica.

Czy warto, za te 59 zł? Tak. Do takiego komiksu się wraca.


Grzegorz Ciecieląg

Opublikowano:

Strona
1 z 2 >>  



Silver Surfer: Requiem

Silver Surfer: Requiem

Scenariusz: J. Michael Straczynski
Rysunki: Esad Ribic
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2008
Seria: Silver Surfer
Tytuł oryginału: Silver Surfer: Requiem
Rok wydania oryginału: 2007
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 96
Cena: 59 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Silver Surfer

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Cello -

Burps pisze:właśnie się już zastanawiałem czy kupić / po przeczytaniu recenzji / ale to co napisał Syfon akurat do mnie trafia bo dotychczasowe tłumaczenia Muchy / nie wiem czy z powodu tłumaczy czy braku korekty / są po prostu niezjadliwe i obrzydzają mi każdy z ich komiksów - a szkoda bo graficznie i edytorsko są całkiem niezłe


Tłumaczenie w Astonishing X-Men jest dobre. Requiem i w oryginale jest taki bełkotliwy, ewidentnie Straczynski się tutaj nie popisał. Mnie się nie podobało, mimo że uwielbiam komiksy Marvela, więc dziwię się, że na alei tak pochlebne recenzje zebrał ten Silver Surfer.

strz1 -

Hmm nie czytalem tego komiksu po polsku. Slyszalem tylko ze tlumaczenie jest kiepskie (1 recenzja zdaje sie temu przeczyc chociaz ja chyba wole zawierzyc swoim nieco bardziej zbiorowym opiniom) Rysunki sa super, historia jest dobra. Mysle ze jak ktos lubi Marvela to komiks warto zakupic, ale zdecydowanie rowniez warto zerknac czy przypadkiem komiks w oryginale w lepszym wydaniu nie bedzie tanszy.

ljc -

Burps pisze:właśnie się już zastanawiałem czy kupić / po przeczytaniu recenzji / ale to co napisał Syfon akurat do mnie trafia bo dotychczasowe tłumaczenia Muchy / nie wiem czy z powodu tłumaczy czy braku korekty / są po prostu niezjadliwe i obrzydzają mi każdy z ich komiksów - a szkoda bo graficznie i edytorsko są całkiem niezłe

edytorsko to czasem kuleją - pierwsze A X-man np (innych nie czytałem)

Burps -

właśnie się już zastanawiałem czy kupić / po przeczytaniu recenzji / ale to co napisał Syfon akurat do mnie trafia bo dotychczasowe tłumaczenia Muchy / nie wiem czy z powodu tłumaczy czy braku korekty / są po prostu niezjadliwe i obrzydzają mi każdy z ich komiksów - a szkoda bo graficznie i edytorsko są całkiem niezłe

syfon_ -

Dla mnie zaporą nie do przebycia był tekst, nie wiem czy to wina tłumaczenia czy w oryginale też tak było ale tego niekończącego potoku zdań, bełkotu który trzeba czytać po kilka razy aby zrozumieć nie udało mi się zdzierżyć i po kilkunastu stronach poległem.